Polscy „demokraci” tak naprawdę nie zaczynali demokratycznie

Polscy „demokraci” tak naprawdę nie zaczynali demokratycznie

Bruksela nie zauważyła spektakularnego przejęcia mediów publicznych przez nowy rząd.

11 stycznia 2024. Manifestacja Wolnych Polaków w Warszawie. Zdjęcie: TASR/AP

Tuż po wyborach na ulicach skonfrontował się nie tylko Robert Fico, ale także z nowym polskim rządem Donalda Tuska.

O ile zamiar rządu dotyczący likwidacji prokuratury specjalnej wywołał w naszym kraju niezadowolenie społeczne, o tyle działania nowego rządu przeciwko mediom publicznym wywołały burzę niezadowolenia wśród naszych północnych sąsiadów.

Na zorganizowanej przez opozycję demonstracji tzw. Wolnych Polaków, która odbyła się w zeszłym tygodniu w Warszawie uczestniczyli dziesiątki tysięcy ludzi.

Od razu trzeba stwierdzić, że polska telewizja TVP z pewnością nie była standardem prawa publicznego. Za rządów Prawa i Sprawiedliwości (PiS) informacje i dziennikarstwo tej telewizji były znacząco stronnicze na korzyść rządu i partii rządzącej.

Politycy PiS nie ukrywali tego, uzasadniając to koniecznością reakcji na – ich zdaniem – zniekształcone środowisko medialne, w którym opozycja miała dużą przewagę.

Taka charakterystyka polskiego świata mediów jest zasadniczo istotna, ponieważ najchętniej oglądana polska telewizja prywatna, TVN, a także inne potężne media, były bardzo krytyczne, a często nawet uprzedzone wobec PiS.

Politycy PiS próbowali jednak naprawić tę sytuację, czyniąc telewizję publiczną rzecznikiem swojego rządu, co z pewnością nie było najlepszym sposobem radzenia sobie z medialną dominacją przeciwników politycznych.

Ale rząd Tuska – złożony z partii, o których też tu mowa on napisał Jeśli chodzi o oświeconych „demokratów” walczących z konserwatywnymi populistami, postanowiła naprawić tę sytuację z brutalnością przekraczającą nawet przejęcie TVP przez partię PiS.

19 grudnia polski parlament przyjął uchwałę „w sprawie przywrócenia porządku prawnego, bezstronności i rzetelności mediów publicznych”. Tego samego dnia Minister Kultury Bartłomiej Sienkiewicz dokonał wymiany członków rad nadzorczych tych mediów i natychmiast powołał nowych dyrektorów telewizji, radia i państwowej agencji informacyjnej.

Działania te, logicznie rzecz biorąc, wzbudziły niezadowolenie części pracowników telewizji, rząd zawiesił nadawanie dwóch kanałów TVP (TVP Info i TVP Świat) oraz zablokował portal TVP Info i kanał YouTube.

Następnie policja wkroczyła do budynku telewizji i zabrała kilku pracowników. Tego dnia nie wyemitowano nawet głównego newsa, a prezenter przeczytał jedynie w telewizji ogłoszenie o zmianach.

Do tych zmian Tusk i jego ministrowie wykorzystali także prawo narzucone przez partię PiS w celu wzmocnienia pozycji rządu wobec mediów publicznych. Jednocześnie, jeszcze zasiadając w ławach opozycji, krytykowali go i nazywali niedemokratycznym.

Nie ma zatem powrotu do normalnych warunków, ale po raz kolejny jesteśmy świadkami próby przejęcia przez partię polityczną kontroli nad mediami publicznymi.

Ten „blitzkrieg” zorganizowany przez nowy rząd skłonił nawet niektórych krytyków porównania do ogłoszenia stanu wyjątkowego przez komunistycznego generała Wojciecha Jaruzelskiego.

Zwykła zmiana władzy po demokratycznych wyborach nabrała w ostatnich latach wymiaru egzystencjalnego. Udział

W Polsce zmiany władzy mają dość ostry przebieg, a towarzyszącym im masowym czystkom posługiwano się wymownym hasłem TKM. Co w tłumaczeniu oznacza „teraz do… i nas!”.

Wydaje się jednak, że w ostatnich latach ten surowy polski model stał się normą w coraz większej liczbie krajów, zwłaszcza na Słowacji. Oznacza to, że zwyczajowa zmiana władzy po demokratycznych wyborach nabiera wymiaru egzystencjalnego.

Partie, które przegrywają wybory, od razu charakteryzują się dużym kaliberem i mówią o zagrożeniu dla demokracji i przywództwa państwa, podczas gdy zwycięzcy wyborów często zachowują się tak, jakby chcieli umocnić się u władzy na dziesięciolecia.

Normalna sukcesja rządów nabiera zatem wymiaru dramatycznego i agresywnego, co z pewnością nie pomaga polityce demokratycznej.

Jednak obecne wydarzenia w Polsce sugerują także coś innego. Ku niezwykłej nieuwadze sędziów elegancji instytucji europejskich.

Działania PiS mające na celu kontrolę mediów i innych instytucji państwowych spotkały się w przeszłości z natychmiastową krytyką, padły też ostre słowa dotyczące zagrożenia dla polskiej demokracji.

Jednak teraz, gdy media publiczne są wyraźnie i surowo kontrolowane przez rząd Tuska, w Brukseli panuje głęboka cisza.

Miles Hersey

„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *