WIDEO Słowacja – Islandia – EURO 2024 – Ondrej Duda i kibice

Z pewnością cieszy się z powrotu kibiców na rzecz słowackiej reprezentacji w piłce nożnej, ale mimo to nie jesteśmy w stanie wszystkim podziękować. Pomocnik Ondrej Duda zapewnia, że ​​on i jego koledzy z drużyny zrobią wszystko, co konieczne, aby Słowacja mogła w czwartek świętować i nie stresować się aż do ostatniego meczu kwalifikacyjnego w Bośni i Hercegowinie.

Przedostatni mecz eliminacyjny do EURO 2024 przed reprezentacją Słowacji w piłce nożnej, gdzie może przypieczętować awans do turnieju finałowego, który w przyszłym roku odbędzie się w Niemczech. Zabezpieczenia trenera Francesco Calzone aby awansować, potrzebują przynajmniej punktu w czwartkowym meczu z Islandią.

Mecz odbędzie się 16 listopada o godzinie 20:45 na Narodowym Stadionie Piłkarskim (NFŠ), a do tego meczu przygotowują się tłumy kibiców. Bardzo prawdopodobne, że wszystkie trybuny zostaną zapełnione, dzięki czemu „jastrzębie” będą mogły liczyć na dobrą atmosferę.

Ale coś takiego na pewno nie było regułą, bo Słowacy musieli najpierw powalczyć o kibica. Potwierdza to także udział reprezentacji w domowych meczach eliminacyjnych. O ile na początku EURO 2024 na mecz z Luksemburgiem (0:0) przybyło do Trnawy nieco ponad 3500 widzów, o tyle na finałowy pojedynek u siebie z Liechtensteinem (3:0) na stadionie NFŠ kibicowało niemal 14 tysięcy kibiców. No cóż, w czwartek słup Tehelné powinien być jeszcze zapakowany.

Słowacki pomocnik Ondrej Duda z zadowoleniem przyjmuje powrót kibiców do reprezentacji, choć przyznaje, że reprezentacja i tak nie będzie dziękować wszystkim Słowakom. W czwartek on i jego koledzy z drużyny będą starali się zadowolić wszystkich fanów i przypieczętować awans do EC.

Byłby to także pierwszy mecz dla Słowacji, ponieważ nigdy wcześniej w historii naszej reprezentacji nie było możliwe wykonanie ostatniego kroku u siebie. Podopieczni trenera Calzony nie chcą, aby taka sytuacja się powtórzyła i do ostatniego meczu czeka nas „stres”.

Ondrej Duda i Tomáš Suslov (w tle), Hellas Verona, źródło: SITA

Sprawy w Hellas Werona nie wyglądają dobrze. Jest usatysfakcjonowany postawą Susłowa

Obecna forma Hellas Verona nie jest idealna i na pewno nie grasz tak jak w zeszłym sezonie. Dlaczego tak jest?

„Tak czasem jest w piłce nożnej. Dobrze rozpoczęliśmy mecz i myślałem, że tak będzie dalej, ale trudno nam zdobywać punkty. Niestety, źle to wygląda, mamy trudności, więc wierzę, że poprawię swój gust w grze reprezentacji narodowej.”

Zastanawiasz się, dlaczego kiedyś odnosiłeś sukcesy, a teraz nie?

Próbuję to przeanalizować, choć muszę przyznać, że dobrze czuję się na boisku, ale niewiele to pomaga, gdy ogólnie nie gramy dobrze jako zespół. Piłka nożna to sport zespołowy. Przepraszam, że przeszkadzam. Jest wiele czynników, które wyjaśniają, dlaczego to nie działa i trudno teraz o tym rozmawiać. Nie sądzę, że jest to wina tylko zawodników i trenerów. Wszystko jest razem. Musimy wyjść i zobaczyć, gdzie kończymy w play-offach.

Jak na razie oceniasz Tomáša Suslova, który nie ma najbardziej stabilnej pozycji w Grecji?

„To także wina nieudanych wyników, trener (Marco Baroni) miesza różne rzeczy i może nawet miał w głowie trochę chaosu, jak to zbudować. Próbował wszystkiego, co możliwe, pewnie dlatego czasami się na to zdecydował, czasami w ogóle nie grał, a czasami grał cały mecz. Ale dobrze łapie, bardzo dobrze trenuje i ja tu jestem, więc to też jest jedna z dobrych rzeczy (śmiech). Oczywiście, jestem żartuję, ale muszę mu pogratulować.

Ondrej Duda, Słowacja, źródło: SITA

Trudno podziękować wszystkim fanom

W drużynie narodowej jest teraz zupełnie inaczej niż w Weronie, bo od awansu dzieli nas tylko jeden punkt. Jak to postrzegasz?

„Sytuacja jest dobra i prawdopodobnie najlepsza, jaką Słowacja miała w poprzednich kwalifikacjach. Oczywiście potrzebujemy punktu, ale wszyscy będziemy starali się walczyć o zwycięstwo. Mamy szansę na awans u siebie, w naszym kraju, więc jestem mam nadzieję, że to zadziała.

Słowacja ma okazję przypieczętować swój wynik na dobre przed nowoczesnym i wyprzedanym narodowym stadionem piłkarskim, więc dodatkowa motywacja?

„Ludzie długo nam nie wierzyli i dlatego bardzo się cieszę, że wrócili na stadion. Przecież dobrze pamiętamy pierwszy mecz u siebie z Luksemburgiem w Trnawie, gdzie n „Było” Niewielu ludzi. Zostały nam jeszcze dwa mecze i bilety powinny zostać wyprzedane w czwartek. Relacje między nami a fanami są zdecydowanie lepsze. Wierzę, że sprawimy im przyjemność i wspólnie będziemy świętować postępy.

Luksemburg – Słowacja, źródło: TASR

Jak oceniasz postęp słowackiej drużyny narodowej przez cały ten okres?

„Nie twierdzę, że zawsze rozgrywaliśmy dobre mecze, bo wciąż jest pewna zmienność. Trener (Francesco Calzona) jest tu od roku, a to krótki czas, nie jak w klubie. Z pewnością osiągnęliśmy świetne wyniki postęp w tym okresie, śmiem twierdzić, że na pewno jest większy niż przez ostatnie 3-4 lata, jest dość szybki.

Niektórzy to widzą, a niektórzy nie. Trudno wszystkim podziękować, a drugie miejsce w grupie świadczy o tym, że rozegraliśmy kilka naprawdę dobrych meczów i zasłużyliśmy na tak wiele punktów. Czasami grasz dobrze i nie wygrywasz, a czasami grasz źle i wygrywasz. W piłce nożnej trudno znaleźć drużynę, która gra fantastycznie i wygrywa wszystko. Czasami to po prostu nie działa.

Luksemburg – Słowacja, źródło: TASR

Nie chcą ponownie przeżywać tego, co zrobili w przeszłości

Co może dotyczyć Islandii?

Musimy grać swoje i nie gonić za czymś niepotrzebnie. Musimy zachować spokój od początku meczu i wierzyć, że damy radę. Strona mentalna na pewno będzie ważna, bo prawdopodobnie będzie bardziej zdecydowana niż cokolwiek innego Nie możemy myśleć, że już tam jesteśmy, że jeden punkt nam wystarczy, kiedy mamy przed sobą dwa mecze i zobaczymy, co się wydarzy. Musimy przystąpić do meczu ze świadomością, że chcemy go wygrać .”

Czego pierwszy mecz na Islandii nauczył Cię o tym przeciwniku?

„Moim zdaniem był to podobny mecz do meczu z Luksemburgiem. Islandia mogła prowadzić w pierwszej połowie 2:0 lub 3:0, ale był to jeden z tych meczów, w których nie wyglądało to dobrze z naszej strony, ale wyszliśmy na prowadzenie przewagę. Doskonale pamiętamy z poprzednich lat, że nie radziliśmy sobie z takimi spotkaniami. To jest piłka nożna. Musimy być skupieni od pierwszej minuty, bo Islandia na pewno nie jest słabym przeciwnikiem.

Ostatni raz mieliśmy okazję dokończyć awans na Słowacji w Żylinie przeciwko Białorusi, a w ostatnich 10 minutach wszedłeś na boisko w miejsce Roberta Maka. Jak pamiętacie, że nie udało nam się tego zapieczętować i udało się to zrobić dopiero w Luksemburgu?

„W tym czasie właśnie dołączyłem do kadry narodowej i byłem tam nowy. Wtedy też poczułem, że dotrzemy tam i będziemy świętować. W końcu trzeba było „odkopać się” w Luksemburgu i cieszę się, że nam się to udało. źle, że u siebie nie wyszło. Pamiętam, jak byłem jeszcze młodszy i grano to w Tehelno polí przeciwko Słowenii (w eliminacjach do MŚ 2010), musieliśmy to później zagrać także w Polsce. To była „kowbojka „, ale zadziałało. Myślę, że teraz scenariusz będzie inny i mecz rozegramy u siebie.”

Andrea Paul

„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *