W piątek rano rosyjska rakieta wleciała na krótko w polską przestrzeń powietrzną, a następnie ją opuściła – poinformował szef polskiego sztabu Wiesław Kukula po nadzwyczajnym posiedzeniu UB.
29.12.2023 12:56, aktualizacja: 16:43
„Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta wleciała w polską przestrzeń powietrzną. Śledziliśmy ją, opuściła miejsce zdarzenia. Potwierdziliśmy to na szczeblu krajowym i sojuszniczym” – powiedział szef sztabu Kukula, według serwera Onetu, po spotkaniu w Narodowym Bezpieczeństwa zwołanego przez Prezydenta Andrzeja Dudę w sprawie sytuacji.
Według dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych RP Macieja Klisza, cytowanego przez Polskie Radio, rakieta wleciała w polską przestrzeń powietrzną około godziny 7 rano i pozostawała tam niecałe trzy minuty.
„Wysłaliśmy nasze siły, myśliwce, z misją przechwycenia i ewentualnego zestrzelenia jej. Jednakże czas, jaki spędziła w polskiej przestrzeni powietrznej i sposób manewrowania, nie miał na nią wpływu. Pozwolono jej na dokonanie (rzezi) i dzięki temu udało jej się opuścić Polskę” – poinformował PAP Klisz. Dodał, że rakieta wdarła się w polską przestrzeń powietrzną na odległość około 40 kilometrów, a następnie wróciła na Ukrainę.
Jak kontynuował, nie może potwierdzić, że było to wynikiem działań ukraińskiej obrony powietrznej. „Nie mam o tym wiedzy” – powiedział.
Pocisk pozostawał w Polsce przez około trzy minuty i wniknął w głąb terytorium Polski na głębokość około 40 kilometrów – dodał generał, jak podaje portal Gazeta Wyborcza.
Polscy żołnierze na ziemi próbują zweryfikować tor lotu rakiety zarejestrowany przez radary. „Chcemy to sprawdzić” – powiedział szef sztabu.
Prezydent Polski Andrzej Duda omówił w piątek także sytuację z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem – poinformował szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek.
Według polskiego prezydenta Dudy nikt nie odniósł obrażeń. „Nie zgłoszono żadnej eksplozji” – powiedziała reporterom szefowa gabinetu prezydenta Grażyna Ignaczaková-bandychová. Pochwaliła dobrą współpracę głowy państwa z rządem – pisze „Gazeta Wyborcza”.
W piątek Siły Zbrojne RP poinformowały, że niezidentyfikowany obiekt wleciał nad polską przestrzeń powietrzną z Ukrainy. Wojsko stwierdziło, że może to być powiązane z piątkowymi zakrojonymi na szeroką skalę atakami powietrznymi na ukraińskie miasta.
„Otrzymaliśmy informację, że na radarze w pobliżu miasta Hrubieszów pojawił się niezidentyfikowany obiekt, a następnie zniknął” – powiedział PAP książę lubelski Krzysztof Komorski, dodając, że upadek tego obiektu na terytorium Polski nie został potwierdzony.
Mieszkańcy województwa przekazali polskim mediom, że zaobserwowali szybko lecący obiekt poruszający się na zachód – pisze agencja DPA. Powiedziała, że policja i żołnierze szukają gruzu w okolicach Zamościa w województwie lubelskim, które graniczy z Ukrainą.
Sprzęt radarowy polskiej obrony przeciwlotniczej śledził obiekt od momentu przekroczenia granicy aż do utraty sygnału. Zgodnie z procedurą dowództwo rozmieściło dostępne siły i środki.
„Obiekt pochodził znad granicy z Ukrainą” – powiedział TVN24 Jacek Goryszewski, rzecznik Dowództwa Sił Zbrojnych RP (DG RSZ). Dodał, że incydent ten można powiązać z masowymi atakami przeprowadzonymi w piątkowy wieczór na terytorium Ukrainy.
W odpowiedzi prezydent Andrzej Duda zwołał nadzwyczajne posiedzenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) – pisze PAP, odnosząc się do Kancelarii Prezydenta.
Wczesnym piątkowym rankiem Rosja zaatakowała rakietami i dronami kilka ukraińskich miast, w tym Lwów, położony około 70 kilometrów od granicy z Polską. Ukraińskie Siły Powietrzne podały, że Rosja rozmieściła do 158 rakiet bojowych i dronów.
„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.