Orzeczenie polskiego wymiaru sprawiedliwości podważa fundamenty integracji europejskiej. Jednak Komisja Europejska zapowiada, że jeśli Polska nie będzie chciała przestrzegać ustalonych zasad, to też nie otrzyma wspólnych pieniędzy. Rząd może jedynie czekać na publikację w księdze statutowej, co opóźniłoby ważność wyroku.
Polski Trybunał Konstytucyjny miał orzec w sprawie K3/21 pod koniec sierpnia. Jednak odłożył werdykt, aż w końcu zbliżył się do czwartkowego wieczoru (7 października).
Werdykt jest taki, że niektóre artykuły traktatów założycielskich UE są niezgodne z polską konstytucją. W szczególności pierwszy i dziewiętnasty artykuł Traktatu UE. Ustanawiają Unię Europejską, jej traktaty założycielskie oraz Trybunał Sprawiedliwości UE jako sąd, który interpretuje i chroni prawo europejskie.
Tak więc, po wielu wskazaniach, Polska w końcu zakwestionowała podstawową zasadę integracji europejskiej – że jak tylko kraje się na coś zgodzą, to dotyczy to wszystkich.
Dlaczego Polska decyduje teraz
To efekt trwającego od kilku lat sporu o niezawisłość wymiaru sprawiedliwości. Po wyborach polski rząd rozpoczął reformę sądownictwa, która zorganizowała system sądownictwa konstytucyjnego tak, aby politycy mogli wyznaczyć pokrewnych sędziów do jego kierowania.
Wraz z nowym reżimem dyscyplinarnym pogłębia to sytuację, w której sędziowie są usuwani z urzędu i podlegają postępowaniu karnemu, na przykład za dopuszczenie mediów do postępowania w sprawie niepowodzenia parlamentarnego.
Ale nie tak powinno wyglądać niezależne sądownictwo w Unii Europejskiej. Komisja i Trybunał Sprawiedliwości UE już w kilku decyzjach mocno o tym przypomniały Polsce. Warszawa odmawia jednak wykonania wyroku, za co wkrótce otrzyma wysokie kary.
Dlaczego polski werdykt jest niebezpieczny
W ostatniej decyzji Polska znajduje proste rozwiązanie tej sytuacji. Mówi, że jeśli Trybunał Sprawiedliwości UE ma problem z polskim Trybunałem Konstytucyjnym, to może nie być zainteresowany – polska konstytucja oszuka prawo unijne.
Rzecznik polskiego rządu twierdzi, że orzeczenie nie dotyczy wszystkich przepisów UE. Jednak kwestionując Trybunał Sprawiedliwości, kwestionuje również zdolność Unii do egzekwowania w praktyce wszystkich jej przepisów.
„Jeśli wszyscy powiemy, że będziemy ignorować orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, to funkcjonowanie jednolitego rynku upadnie” – powiedział europoseł Vladimír Bilčík (Razem, EPL) w rozmowie z EURACTIV Słowacja.
Zdaniem słowackiego eurodeputowanego Michala Šimečki (PS, RE) w praktyce jest to próba „Polexitu”.
– Politycy Prawa i Sprawiedliwości wiedzą, że prawie nie ma poparcia społecznego, które zagrażałoby członkostwu Polski w UE. Dlatego zwracają się do zdelegalizowanego trybunału konstytucyjnego o orzeczenie podważające fundamenty UE – mówi Šimečka.
Premier Polski Mateusz Morawiecki złożył skargę do Trybunału Konstytucyjnego.
Jak zareagowała Unia
Odpowiedź Komisji Europejskiej była językiem umiarkowanym, ale nadeszła tego samego dnia, co polska decyzja, co jest niezwykłe.
Według komunikatu prasowego decyzja „budzi poważne obawy”. Instytucja przypomniała także podstawowe zasady integracji europejskiej, do których zobowiązały się państwa, podpisując traktaty podstawowe.
Mianowicie, że prawo europejskie ma pierwszeństwo przed prawem krajowym, w tym Konstytucją, oraz że orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE są wiążące dla wszystkich instytucji, w tym sądów.
W tym roku Komisja Europejska również zaczyna testować nowe narzędzia, którymi dysponuje, aby egzekwować praworządność.
Głównym miał być mechanizm warunkowy Eurofunduszu, który w przypadku Polski miałby powstrzymać napływ unijnych pieniędzy do kraju.
Jednak przy uchwalaniu budżetu na Fundusz Naprawczy Polska i Węgry wynegocjowały odroczenie stosowania tego instrumentu, który teoretycznie obowiązuje od początku roku. Unia czeka zatem na decyzję Trybunału Sprawiedliwości UE, w której oba kraje pozwały instrument.
Jednak bardziej bezpośrednio Komisja wykorzystuje swoje uprawnienia do zatwierdzania planów naprawy. W szczególności Polska spodziewa się dużej sumy pieniędzy na wyjście z kryzysu – do 23 mld euro w grantach i 34 mld euro w pożyczkach.
Jednocześnie Komisja ma możliwość niezatwierdzenia całego planu, jeśli nie jest zadowolona ze sposobu, w jaki kraj zdefiniował reformy. Mają one odpowiadać na zastrzeżenia Unii do kraju na ostatnich etapach. I to niezawisłość sądownictwa jest kluczowym punktem, w którym Komisja chciała widzieć poprawę, a nie dalszą dezintegrację.
Co jeszcze może zrobić polski rząd?
Ostatnio jednak zaczyna być odczuwana groźba utraty środków finansowych dla polskich instytucji. Po ogłoszeniu sankcji za nieprzestrzeganie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, który postulował zaprzestanie działalności izby dyscyplinarnej, Polska obiecała ją zmienić.
Nawet polskie gminy, którym groziło zamknięcie Eurofonds z powodu ogłoszenia strefy „wolnej od LGBT”, stopniowo pozbywają się tej dyskryminacyjnej etykiety.
Polski rząd ma więc inną możliwość uchylenia wyroku i próby przekonania Komisji, że za miliardy euro jej podatnicy również będą przestrzegać wspólnych zasad.
Wyrok wejdzie w życie dopiero po jego opublikowaniu w Zbiorze Ustaw. Polski prawnik Jakub Jaraczewski wskazanyże to ważny szczegół – ostatni raz rządowi zajęło trzy miesiące wydanie decyzji prawie całkowicie zakazującej dostępu do aborcji.
Oznaczałoby to jednak dalsze łamanie praworządności, ponieważ politycy zawetowaliby decyzję sądu, na co prawo nie pozwala.
Poseł RP Robert Kropiwnicki zatem kłócić sięże polski rząd ma tylko trzy opcje. Może zmienić polską konstytucję, spróbować zmienić traktaty europejskie lub wyjść z Unii.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.