WYWIAD Wywiad – mówi Róbert Pich o Otellosie Athienou

Przeżył nieprzyjemny semestr, podczas którego musiał „zamknąć się” i walczyć o lepszą pozycję startową. Udało się o godz. Róbert Pich rozmawiał ze ŠPORT.sk o tym, co przydarzyło mu się w polskiej Legii Warszawa, co dla niego oznacza wyjazd na Cypr i czy przyjmie ofertę Dukli Bańskiej Bystrzycy.

W niedawnej przeszłości jego nazwisko często kojarzono z reprezentacją Słowacji w piłce nożnej, gdyż był wówczas jednym z najwybitniejszych zawodników polskiej Ekstraklasy. Dlatego też inteligentnego skrzydłowego w dobie futbolu wybierał największy polski klub. Legion Warszawski.

Ostatecznie bajka poszła na marne. Przeciwnie. Słowakowi ofensywnemu, wszechstronnemu napastnikowi w stolicy Polski nie wyszło to na dobre i podczas styczniowego okienka transferowego opuścił Polskę po 11 długich latach nieobecności.

Słoneczny Cypr stał się jego nowym piłkarskim domem, gdzie wzmocnił lokalną drużynę Otellos przez Atenę i który z pewnością można uznać za swoisty „słowacki rarytas”. W klubie pracuje nie mniej niż czterech słowackich piłkarzy, trenerami są Benson Anang, były mieszkaniec Żyliny i Michal Ščasný, były sternik Dukli Bańska Bystrzyca.

W wywiadzie dla ŠPORT.sk Róbert Pich mówił nie tylko o transferze na Cypr i nieudanym starciu z Legią Warszawa, ale także o hipotetycznej możliwości powrotu do Urpína lub osiągnięcia magicznego celu 100 bramek w mistrzostwach i tym samym dołączenia do kadry prestiżowy klub Gunners Club League.

Róbert Pich zaprezentowany jako nowy zawodnik Othellos przez Athienou FC, źródło: FB Othellos

Kup słowacki rarytas na Cyprze

Twoja sytuacja jest teraz w końcu znacznie lepsza. Jak się czujesz?

„Jest naprawdę dobrze, bo w Warszawie było ciężko pod koniec. Musiałem coś zmienić, żeby zacząć grać. Przydała się możliwość Othellosa. W klubie jest jeszcze trzech Słowaków, a trener pochodzi z Bańskiej Bystrzycy, więc zdecydowałem się na poznałem dobrą słowacką drużynę. Zawsze chciałem spróbować futbolu w ciepłym miejscu i to jest właściwy moment. Wierzę, że pomogę klubowi tak bardzo, jak to możliwe.

Jak doszło do związku z Otellosem?

„Od dłuższego czasu jestem w kontakcie z menadżerem, który współpracuje również z Mišą Ďurišem i który również stał za przybyciem Michala Ščásnego. Komunikowałem się z nim przez długi czas, a także z Mišą Ďurišem, który znał moją sytuację i dlatego zapytał mnie, czy chcę przyjechać na Cypr. Zespół składa się z dobrej grupy chłopaków i to też mnie przekonało. W końcu wszystko zostało uzgodnione.

Zaraz po przyjeździe podałeś do Ďuriša i strzeliłeś gola. Coś takiego na pewno by się przydało na początku nowego związku, prawda?

„Uszczęśliwiło ich to obu, bo był to także pierwszy mecz Mišy po powrocie z Trnavy. Jedynym mankamentem meczu było to, że nie zdobyliśmy punktu. Wierzę, że nasza współpraca będzie owocować. Pierwszego dnia na Cyprze powiedziałem został z Mišem, opiekował się mną, więc mogłam go przynajmniej w ten sposób wynagrodzić (śmiech).”

Oprócz was w Othellosie gra także Adrián Slávik, Adam Kopas, trener Ščasný i były obrońca Żyliny Anang. Do tego w przyjemnym cypryjskim otoczeniu. Czy może jest to dla Ciebie coś w rodzaju wyzwolenia?

„Dokładnie tak to oceniłem. Jakby wszystko do siebie pasowało. Już od dawna chciałem tego spróbować w takim kraju. Jest tu duża grupa Słowaków, więc to też mnie przyciągnęło i dzięki temu czuję się tu znacznie lepiej do tego. Wierzę, że przeniesiemy to dobre samopoczucie na boisko. Całe środowisko na Cyprze również przyczynia się do lepszego nastawienia psychicznego”.

Róbert Pich zdobywca Pucharu Polski z Legią Warszawa, źródło: FB RP

Co się wydarzyło w Legii Warszawa

Jesteście w Polsce z krótką przerwą od 2013 roku, a to bardzo długo. Pewnie trochę inaczej wyobrażałeś sobie wyjazd z kraju, prawda?

„Oczywiście. Kiedy trafiałem do Legii, miałem nieco inne pomysły. Z drugiej strony cieszę się, że tak duży klub dał mi szansę. Kiedy patrzyłem na skład, byłem drugim najstarszym zawodnikiem po obrońca Arturo Jędrzejczyk.Dlatego doceniam, że dali mi taką szansę.Znam politykę klubu i wszystko zależy też od wieku.

Gdybym był może pięć lat młodszy, moja sytuacja byłaby inna. Jednak wcale tego nie żałuję i zrobiłbym to jeszcze raz. Że ostatecznie to nie zadziałało? Piłka nożna też niesie ze sobą takie rzeczy. Uznałem to za fakt. Stwierdziłem, że walczę o zmianę i oferta z Cypru pojawiła się w idealnym momencie. Jestem w Polsce już bardzo długo i od dawna myślę o zmianie.

Trudno było mi jednak wyjechać, bo Polskę uważam za swój drugi dom. Mieszka tam cała nasza rodzina i mamy wielu przyjaciół. Jednakże nie zostało mi wiele lat w piłce nożnej i poczułem, że potrzebuję zmiany. To był idealny czas.

Trafiłeś do Legii z celami, które ostatecznie nie zostały zrealizowane, a z Warszawy wyjechałeś jako rezerwowy zawodnik IV ligi. Co się stało?

„Nie powiedziałbym, że miałem tam problemy. Powodem było to, że kiedy przybył trener Kosta Runjaić, który pracuje tam do dziś, nie miał żadnych skrzydłowych, z którymi chciałby grać po poprzednim trenerze. Znał mnie i innych skrzydłowych który zdecydował się wnieść do Legii. Przedstawił mi swoją wizję i system, w jakim chce grać i w jakim mnie widzi.

Było to widać już po pierwszych meczach, w których mnie wykorzystywał. Jednak po około 2 miesiącach, kiedy nie mieliśmy już idealnych wyników, trener zdecydował się wrócić do starego systemu. To oznaczało, że jako skrzydłowi zostaliśmy odsunięci na bok. Przesunął mnie do pozycji do przodu, ale panowało duże nadciśnienie. W pewnym momencie było nas siedmiu, trener powiedział mi, że jest ze mnie zadowolony i że zrobiłem wszystko, żeby grać, ale chyba to ja zapłaciłem najwięcej za nowy system.

Nie mogłem go winić, bo widziałem tę sytuację. Było tam też kilku zawodników z akademii i wiedziałem, że musiał preferować więcej. Z jednej strony to rozumiałam, z drugiej było mi tego żal i czułam, że niewiele mogę z tym zrobić.

Następnie trener powiedział mi na koniec sezonu, że jeśli nie znajdę klubu, nie będzie miał innego wyjścia niż przeniesienie mnie do rezerw, ponieważ dołączą do mnie inni zawodnicy. Naciski były też na wyjazd, ale nie chciałam nigdzie jechać. Poszedłem do drużyny B, na którą tak naprawdę nie liczyłem i zdarzyło się to po raz pierwszy w mojej karierze.

Róbert Pich, Legia Warszawa, źródło: legia.pl

Mimo wszystko pokazałeś się w znakomitym świetle w 4 lidze. W 10 meczach miałeś statystyki 5+1, ale i czerwoną kartkę…

„Kiedy musiałem iść do rezerw, przyszedł do mnie dyrektor sportowy Legii, z którą mam dobre relacje, i powiedział, że chciałby, abym pomógł młodym zawodnikom „B” w walce o awans. Nawet jeszcze dwie ligi. Powiedział mi, że jeśli się zgodzę, dadzą mi kontrakt na kolejne dwa lata, ale od razu mu powiedziałem, że nie wyobrażam sobie tego. Nie chciałem grać w tak niskiej lidze.

Początki były trudne, bo dostałem pierwszą w karierze czerwoną kartkę. Nie było to dla mnie łatwe, bo musiałam przygotować się na nową, niepochlebną sytuację w mojej głowie i to pewnie też miało wpływ. Wtedy powiedziałem sobie, że jeśli chcę przenieść się tej zimy, muszę grać jak najlepiej.

Uważam to za dobre doświadczenie i przynajmniej teraz wiem, przez co przechodzą niektórzy faceci, gdy przydarza im się coś takiego. Pewnie byłbym już w stanie doradzić innym, gdy zaistnieje taka sytuacja, ale jednocześnie wierzę, że coś takiego nigdy mi się już nie przydarzy (uśmiech). Ostatecznie mi to pomogło, otworzyło mi drzwi na Cypr. Może tak powinno być.”

Róbert Pich, Dukla Bańska Bystrzyca (2010), źródło: TASR

Otwarte na powrót do Dukli i magiczną granicę na horyzoncie

Czy możesz sobie wyobrazić pod koniec swojej kariery powrót na Słowację i być może do Dukli Bańska Bystrzyca, gdzie praktycznie wszystko zaczynałeś?

„Zdecydowanie tak, rozmawialiśmy o tym też kilka razy z Mišą Ďurišem. Pod tym względem jesteśmy w tej samej konfiguracji i zdecydowanie chciałbym zagrać na Słowacji przed końcem mojej kariery. Sam nie wiem, co przyszłość mnie przyniesie i jaki będę pod względem zdrowia, ale gdyby była taka możliwość, to chciałbym wrócić.

Jednocześnie chciałbym pomóc młodszym zawodnikom i przekazać im trochę doświadczenia. Myślę, że dobrze jest, gdy gracze wracają do domu. Oczywiście coś takiego wymaga zainteresowania więcej niż jednej strony. »

Michał Juriś

Według dostępnych statystyk masz już 90 goli w lidze, więc będziesz potrzebować jeszcze dziesięciu, aby… Pewnie wiesz, do czego zmierzam, prawda?

„Wiem (śmiech). Wolałbym zacząć strzelać te gole regularnie, żeby stało się to jak najszybciej, ale przede wszystkim skupię się na zdrowiu i możliwości gry jak najdłużej. Myślę, że „nadrobię zaległości” ” tę setkę. Gdyby było jeszcze w drużynie z Mišą Ďurišem, byłoby jeszcze ciekawiej i konkretniej. Jak to mówią, najtrudniejszy jest ostatni etap.

Ďuriš osiągnął to dopiero w Trnawie. Rozmawialiście o tym razem?

„Tak. Wiedział, że ma już setkę w kieszeni i że zbliżam się do magicznego limitu. Powiedział mi, że teraz moja kolej. Ale teraz musi nagrywać dla mnie, a nie dla siebie. On już to ma, więc my powinienem go wymienić (śmiech). A kto wie, może setka przyjedzie dopiero, gdy wrócę na Słowację pod pseudonimem Mišo (śmiech).”

Andrea Paul

„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *