Czy NATO będzie dążyć do rozmieszczenia grup bojowych w krajach takich jak Bułgaria, Rumunia, Węgry i Słowacja? „To logiczna dyskusja” – powiedział Pravdzie polski ekspert ds. obrony Marek Świerczyński z platformy analitycznej Polityka Insight.
Zdjęcie: TASR/AP, Olivier Matthys
Flagi przed kwaterą główną NATO w Brukseli
Jak postrzegasz debatę o możliwym wzmocnieniu obecności NATO na wschodzie i południowym wschodzie Sojuszu?
To dość logiczna dyskusja, zobaczymy, co ostatecznie zdecyduje NATO. Mamy już grupy bojowe w trzech krajach bałtyckich iw Polsce. Można jednak powiedzieć, że NATO nie ma tak dobrze osłoniętej południowej części skrzydła wschodniego. Jednocześnie region jest obecnie zagrożony ewentualnym rosyjskim atakiem na Ukrainę. NATO ma prawo się tym zająć. Jak wiecie, Francja wskazała, że może utworzyć grupę bojową w Rumunii. Nie dziwi mnie więc, że takie dyskusje mają miejsce. Pozostaje jednak pytanie, w jaki sposób państwa członkowskie miałyby tworzyć nowe bataliony bojowe, które państwa wysłałyby do nich wojska i kto stanąłby na czele tych grup.
Czytaj więcej Polski ekspert: NATO jeszcze nie ustępuje Rosji
Wspomniałeś już, że NATO wykorzystało koncepcję grup bojowych w krajach bałtyckich iw Polsce. Istnieją bataliony rotacyjne, np. Słowacja ma wojska na Łotwę. Grupy bojowe powstały w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainę w 2014 roku. Jak działają?
Dowiedzieliśmy się już wiele o tym, co NATO nazywa wzmocnioną wysuniętą obecnością. Sojusz wie, jak je organizować, tworzyć rotacje, przygotowywać ćwiczenia, a nawet współpracować z lokalnymi armiami. To także lekcja dla struktury dowodzenia NATO. Od dwóch dobrych lat mówi się o międzynarodowej siedzibie na Węgrzech. Następnym krokiem mogłoby być stworzenie takiej struktury gdzieś w regionie Morza Czarnego. To może być przynajmniej kwatera główna dywizji.
Jak Rosja mogłaby odpowiedzieć na taką inicjatywę?
Moskwa jest oczywiście zła. NATO nie zepchnęło jeszcze Kremla o milimetr. Gdyby ewentualna inwazja na Ukrainę doprowadziła do wzmocnienia obecności Sojuszu w Europie Wschodniej, byłaby to sprzeczna z deklarowanym przez Rosję celem strategicznym.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.