Rosjanie kradną nasze dzieci i udają, że je ratują. To niesamowity cynizm – mówi ukraiński minister

Według najnowszych danych ukraińskiej Prokuratury Generalnej od początku inwazji udowodniono gwałtowną śmierć 231 dzieci, a 427 dzieci zostało rannych. Jednak ofiar wśród obywateli Ukrainy będzie znacznie więcej; zmarłych nie zidentyfikowano jeszcze w masowych grobach w Mariupolu i okolicach ani w innych zbombardowanych miastach i wsiach.

Ostatnim razem, 17 maja, troje dzieci w wieku 9, 12 i 17 lat zostało rannych podczas rosyjskiego ostrzału wsi Bashmut we wschodniej Ukrainie. Następnego dnia, 18 maja, ratownicy znaleźli pod gruzami domu zwłoki kobiety i dwuletniego dziecka. Siedmioletnia dziewczynka zginęła w ataku artyleryjskim armii rosyjskiej we wsi Polohy na Zaporożu. To tylko wiadomości z zeszłego tygodnia.

Marina Lazebna, gdy w marcu 2020 roku sprawowała funkcję ministra spraw społecznych, wierzyła, że ​​zajmie się reformami, które zbliżą Ukrainę do standardów europejskich. Teraz zakres jej pracy jest trochę inny: grzebanie dzieci-ofiar, ewakuacja domów dziecka za granicę, pocieszanie zdesperowanych rodziców, znajdowanie zagubionych i deportowanych dzieci, których chce za wszelką cenę przywieźć.

Poprosiliśmy ministrów m.in.:

  • dlaczego Ukraina nie chce dopuścić do adopcji swoich sierot przez cudzoziemców;
  • jak Ukraińcy planują uczyć swoje dzieci za granicą;
  • jak zwrócić dzieci deportowane do Rosji do ich ukraińskich rodzin.

To prawdopodobnie nie były twoje plany…

Moje plany dotyczyły głównie socjalizacji dzieci niepełnosprawnych. Chcieliśmy pokazać, że należymy do Europy również pod względem dostępu dla osób niepełnosprawnych. Coś poszło nie tak. Ale ta wojna wymazała wszystko.

Jak zmienił się twój dzień pracy 24 lutego, kiedy Rosjanie zaczęli bombardować twój kraj i rosyjskie czołgi przybyły na Ukrainę?

Wciąż mam przed oczami te ogromne linie frontu. Co zrobiłem najpierw? Od razu uprościliśmy proces wyjazdu za granicę. Ale potem moi koledzy z krajów europejskich zaczęli się do mnie zwracać i chcieli, abyśmy przynajmniej trochę kontrolowali przejścia graniczne.

Mieli rację. Na przykład grupa trzydziestu ośmiu sierot ukraińskich wraz z wychowawcami została ewakuowana do Polski. Tam byli gotowi się nimi zająć. Ale za granicami czekali na nich obcy, którzy chcieli ich zabrać do Włoch. Wychowawcy powiedzieli: „Świetnie, jedźmy do Włoch.

Więc są we Włoszech?

Ten artykuł jest ekskluzywną zawartością dla subskrybentów Denník N.

Czy jesteś subskrybentem?

Miles Hersey

„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *