Państwo zbada firmy, które pomagają uniwersyteckim oszustom, takim jak Andrej Danko

Roman Pataj wybrał i skomentował wiadomości

1. Pokoleniowy opór wobec niechęci do popełniania oszustw

Dzisiejszy filtr wiadomości otworzy wynik małego eksperymentu w postaci wpisania w wyszukiwarce internetowej frazy „praca dyplomowa”:

Google jako pierwszy zaoferował linki sponsorowane dwóm firmom, które zrobią to za Ciebie. W rzeczywistości płacą za oszustwa reklamowe w miejscach publicznych. Trzecim linkiem w sekwencji był tekst wyjaśniający zasady pisania prac dyplomowych, czwarty odsyłał do Wikipedii i jej hasła do zeszytów dyplomowych. Piąty link był ponownie bezpośrednią drogą do oszustwa w postaci firmy, która „ukończy” dla ciebie. Dopiero szósty wynik reprezentował centralny rejestr prac dyplomowych. Został on jednak wyśledzony przez inne firmy, które napiszą je dla Ciebie nielegalnie.

Bing zaoferował nieco poważniejsze wyniki, ale we wtorek również rzetelnie i szybko skierował zainteresowanego na stronę akademicką, gdzie w przeszłości znalazło się kilku słowackich polityków, na czele z dwoma przewodniczącymi parlamentu – Andrejem Danko i Borisem Kollarem.

Oszuści po raz pierwszy ryzykują grzywny. Wystarczy kilka sekund, żeby zostać w internecie i już widać, że w naszym kraju kwitnie handel wyrobami finalnymi. Słowacki Internet sprawia wręcz wrażenie, że podstawowym celem szkolnictwa wyższego jest oszukiwanie. Tak jakby nie obowiązywała nowelizacja ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, która w ubiegłym roku określiła, czym jest oszustwo szkolne, a także sankcje w przypadku popełnienia. Wygląda na to, że może się to zmienić.

Nieuczciwi studenci są zagrożeni

Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów Denník N.

Czy jesteś abonentem?

Andrea Paul

„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *