Krwawy związek partii węgierskich definitywnie się skończył. Liście Most-Híd. Nie może być inaczej. Nie tylko György Gyimesi wykopał głęboką bruzdę. Wręcz przeciwnie, polityk, który dorastał u boku Igora Matoviča, ujawniał jedynie wieloletnie podziały nie do pokonania.
Most-Híd zawsze był miejscem spotkań: Węgrów, Słowaków, Rusinów, Romów, a nawet liberałów i konserwatystów. Taki był duch tej partii, założonej przez Bélę Bugára po tym, jak został zmuszony do opuszczenia SMK. Dlatego też Most-Híd zbierał głosy na całej Słowacji, a jego preferencje były równe dawnej wspólnej partii etnicznej Węgier.
Po tym, jak Most zdecydował się na realizację – co podkreślamy z powodzeniem dla całej mniejszości węgierskiej – celów koalicji ze Smerem, preferencje partii zaczęły gwałtownie spadać. Béla Bugár przegrał apelację nawet po bezużytecznej kandydaturze na prezydenta w 2019 roku, a emerytura politycznego matadora została przesądzona. Podążał za swoimi odwiecznymi rywalami Miklósem Durayem i Pálem Csáky. Ale nawet bez nich partie reprezentujące większość narodowości węgierskiej na Słowacji nigdy nie mogłyby się połączyć. Łączyć tak, ale nie scalać w jednolitą całość jak w latach 90.
Łączyła ich wówczas wizja obrony praw mniejszości węgierskiej. Ale są wypełnione. Razem z Węgrami jesteśmy częścią wspólnej przestrzeni UE. Obywatele Węgier również głosują zgodnie ze swoimi preferencjami ideowymi, niezależnie od tego, czy są partiami obywatelskimi, czy partiami opartymi na interesach etnicznych. Nie ma lepszego dowodu niż fakt, że Sojusz z trudem pokonał próg 5% w sondażach wyborczych. W ostatnich miesiącach, gdy podziały się pogłębiły, wyprzedziło ją nawet Forum Węgierskie kierowane przez odchodzącego z Mostu Zsolta Simona.
Nawet marzenia Orbána de Gyimesiego mogą zrealizować Matovič i Fico ku pełnej satysfakcji wyborcy narodowości węgierskiej.
Prawdopodobnie z tego też powodu konserwatywne skrzydło Sojuszu, kierowane przez Krisztiána Forró i Józsefa Berényiego, chciało zaatakować siłą György Gyimesiego, obecnie najwybitniejszego słowackiego polityka narodowości węgierskiej. Cokolwiek myśli się o jego tematach, środkach wyrazu, sympatii do Viktora Orbána, z pewnością ma on pewien talent polityczny. Z Matovičem nie miał już miejsca na „rozwój”, potrzebuje wyborców wyłącznie narodowości węgierskiej.
Jakoś nawet Gyimesi nie gwarantuje osłabionego udziału Sojuszu w Radzie Narodowej. Jest jednak szansa, że Matovič, który nigdy nie ukrywał sympatii do SMK, ponownie wystawi go wraz z innymi członkami, zwłaszcza Berénym, jako kandydata OĽaNO.
Sprawy wyglądają gorzej z Mostem. Właściwie on nawet nie istnieje, zniknął. Byli członkowie musieli „tunelować” MKDA i przekształcić go w nowy Most-Híd. Osobno partia nie ma szans. Kto mu poda rękę? Były członek, który odszedł z partii po tym, jak Bugár wszedł do koalicji z Fico, Zsolt Simon? A może połączą swoje ambicje z demokratami z Hegera lub Modrým z Dzurindy, którym są ideowo najbliżsi?
Wyborcy narodowości węgierskiej mogą się tym nie przejmować. Partie „węgierskie” nie przyznają im już żadnej wyłączności. Ich przyszłość, jak również innych obywateli Republiki Słowackiej, zależy od polityki partii pansłowackich. Nawet marzenia Orbána de Gyimesiego mogą w pełni spełnić Matovič i Fico.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.