Dramat Zostaw ślad, film o brutalności policji, która ogarnęła naród polski na początku lat 80., wszedł do słowackich kin w rocznicę miękkiej rewolucji. Film Jana P. Matuszyńskiego i producentów wielokrotnie nagradzanego filmu Boże Ciało to polski kandydat do Oscara. Jest dystrybuowany w kinach przez Stowarzyszenie Słowackich Klubów Filmowych (ASFK).
Zdjęcie: Łukasz Bąk
Sandra Korzeniak jako matka zamordowanej studentki, która padła ofiarą brutalności policji.
Film „Leave No Trace” został nakręcony na podstawie prawdziwego wydarzenia. Zabiera publiczność do Polski w 1983 roku. Krajem wstrząsa sprawa Grzegorza Przemyka, licealisty, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, aresztowanego przez milicyjny patrol i brutalnie pobitego. Po dwóch dniach agonii Przemyk umiera w wyniku odniesionych obrażeń.
Polski film o brutalności policji ma szansę na Oscara. Słowaccy widzowie zobaczą go w rocznicę miękkiej rewolucji.
„Film opowiada historię Jurka – jedynego świadka zdarzenia. Początkowo aparat państwowy, w tym MSW, bagatelizuje całą sprawę. Kiedy jednak ulicami Warszawy maszeruje ponad 20 tysięcy osób po trumnę Przemyka, Jurek z dnia na dzień staje się wrogiem numer jeden państwa” – opisuje film ASFK, który pokaże, jak represyjny reżim wykorzystywał każdą okazję swojego aparatu – służb specjalnych, milicji, mediów i sądów – by zdyskredytować i uciszyć Jurka, Barbara, mama Przemyka i wszyscy inni.
Reżyser dramatu zwraca uwagę, że film jest szczególnym rodzajem lustra. „Może wejść głęboko w duszę człowieka. Główny bohater i widz też. Każdy może zobaczyć w lustrze coś innego i to jest piękno tego filmu. Takiej wolności nam potrzeba” – mówi Matuszyński. Film dał mu możliwość poznania różnych perspektyw rządów komunistycznych w Polsce w latach 80. „To naprawdę lustro z wieloma warstwami. I powinniśmy starać się go nie złamać. Tylko jeśli będziemy o tym pamiętać, możemy zachować nadzieję, że to się więcej nie powtórzy” – wspomina reżyser.
Czytaj więcej Dramat o brutalności policji: film Nie zostawiaj śladów wchodzi do kin
Dla niego kluczową decyzją w procesie adaptacji książki pod tym samym tytułem była decyzja o ograniczeniu jej tylko do tego, co wydarzyło się w 1983 i 1984 roku. „Autor książki, Cezary Lazarewicz, opisuje długą historię, która spokojnie mogłaby wypełnić trzy sezony. serialu. Do tego wszystko, co wydarzyło się po pierwszym procesie, można uznać za dramatyczną powtórkę. Kiedy teraz patrzę na tę decyzję, myślę, że była słuszna” – dodaje Matuszyński.
„Irytująco skromny fan Twittera. Skłonny do napadów apatii. Gracz. Certyfikowany geek muzyczny. Twórca. Zapalony odkrywca. Student-amator”.