Po zwycięstwie w Pucharze Słowacji Polska otrzeźwiła

Dukla Bańska Bystrzyca od dziesięcioleci jest niewątpliwie jedną z kolebek słowackiego futbolu. Po głębokim spadku do trzeciej najwyższej klasy rozgrywkowej podniosła się i obecnie stara się wrócić do elity ligi. Jednak miłośnicy i kibice piłki nożnej z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy pod wodzą Urpína grały europejskie drużyny. W serii naszych artykułów wspominamy mecze Pucharu Europy.

W sezonie 2004/05 piłkarze Dukli Bańskiej Bystrzycy zanotowali swój największy sukces w najnowszej historii klubu. Po zdobyciu drugiego miejsca w poprzedniej edycji Ligi Corgońskiej (tak nazywały się najwyższe rozgrywki piłkarskie tamtych czasów – przyp. red.), przez Michalovce, Prievidzę, Inter Bratysławę i Żylinę przedostali się do finału Pucharu Słowacji. . W dniu meczu na stadion w Nitrze licznie przybyli kibice, aby kibicować Dukli. Po raz pierwszy zobaczyli, jak drużyna Bańskiej Bystrzycy podnosi nad głowę Puchar Słowacji. Po bramkach Viktora Pečovskiego i Martina Jakubka Bańska Bystrzyca pokonała Artmedia Petržalka 2:1. Zespół trenera Václava Daněka zapewnił sobie miejsce w Pucharze UEFA na kolejny sezon.

Zobacz też:

Zobacz także ten artykuł

Losowanie przypadło polskiej drużynie Groclin Grodzisk. Jeśli należysz do młodszego grona i po raz pierwszy słyszysz nazwę tego klubu, jest to zrozumiałe. Klub praktycznie zniknął w 2008 roku po fuzji z Polonią Warszawa. Jego następca, Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, występuje w szóstej co do wielkości rozgrywce – Lidze Okręgowej Województwa Poznańskiego – Zachód. Groclin należał wówczas do polskiej elity. Na rok przed meczem z Duklą na przykład Polacy wyeliminowali Manchester City z Pucharu UEFA. W tym czasie w Anglii grały takie nazwiska, jak David Seaman, Robbie Fowler i Steve McManaman. Choć Groclin należał wówczas do najlepszych polskich drużyn, nie był to klub tradycyjny.

W Grodzisku na próżno szukaliśmy na stadionie dziesiątek tysięcy ludzi. Reprezentacja Polski Zachodniej dysponowała skromnym, ale ładnie odrestaurowanym stadionem, który mógł pomieścić 5600 widzów. Co ciekawe, drużynę prowadził wówczas słowacki trener Dušan Radolský, w którym pracowało kilku naszych zawodników, m.in. Andrej Porázik i Dušan Sninski. Aby wesprzeć Czerwonych i Białych, przybyła także grupa zwolenników Urpína. Wycieczka rozpoczęła się dzień przed meczem, a powrót do Szczawniczek planowano dzień po meczu w godzinach porannych. To właśnie tych przeżyć tak bardzo dziś brakuje fanom Bańskiej Bystrzycy.

Zobacz też:

Zobacz także ten artykuł

Klęska u bram Poznania

W pierwszej połowie gospodarze mogli zadecydować nie tylko o zwycięstwie, ale także o przejściu do kolejnej rundy. Podopieczni trenera Dušana Radolskiego nie wywierali znaczącej presji ani przewagi terytorialnej, ale każda ich szansa pachniała golem. W rzucie tutu szczególnie przodowali niezwykle aktywni Piechniak i słowacki pomocnik Porázik. Tylko w pierwszych 12 minutach ten pierwszy miał trzy dobre okazje, dwukrotnie nie trafił w bramkę, a w trzecim przypadku jego główkę strącił pod poprzeczkę bramkarz Zając z Bańskiej Bystrzycy. W 18. minucie dał się poznać także Dukla. Jakubko wbiegł w pole karne, Przyrowski odbił jego uderzenie, a Bažík od razu uderzył w lewy słupek.

Drugi akt rozpoczął się od radości wicemistrza Polski. Nie minęła nawet minuta meczu, gdy Rocki ruszył lewym skrzydłem i strzałem dośrodkowania dał swojej drużynie prowadzenie. Kilka minut później Rocki ponownie uciekł prawym skrzydłem, Zając miał czas na wybicie strzału, ale Woźniak posłał piłkę do własnej bramki – 2:0. W 66. minucie różnica mogła wynosić trzy gole, ale Zając rzucił wyzwanie główce Šlusarskiego. To, czego nie był w stanie zrobić, Prázik wykonał w ciągu kilku sekund, wykonując piękną akcję jednym dotknięciem i pewnie dodając trzeci strzał Groclina. Leitner mógł przywrócić Bańską Bystrzycę do gry w 72. minucie, ale bez przygotowania strzelił za wysoko. Wkrótce Bažík odniósł większy sukces, powalając Mynářa na ziemię i bombą pod poprzeczką obniżając wynik do 3:1. Dukla była bliska zdobycia drugiego gola po błędzie w polu karnym gospodarzy, ale Grodzisk był zadowolony. W 82. minucie, po błędzie słowackiej obrony, sam stanął przed Zająciem Šlusarskim i zdobył końcowy wynik 4:1.

Groclin Grodzisk – Dukla Bańska Bystrzyca 4:1 (0:0), 2500 widzów

Cele: 46. ​​​​Rocki, 57. Woźniak (własny), 67. Porazik, 82. Šlusarski – 73. Bažík. ŻK: 37. Kumbev, 64. Goliňski, 80. Mynář – 83. V. Veselý.

Groclin: Przyrowski – Sokolowski, Mynář, Kumbev, M. Vranješ – Piechniak, Porázik (77. Lasocki), Goliňski (88. Sablik), Sedláček – Rocki (87. Sikora), Šlusarski.

Ducla: Zając – Svintek (68. Bukač), Woźniak, Páleník, M. Pančík Jr. – Ľ. Vyskoč, V. Veselý, Pečovský, Leitner – Bažík – Jakubko.

Zobacz też:

Zobacz także ten artykuł

Nudna i bezcelowa zemsta

W rewanżu podopieczni Urpina musieli wygrać co najmniej 3:0, aby awansować. Dla większości obecnych na stadionie było jasne, że Dukla raczej nie przejdzie przez Polaków, a mimo to kibice Biało-Czerwonych licznie przybyli do Szczawniczek.

Ponad cztery tysiące widzów widziało, jak Dukla aktywnie startowała od samego początku i próbowała zaskoczyć gości kopniętymi piłkami. Już po kilku minutach Pečovský próbował przebić się w ten rejon, ale zakończył penetrację słabym strzałem. W 15. minucie Páleník popełnił błąd i Šlusarski mógł strzelić gola, ale Dukla obronił bramkarz Zając. W tej samej minucie Bystrzyca mogła skorzystać z kontrataku, gdy Jakubko podał z prawej strony do Semeníka, jednak nie udało mu się pokonać bramkarza gości z metra. Po półgodzinie gry Dukla mogła zdobyć bramkę bezpośrednim kopnięciem, jednak Bažík wyciągnął bramkarza gości jedynie na ponad 20 metrów, po czym przed przerwą Pančík znalazł Semeníka po dośrodkowaniu, który głową minął poprzeczkę.

W drugiej połowie Dukla próbowała przechwytywać podania gości na własnej połowie, co nie kończyło się zbyt pomyślnie. W 47. minucie Bažík strzelił z 30 metrów w prawy słupek, ale bramkarz Przyrowski znów zabłysnął. Gospodarze starali się stwarzać okazje, strzelali też z większej odległości. W 62. minucie Bažík wziął bezpośredni kopniak z prawej strony, a Fabuš mógł dośrodkować w pole karne, ale jego główka uderzyła jedynie w poprzeczkę. W ofensywnej akcji podopiecznych trenera Danka Grodziska miała więcej przestrzeni, a Polki potrafiły wykorzystać kilka sytuacji przełamania. Szczególnie Rocki miał swoje okazje, najpoważniejsze spudłował w 68. minucie, kiedy Zając dobrze obronił. Minuty mijały, a goście coraz bardziej kontrolowali przebieg meczu. Zwycięstwo Dukli było zasługą Jakubko, który jednak w 86. minucie w niewytłumaczalny sposób minął środek pola i tym samym do końca meczu tablica wyników pozostała pusta.

Dukla Bańska Bystrzyca – Groclin Grodzisk 0:0 (0:0), 4150 widzów

ŻK: 19. Pečovský, 31. Páleník, 36. Veselý – 29. Vranješ, 39. Rocki.

Ducla: Zając-L. Vyskoč, Wozniak (56. Fabuš), Páleník, Pančík Jr. – Pečovský (82. Libič), V. Veselý, Bažík, Leitner – Semeník, Jakubko (87. Gibala).

Groklina: Przyrowski – Sokolowski, Mynář (54. Lasocki), Sablik, M. Vranješ – Piechniak, Porazik (72. Sniský), Kumbev, Sedláček – Šlusarski, Rocki (83. Sikora).

Całą serię artykułów Dukli opublikowanych w Europie znajdziesz tutaj…

Andrea Paul

„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *