„Od rana po stronie białoruskiej na przejściu granicznym w Kuźnicach gromadzą się nielegalni migranci. Dołączają do nich inne grupy, które do tej pory podróżowały przez granice. Przygotowywana jest próba gwałtownego ataku na granicę. nadzór nad siłami białoruskimi” – napisał w poniedziałek rano na Twitterze polski pogranicznik. Potwierdziła w ten sposób komentarze napisane nieco wcześniej przez niezależnych białoruskich dziennikarzy na portalach społecznościowych.
Nielegalni imigranci od rana gromadzą się na przejściu granicznym w Kuźnicy po stronie białoruskiej. Dołączają do nich nowe grupy, które dotychczas koczowały na granicy, a pod nadzorem białoruskich służb trwa próba sforsowania granicy. pic.twitter.com/6UZgZZaSgS
– Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) 15 listopada 2021
Polacy zamknęli w zeszłym tygodniu przejście graniczne Kuźnica-Bruzgi z powodu napływu migrantów. Ludzie rozbili obóz kilkaset metrów od niego, aw ciągu tygodnia przybyli kolejni. W ciągu ostatniego tygodnia doszło do kilku prób przełamania ogrodzenia, a tym samym bariery granicznej. Polscy pogranicznicy, policja i wojsko odparli próby.
Tysiące ludzi w ruchu
Według niezależnych białoruskich dziennikarzy i zdjęć zamieszczonych w mediach społecznościowych, kilkaset osób przeszło w poniedziałek do granicy w 100-metrowym marszu. Przy przejściu od strony polskiej szlabany z brzytwą, ciężcy policjanci i armatki wodne.
Po stronie mediów burza jest znacznie lepiej przygotowana niż tydzień temu. Na miejscu są dziesiątki rosyjskich i białoruskich propagandystów i ekip telewizyjnych. pic.twitter.com/oPbaxc6nDJ
– Tadeusz Giczan (@TadeuszGiczan) 15 listopada 2021
Ludzie usiedli przed polskimi szlabanami. Z materiału filmowego jasno wynika, że są też ekipy telewizji białoruskiej i rosyjskiej. Polskie Ministerstwo zamieściło na Twitterze zdjęcie dziennikarzy z drugiej strony. „Instrumentalne wykorzystanie migrantów przez Białoruś. Migranci, zwłaszcza kobiety i dzieci, są zmuszani do podchodzenia do płotu, aby białoruskie media mogły przygotować swój materiał propagandowy” – napisało biuro.
Instrumentalne wykorzystanie migrantów przez Białoruś. Migranci, głównie kobiety i dzieci, są zmuszani do zbliżania się do ogrodzenia, aby białoruskie media mogły przygotować swój materiał propagandowy pic.twitter.com/y8TCMxf62r
– Ministerstwo Obrony Narodowej 🇵🇱 (@MON_GOV_PL) 15 listopada 2021
Rzecznik polskich służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował po południu, że przybywają kolejni białoruscy bojownicy. Ludzie rozbijali namioty i rozpalali ogniska przed drugą po południu.
żołnierze na granicy
Tysiące migrantów, głównie z Bliskiego Wschodu, którzy chcą dalej przenikać do Unii Europejskiej przez Polskę, koczują od zeszłego tygodnia na granicy z Białorusią. Polski rząd wysłał 15 000 żołnierzy, aby pomogli straży granicznej uporać się z falą.
Ministrowie spraw zagranicznych UE spotkają się w poniedziałek w związku z falą migracji zorganizowaną przez reżim białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki. Oczekuje się, że zatwierdzi kolejne sankcje wobec reżimu Łukaszenki, wymierzone w białoruskie linie lotnicze Belavia oraz hotel, w którym zakwaterowani są ludzie oczekujący na transport do granicy.
Tymczasem trwają próby nielegalnego przekroczenia granicy. Polska straż graniczna poinformowała, że grupa 60 osób próbowała wymusić wjazd do Polski w nocy z niedzieli na poniedziałek. – Straż graniczna udaremniła tę próbę – powiedziała mediom rzeczniczka Anna Michalska.
Protesty na granicy bez polskich dziennikarzy
W Polsce odbyła się również debata na temat medialnego wizerunku kraju w obecnym kryzysie. Wielu dziennikarzy zwraca uwagę, że polskie i zagraniczne media tracą możliwość obiektywnej relacji z powodu zakazu wjazdu do strefy zagrożenia. Powinni polegać wyłącznie na wstępnie wyselekcjonowanych informacjach przekazanych przez polskie władze, wojsko, policję i straż graniczną.
Jednak reżim Łukaszenki umożliwił mediom dostęp zza płotu, a do obozu po białoruskiej stronie granicy przyjeżdżają np. dziennikarze BBC i CNN. Według niektórych komentatorów Polska przegrywa z propagandą Łukaszenki.
Organizacja polskich dziennikarzy Grand Press ona zadzwoniła Premier Mateusz Morawiecki, aby umożliwić rządowi pilną pracę. Od początku września obowiązuje na obszarze kilku kilometrów wzdłuż granicy z Białorusią.
W liście do Morawieckiego prezes organizacji Weronika Mirowska odwołuje się do artykułów polskiej konstytucji dotyczących wolności prasy oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. List podpisało kilkudziesięciu dziennikarzy, zwłaszcza osoby zajmujące wysokie stanowiska w redakcjach i gazetach codziennych.
Stan wyjątkowy zaczął obowiązywać 2 września na okres 30 dni, po czym rząd przedłużył go o 60 dni. Sytuacja powinna zakończyć się pod koniec listopada. Gabinet przygotowuje obecnie nowe przepisy regulujące ruch graniczny. Według zastępca Minister spraw wewnętrznych Błażej Poboży ma również wydawać dziennikarzom akredytację, umożliwiającą im dotarcie do granicy w określonych okolicznościach.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.