Jak Warszawa mierzy się z chaosem: Żaden kraj nie doświadczył takiej fali uchodźców

Możesz także odtworzyć artykuł w wersji audio.

/ Od naszego polskiego specjalnego sprawozdawcy /

Normalnie pewnie spędziłby piątkowy wieczór gdzie indziej – prawdopodobnie w jednym z nowoczesnych warszawskich barów, w kinie lub z przyjaciółmi. Zamiast tego 27-letni Sebastian Bryks nosi żółtą kamizelkę odblaskową przed dziewiątą i pochyla się przed komputerem. Właśnie rozpoczął kilkugodzinną zmianę na Dworcu Centralnym w Warszawie.

„Nie mam wpływu na to, co robi Putin, czujesz się bezradny z powodu wojny, ale dzięki pomocy, jaką masz na stacji, przynajmniej czuję, że robię coś z konkretnym skutkiem” – opisuje swoją motywację Sebastian. . pracować. „Jestem tu po raz czwarty. Wychodzę albo w nocy, albo w weekendy. Innym razem wciąż pracuję nad spuścizną finansową” – dodaje.

Fot. Filip Harzer, Lista aktualności

W wolnym czasie Sebastian Bryks pomaga jako wolontariusz na Dworcu Warszawskim.

Na co dzień Bryks zajmuje się marketingiem, a także płaci za jednego z influencerów na portalach społecznościowych. I na pewno nie jest tu osamotniony – młodzi ludzie stanowią podstawę grupy organizacyjnej Centrum, której nazwa pochodzi od dworca głównego.

„Wolontariat tutaj organizują głównie ludzie marketingu, public relations i mediów, a także influencerzy, którzy rozgłaszali sytuację i zachęcali innych do pomocy” – mówi Jacek Sobczyński, który wspólnie reprezentuje grupę w nocy. z otwartych kawiarni dworcowych Centrum komunikuje się z mediami.

Była to dziewczyna Jacka, Agnieszka, która urodziła się w grupie, która zaczęła zastępować pomoc publiczną i miejską na warszawskim dworcu, co zajęło trochę więcej czasu na reakcję na kryzys. Żółte kamizelki odblaskowe wolontariuszy lśnią w sali uważanej za chaos. Niektóre z nich są tłumaczone na język ukraiński lub rosyjski, inne szukają transportu, zakwaterowania, lekarstw, żywności czy artykułów higienicznych dla uchodźców.

Pierwsze, co ludzie widzą po wyjściu ze stacji, to monumentalny Pałac Kultury i Nauki, oświetlony na żółto i niebiesko. Nieco w lewo żółto-niebieskie światło pada także z warszawskiego wieżowca, najwyższego budynku w UE.

Fot. Filip Harzer, Lista aktualności

Warszawski Pałac Kultury i Nauki w ukraińskich barwach.

Stacja posiada łącznie dziesięć sektorów, podzielonych według rodzaju udzielanej pomocy. Nawet przy pewnym systemie, który z dnia na dzień staje się coraz bardziej profesjonalny i kiedy jest tak wielu potrzebujących pomocy, nie można pozbyć się wrażenia sparaliżowanej pozycji, która zamieniła się w mrowisko ludzkiego losu.

Ponadto w czwartkowe i piątkowe wieczory setki zmęczonych osób spędza noc na materacach, kartonach czy stosach ubrań. W niedzielę sytuacja była trochę lepsza – ale w każdej chwili może się znowu zmienić.

Hala jest oświetlona, ​​panuje hałas, niewystarczająca wentylacja, a na zewnątrz jest strasznie. Nieco cichsze kładki na piętrze zamieniły się w dormitorium. Ponadto od kilku dni działa wydzielona strefa dla dzieci. Toalety dla Ukraińców są bezpłatne, ale w nocy są długie kolejki. Na dole są zamknięte w nocy.

Dzień później na dworcu jest trochę mniej ludzi, ale sytuacja zmienia się w zależności od tego, kiedy z granic przyjeżdżają pociągi i co najważniejsze, kiedy wyjeżdżają do Europy Zachodniej. „Niektórzy odmawiają wyprowadzki ze stacji, bo boją się, że nie znajdą drogi powrotnej i przegapią połączenie, albo nie mają pewności siebie, boją się, a stacja jest punktem stałym” – Jacek Sobczyński wyjaśnia.

Codziennie przez dworzec główny przechodzi 15 tys. uchodźców wojennych z Ukrainy, aby pomóc 300 ochotnikom w czasie wakacji. Pracują na sześciogodzinnych zmianach, aw bazie Grupy Centrum jest ich już około tysiąca.

Na zachodnie i wschodnie dworce kolejowe Warszawy, gdzie pomagają także wolontariusze, codziennie przybywa tysiące uchodźców. W przeciwieństwie do dworca śródmiejskiego, tam gmina stara się kontrolować sytuację. Są znaki, informacje w języku ukraińskim, centra danych w studniach i wreszcie mobilne toalety i kontenery. „W tej chwili nie mamy tu dla ciebie podwozia” – mówi jeden z wolontariuszy, który jest zainteresowany transportem do reszty Polski.

W przeciwnym razie zachodnia stacja kolejowa wygląda jeszcze szczęśliwiej niż śródmieście. Zatłoczenie w okolicy, a także trwająca przebudowa i połączenie z dworcem autobusowym, który przeżył lepsze czasy kilkadziesiąt lat temu, potęguje ogólny chaos.

W budynku pobliskiego dworca autobusowego, skąd odjeżdżają pełne autobusy do Berlina, Barcelony czy Wielkiej Brytanii, nie brakuje znaczących kontrastów: podczas gdy w otwartym azjatyckim salonie czeka na klientów czteroosobowa rodzina śpi na materacu. przed jego drzwiami w obskurnym holu. Istnieje również wiele różnych stoisk oferujących pomoc, odbiór czy zakwaterowanie, całkowicie niezależnych od pomocy miejskiej. A że w weekend nie było kuchni polowej, namiot z jedzeniem oferował głównie to, co warszawiacy przywieźli ze swojego ekwipunku.

„Przeszło już przez Warszawę 350 tys. Ukraińców, z czego 300 tys. zostało w mieście. Oznacza to wzrost liczby ludności nawet o 15%. Bez warszawiaków nie bylibyśmy w stanie sprostać takiemu wyzwaniu” – powiedział prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski . Liczby były aktualne na weekend, teraz znów są o kilkadziesiąt tysięcy wyższe. Podobny atak ma miejsce w Krakowie.

Ich zakwaterowanie to nie tylko kierowanie ludźmi i logistyka, ale także duże wyzwanie. W Warszawie wybuchają szwami hale sportowe, tereny targowe i inne obiekty o dużej pojemności. Największe obciążenie jest gdzie indziej – w Polsce. Od początku fali migracyjnej zabrali do domu dużą liczbę ukraińskich uchodźców, a oficjalna baza danych miasta zawiera obecnie 4700 zarejestrowanych miejsc noclegowych. Ale ludzie oferują pomoc także w inny sposób.

Oferta Anna i Łukasz również wysłali ofertę do miasta kilka dni temu. Postanowili zaoferować swoje drugie, mniejsze warszawskie mieszkanie potrzebującym. Stan mieszkania ocenia pracownik gminy. „Zauważył, jak wygląda mieszkanie na naszym piętrze i czy w domu jest winda” – wyjaśnia para. Po kilku dniach do mieszkania wprowadziła się na chwilę piątka z Żytomierza.

Od środy Polacy, którzy zakwaterowali uchodźców, mogą ubiegać się o wsparcie finansowe w wysokości ok. 209 koron na osobę dziennie. Warunkiem wstępnym jest uzgodnienie z gminą zapewnienia ochrony oraz uzyskanie przez gości statusu uchodźcy.

Wolontariusz Sebastian Bryks pomaga w rejestracji i sprawdzaniu miejsc noclegowych oraz wolnych gospodarstw domowych na Dworcu Warszawskim. W piątek wieczorem pracował na jednej z „wysp” w hali dworca, która jest zarezerwowana na znalezienie noclegu. „Na początku np. przeniosłem bagaż na inną stację. Teraz robię listy osób, które zapewniają i opiekują się zakwaterowaniem dla uchodźców” – opisuje zakres prac. „To zarządzanie chaosem” – dodaje.

Sebastian nie jest jeszcze zmęczony fizycznie ani psychicznie, choć na stacji spotyka wzruszające historie i smutne losy. „Są różne przypadki, matki wybuchają płaczem, są osoby po traumie. Jako wolontariusze mamy możliwość skorzystania z porad psychologicznych” – podkreśla.

Oferuje ludziom własną pomoc, ale przyznaje się do wolontariuszy, którzy są tu częściej niż on jest zmęczony. „Niektórzy są już bardzo przepracowani” – dodaje Sebastian.

Fot. Filip Harzer, Lista aktualności

Wolontariusz Sebastian w pracy na warszawskim dworcu.

O wyczerpaniu i zmęczeniu mówiła w zeszłym tygodniu Joanna Newczas, koordynatorka pomocy w Hali Torwaru, gdzie uchodźcy jadą z warszawskiego dworca do miejsca zakwaterowania. – Wolontariusze są na skraju władzy. Wołają mnie i płaczą. Przejęli koordynację punktów przyjmowania, a teraz z powodów psychicznych i moralnych nie mogą uzyskać pomocy – powiedziała Newczasová TVN.

W mediach brakowało sytuacji na warszawskich dworcach oraz skarg na interwencję miasta, województwa i państwa. „Po prostu jest. Rozmawialiśmy z przedstawicielami burmistrzów, miasta, kolejarzy i strażaków. Nie wiedzieli, czego potrzebujemy i co konkretnie zrobić, więc musieliśmy im to wytłumaczyć i sytuacja się poprawia – mówi Jacek Sobczyński z Grupy Centrum. Docenia także bezinteresowne wsparcie małych i dużych przedsiębiorstw.

W ostatnich dniach liczba uchodźców przybywających do Polski nieznacznie spadła ze 140 tys. dziennie do 80 tys. Jednak w obliczu pocisków uderzających w zachodnią Ukrainę, a zwłaszcza trwającej wojny, nie można oczekiwać, że migracja ustanie. Do tej pory Polska przyjęła ponad 1 800 000 uchodźców. Szacuje się, że do tej pory w kraju pozostało 60-70% z nich, a liczba absolwentów obowiązkowych szkół w samej Polsce wzrosła aż o 15% w ciągu trzech tygodni.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *