Amerykańscy żołnierze oburzyli mieszkańców Zwolenia: „Nacengani” pokłócili się i pobili w sklepie spożywczym – Regiony – Aktualności

Mieszkańcy Zwolenia aktywnie dyskutowali o wydarzeniu, które miało miejsce w niedzielny wieczór na portalach społecznościowych. Byli to agresywni amerykańscy żołnierze ponownie atakujący. Mówi się, że interweniowała policja i wobec jednego z nich musiała zastosować środki przymusu. Kilku wspomniało, że incydent został również sfilmowany.

Szkolenie w Polsce z żołnierzami amerykańskimi w marcu ubiegłego roku.

Wideo

źródło: Telewizja Prawda

„Każdemu może się zdarzyć przedawkowanie alkoholu, ale chyba nie powinien to być teraz amerykański żołnierz z Polski. Niech piją tam, żeby nikt ich nie widział” – myśli Ivana. Inny uczestnik zapytał, co tak naprawdę się tam wydarzyło.

Chcieliśmy wiedzieć to samo. Udaliśmy się więc prosto do sklepu Billa, zlokalizowanego w dzielnicy Złoty Potok – tam właśnie doszło do niedogodności. Pracownicy nie chcą jednak komentować sytuacji. Skontaktowaliśmy się więc z rzecznikiem prasowym firmy, Kvetoslavą Kirchnerovą.

„W naszym sklepie w Zwoleniu doszło do bardziej wyrazistej wymiany opinii między klientami. Ponieważ głośniejsza grupa wpływała na komfort zakupów innych klientów, wezwaliśmy patrol policji, który wyprowadził ich ze sklepu. Nie doszło do fizycznego ataku, to była ustna wymiana opinii” – powiedział krótko Kircher.

Krzyczeli na siebie

Spotkaliśmy jednak również naocznego świadka, który widział całe zajście. „Byłem tam około wpół do ósmej wieczorem. Trzech mężczyzn, w tym jeden czarny, kłóciło się po angielsku. Potem doszło do bójki. Jeden z nich wylądował na ziemi. Byli pijani jak mastify”, wyjaśnił Zvolenčan w środku wiek. Według niego nie spowodowały one żadnych szkód. „Ale byli irytujący, naprawdę dużo krzyczeli. Zasadniczo krzyczeli” – zauważył z obrzydzeniem.

„Przybyli tu policjanci miejscy wezwani przez SBS-kár. Zostali spacyfikowani siłą – założyli ręce za plecy i wyprowadzili ich na zewnątrz. Tam czekali z nimi na policjantów państwowych i wojskowych. Z przodu był prawdziwy cyrk sklepu, obserwowało wiele osób” – podsumował świadek.

Policja krótko skomentowała zdarzenie. „W takim przypadku zalecamy skontaktowanie się z Ministerstwem Obrony” – odpowiedziała Denisa Bárdyová, rzeczniczka Prezydium Policji.

Ponieważ na miejscu interweniowała również straż miejska, skontaktowaliśmy się również z rzecznikiem gminy Zvolen, Martinem Svatuską. Potwierdził, że w niedzielę wieczorem wysłano patrol w celu weryfikacji zgłoszenia telefonicznego.

„O domniemanej bójce na terenie jednego z centrów handlowych” – wyjaśniła Svatuška. „Po przybyciu na miejsce członków patrolu zatrzymał pracownik SBS, który powiedział, że w akcji brały udział trzy osoby, które rozmawiały ze sobą po angielsku. Są głośne i istnieje możliwość bójki między nimi” – kontynuował rzecznik.

„Zaraz po wejściu do obiektu funkcjonariusze policji miejskiej zarejestrowali krzyki i próbę napaści fizycznej dwóch osób krzyczących na siebie po angielsku. Poprosili ich o zaniechanie tej akcji, po czym obie osoby zaczęły współpracować z policją miejską” – powiedziała Svatuska . „Podczas sprawdzania dokumentów okazało się, że byli to cudzoziemcy i żołnierze obcych armii, których następnie przekazano wezwanemu patrolowi policji państwowej” – dodał.

Próby przesady?

W internecie krąży też policyjny raport, z którego można „wywnioskować”, że w niedzielny wieczór w przedmiotowym sklepie pojawiła się policja stanowa, aby zweryfikować zawiadomienie. Po ich przybyciu na miejsce była już policja miejska, która wyprowadziła przed budynek dwie osoby.

„Przed naszym przybyciem policja miejska odkryła, że ​​byli członkami armii Stanów Zjednoczonych podczas kontroli osobistej. Dwóch wykazywało oznaki spożycia alkoholu. Była z nimi także trzecia osoba, która komunikowała się z nami w języku angielskim” powiedział na nagraniu, dodając, że był to przełożony obu napastników.

„Próbował obu uspokoić na miejscu. Przedstawił też dowód osobisty członka misji wojskowej. Czwarty obecny żołnierz US Army siedział przez chwilę w zaparkowanym samochodzie. Był spokojny, nie angażował się w jakiejkolwiek rozmowie” – powiedziała policja. Wspomnieli również o pracowniku SBS, który poinformował ich o tym, co się stało, zanim przybyli.

Przeczytaj także Szkolenie tak, samolot nie. Kto pierwszy odważy się zaoferować Kijowowi F-16?

„Potem, już podczas naszej obecności, ludzie wyprowadzeni na zewnątrz, publicznie przed sklepem, nieustannie nawoływali się po angielsku i atakowali” – odnotowali. Kontynuowali, że jeden z awanturników miał stopień starszego sierżanta, rocznik 1995.

„Uspokoił się po telefonach policjantów obecnych w języku angielskim. Jednak drugi z nich zaczął wzmagać swoją agresję. Po przesłuchaniu odmówił podania swojej tożsamości i jakichkolwiek danych osobowych” – czytamy w nagraniu. Wyjaśnili mu po angielsku, że w oparciu o jego działania zostanie przywieziony do ich wydziału okręgowego. Następnie zaczął uderzać pięścią w boczny panel wiaty na wózek sklepowy, gdzie wielokrotnie kazano mu się zatrzymać, ale nie zastosował się.

Żołnierz nadal aktywnie stawiał opór i rzucał rękami na policjantów stosujących środki przymusu. „Napady i konfiskaty, ponieważ było to konieczne, aby uniemożliwić mu umyślne niszczenie mienia” – rozumowali. Opisali, jak natychmiast zakuli go w kajdanki i zabrali do służby obwodowej. Tam przeklinał chamstwo policjantów, padały też słowa, że ​​wszystkich zabije.

bandersów Przeczytaj także Spór aliantów. Polacy i Ukraińcy przyznali się do zbrodni wołyńskiej

Krótko po dziewiątej wieczorem na miejsce zdarzenia przybył członek żandarmerii wojskowej Republiki Czeskiej. Był to dowódca obecnej misji wojskowej w Leszcie, który również przyjechał z dowódcą danych żołnierzy. Udzielił im niezbędnych informacji o tożsamości przedstawianej osoby.

„W ich obecności przeprowadzono badanie alkomatem z wynikiem pozytywnym” – podsumowali funkcjonariusze w ujawnionym raporcie. Żołnierze opuścili oddział obwodowy krótko po dziesiątej trzydzieści w nocy.

O incydent zapytaliśmy także Ministerstwo Obrony. „Nagrywamy kłótnię między żołnierzami amerykańskimi w Zwoleniu, ale nie w takiej formie, w jakiej została przedstawiona. Żołnierze ci nie grozili społeczeństwu ani nie napadali na nie słowną kłótnią, nie spowodowali uszczerbku na zdrowiu ani na mieniu” – odpowiedział departament komunikacji. działu.

„Mimo to dostrzegamy próbę celowego wyolbrzymienia całej sprawy. Komunikujemy się ze stroną amerykańską o środkach, jakie należy podjąć, aby taka sytuacja się nie powtórzyła, ponieważ rzuca to złe światło na wszystkie dobre rzeczy, które sojusznicy robimy w naszej wspólnej obronie” – dodał departament.

Joy Perry

„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *