Po utracie Polski Orbán potrzebuje słowackiego sojusznika – twierdzi węgierski dziennikarz Svet – Správy

Robert Fico spotkał się we wtorek w Budapeszcie z Viktorem Orbánem. Węgierski dziennikarz Szabolcs Panyi rozmawia z Prawdą o międzynarodowym i krajowym kontekście politycznym spotkania premierów Słowacji i Węgier.



Zdjęcie: ,

Rozmowa premiera Słowacji Roberta Fico (z prawej) i premiera Węgier Viktora Orbána na początku dwudniowego szczytu przywódców UE w Brukseli 26 października 2023 r.




Robert Fico naśladuje retorykę Viktora Orbána wobec Ukrainy. W przeciwieństwie do węgierskiego premiera nie podtrzymał on jednak decyzji dotyczących pomocy dla Kijowa podczas szczytów Unii Europejskiej. Czy będzie to kontynuowane, czy też nastąpi ściślejsza koordynacja stanowisk obu rządów w tej kwestii?

Trudno to przewidzieć. Nie chcę zgadywać. Pewne jest, że kiedy na początku lutego zbierze się nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej, który zadecyduje o wsparciu finansowym dla Ukrainy, to pytanie się pojawi. Na razie jednak wydaje się, że Viktor Orbán osiągnął porozumienie z Komisją Europejską. Nie jest zatem pewne, czy pytanie to zostanie postawione z większą ostrością. Patrząc na sytuację z Węgier, widzę, że Viktor Orbán ma inne pole manewru niż Robert Fico. Jak wiadomo, na Węgrzech nie ma rządu koalicyjnego, a ponadto Orbán ma w parlamencie konstytucyjną większość dwóch trzecich. Orbán nie ma takiego prawa karnego i problemów śledczych, jakie nękają Fico. Orbán może zatem znacznie swobodniej skoncentrować się na polityce zagranicznej. Z tego co widzę na Węgrzech Fico skupia się na polityce wewnętrznej i zmianach jakie wprowadza poprzez likwidację specjalnej prokuratury, zwalnianie funkcjonariuszy policji i upolitycznianie policji, będzie mógł spokojnie kontynuować swoją działalność, jeśli nie będzie zwracał na nią niepotrzebnej uwagi siebie w Unii Europejskiej. Logika podpowiada mi, że dopóki nie skonsoliduje swojej władzy w kraju, nie będzie prowadził polityki zagranicznej w stylu Orbána. Nie jest nawet pewne, czy miałby do tego wystarczające poparcie wewnętrzne, biorąc pod uwagę obecność rządu koalicyjnego i zbliżające się wybory prezydenckie. Z politycznego punktu widzenia jest to bardzo wrażliwy czas i nie jest jasne, czy stać go na to, na co stać Orbána. Co więcej, fakt, że Słowacja jest częścią strefy euro, oznacza silniejszą integrację z instytucjami europejskimi, co także zmniejsza jej bariery.

Premier Fico odwiedza Orbána w Budapeszcie

Wideo

W drugiej połowie roku Węgry będą sprawować prezydencję w UE. Czy mogłoby to w jakiś sposób przynieść korzyści słowackiemu rządowi? Mam na myśli na przykład obawy płynące z Brukseli dotyczące reformy prawa karnego Fico.

Kwestie praworządności nie będą oczywiście priorytetem węgierskiej prezydencji, co z pewnością może odpowiadać rządowi Fico. Z drugiej strony pojawia się inicjatywa usunięcia kwestii praworządności spod kontroli węgierskiej prezydencji, gdyż Węgry objęte są procedurami w tym zakresie, co stanowiłoby konflikt interesów. Nie wyglądałoby to dobrze, gdyby ktoś był jednocześnie zawodnikiem i sędzią. Nie jest zatem jasne, czy program ten pozostanie w gestii prezydencji węgierskiej. Jeśli nie zostanie, prawdopodobnie nie będzie to dobra wiadomość dla Słowacji. Z mojego punktu widzenia rząd Orbána ma jedynego obok Serbii bliskiego sojusznika w regionie na Słowacji. A w UE jest tylko sama Słowacja. Zatem w nadchodzącym okresie te dwa rządy będą sobie pomagać. Jedyną różnicą jest to, że Fico ma teraz więcej zadań do wykonania u siebie, które musi pilnie rozwiązać, a dopiero wtedy będzie mógł w pełni zaangażować się na arenie międzynarodowej. Poza tym to różne osobowości. Viktor Orbán myśli bardziej strategicznie, jest politykiem znacznie bardziej doświadczonym na poziomie europejskim. Węgry mają ambicje regionalne i są zainteresowane rozwojem słowackiej polityki wewnętrznej i regionalnej. Słowacja natomiast ma przede wszystkim wewnętrzne problemy i interesy polityczne. Nie jest zatem pewne, czy oba kraje grają na tym samym poziomie.

Oprócz Orbána to właśnie Fico był najbardziej pożądany w Brukseli

Wideo

Źródło: TV Prawda/TA3

Orbán i Fico opowiedzieli się za ożywieniem działań Grupy Wyszehradzkiej, która w ostatnich latach stała się, że tak powiem, V2 plus V2. Czy teraz, gdy w Polsce jest nowy rząd, jest szansa, że ​​Orbánowi uda się zastąpić oś Budapeszt-Warszawa osią Budapeszt-Bratysława?

To jest dokładnie to, co chciałby robić. Jeśli chodzi o aktywację V4, ciekawie będzie zobaczyć, co wydarzy się przed kolejnym szczytem europejskim. W przeszłości szefowie rządów krajów V4 spotykali się przed szczytami, aby koordynować swoje stanowiska. Jednak w zeszłym roku tradycja ta została zerwana. Premierzy nie usiedli razem przed szczytem. Viktor Orbán powiedział na konferencji prasowej na początku tego roku, że istnieje nadzieja, że ​​spotkanie koordynacyjne premierów V4 odbędzie się przed szczytem UE na początku lutego. Ale nie jestem pewien, czy to się faktycznie uda. Polacy mają zupełnie inną orientację w polityce wewnętrznej i zagranicznej i bez nich V4 nie mogłaby funkcjonować. Nawet jeśli Czesi nie usunęli swoich zastrzeżeń w sposób bardzo dyplomatyczny, to też nie chcieli angażować się w tę współpracę. Zatem moim zdaniem tutaj powstanie oś słowacko-węgierska. Po utracie Polski Viktor Orbán bardzo potrzebuje słowackiego sojusznika. Co więcej, wszystko będzie zależało od równowagi sił. Jeśli np. w Austrii do władzy dojdzie skrajna prawica, wówczas te trzy kraje będą mogły ściślej współpracować, obecna będzie także wspomniana Serbia. Dlatego nie wróżę świetlanej przyszłości Czwórce Wyszehradzkiej w nadchodzącym okresie. Nie wyginie, ale prawdopodobnie będzie wegetować w stanie hibernacji przez kilka lat.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *