Polska ma do czynienia z kolejnym przypadkiem kobiety w ciąży, która zmarła, ponieważ lekarze nie dokonali aborcji na czas. W Polsce jest praktycznie zabroniony.
Agnieszka T. miała 37 lat i trójkę dzieci. Spodziewała się bliźniaków, kiedy została przyjęta do szpitala w Częstochowie w grudniu ubiegłego roku. Była w pierwszym trymestrze ciąży i skarżyła się na bóle brzucha i wymioty. Agnieszka T. zmarła 25 stycznia 2022 r. Rodzina obwinia szpital i lekarza za jej śmierć. Informuje o sprawie Gazeta Wyborcza.
Agnieszka T. zmarła w ciąży.
Rodzina informuje, że Agnieszka została przyjęta do szpitala 21 grudnia. Dwa dni później, według raportu medycznego, zmarł jeden z dwóch płodów. Lekarze nie usunęli go, ale czekali, aż umrze drugi płód. W ten sposób Agnieszka przez kolejny tydzień nosiła w łonie martwy płód. Oba owoce zostały usunięte z jego ciała dwa dni później, napisał polski portal.
Według rodziny ciężarna kobieta zmarła na sepsę. Nie ma jej wzmianki w raporcie medycznym, szpital twierdzi, że matka miała pozytywny wynik testu na koronawirusa. Szpital twierdzi, że działał wyłącznie z medycznego punktu widzenia.
Rodzina krytykuje szpital za brak aborcji
Rodzina jednak w to nie wierzy i sprawa zostanie zbadana. „To kolejny dowód na to, że rządząca partia ma krew na rękach. Ciężarna i niewinna młoda kobieta, matka i żona, ponownie zmarła. Spośród trójki dzieci są sieroty, których matki już nie zobaczą Chciała żyć, nie chciało się takiego obalenia. Kto jest prawnie odpowiedzialny? Kto jest odpowiedzialny za te szkody? Wróg? Trybunał Konstytucyjny? Posłowie uchwalili ustawę przeciwko aborcji w Polsce?, Gazeta Wyborcza cytuje rodzinę ofiary.
Polska opozycja mówi o kolejnej ofierze zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych. W październiku 2020 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcje spowodowane nieodwracalnymi nieprawidłowościami w rozwoju płodu, które obejmują szeroki zakres urazów, od zespołu Downa po choroby zagrażające życiu, są niezgodne z konstytucją.
W 2019 roku błędy rozwojowe płodu były przyczyną prawie wszystkich legalnych aborcji w Polsce. Obecnie w Polsce można przerwać ciążę tylko wtedy, gdy zagraża życiu lub zdrowiu matki lub gdy kobieta zaszła w ciążę w wyniku gwałtu lub kazirodztwa.
„Kolejna kobieta zmarła, ponieważ życie kobiet jest bezwartościowe, a lekarze nadużywają zakazu aborcji” – powiedziała członkini opozycji Magdalena Biejat.
Ofiary i prawo antyaborcyjne w Polsce
Pierwsza ofiara tzw. Izabelli de Pszczyna, 30-letniej fryzjerki, która zmarła na sepsę, musiała mieć przepisy antyaborcyjne, bo lekarze w miejscowym szpitalu, gdzie była hospitalizowana z bólem, czekali na śmierć płodu zamiast przerywać. Był listopad 2021 r., a sprawa wywołała duże protesty w całej Polsce.
Drugi przypadek pochodzi z grudnia ubiegłego roku. Szpital Uniwersytecki w Białymstoku odmówił wówczas aborcji 26-letniej kobiecie, choć według badań prenatalnych płód miał nieuleczalną i śmiertelną wadę – nie miał kości czaszki. Ciężarna kobieta załamała się psychicznie po zdiagnozowaniu przez lekarzy i popadła w depresję. Nie był to też powód do przerwania ciąży.
Bittó Cigániková w sprawie w Polsce
„Jest poza moją zdolnością zrozumienia, w jaki sposób takie okrucieństwa legislacyjne mogą mieć miejsce w cywilizowanym kraju w XXI wieku i że politycy w naszym kraju chętnie podpisują podobne ustawy. A jeśli nie przejdą bezpośrednio zakazu aborcji, są robią wszystko, co w ich mocy, aby jak najbardziej skomplikować sytuację lekarzy dokonujących legalnych czynności medycznych i stworzyć dla nich niepewność prawną” – powiedziała Jana Bittó Cigániková (SaS), szefowa komisji medycznej w serwisie społecznościowym.
„W świetle kilku podobnych tragicznych wydarzeń w Polsce chcę wezwać moich kolegów z Rady Narodowej Republiki Słowackiej do zaprzestania walki ze słowackimi kobietami i kopania politycznego kapitału ograniczenia aborcji” – dodała Bittó Cigániková.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.