Jak to koliduje z edukacją Romów

Autor jest analitykiem w Konserwatywnym Instytucie MR Štefánika i członkiem-założycielem stowarzyszenia obywatelskiego New Education

Od wielu lat kilka osób lub instytucji wielokrotnie zwracało uwagę na to, jak w obecnym systemie finansowania szkół możliwa jest ingerencja w kształcenie Romów w środowisku zdelokalizowanych zakładów pracy liceów zawodowych.

Wspólne cechy niepowodzeń systemowych w tej dziedzinie można dostrzec w dwóch przypadkach, które w ostatnich latach były dość nagłaśniane w mediach i były również przedmiotem zainteresowania organów ścigania, ale których nie ma końca. Brakuje też woli naprawy systemu ze strony rządu, zwłaszcza resortów edukacji i finansów. To wstyd, to szokujące, ale to prawda.

Szkoła w Trebišovie, gdzie prawie wszyscy jej uczniowie nie zdali egzaminu i do której przyszedł jej z pomocą poseł György Gyimesi, została niedawno szczegółowo opisana w Denník N przez Denisa Gdovinová w swoim felietonie. Z pomocą przyszła jej szkoła w Sečovcach, która chciała wycofać z systemu setki tysięcy euro wygórowanych czynszów za zrujnowane budynki, a także aktywistka, później posłanka Monika Kozelová, dedykuje dziennikowi Korzár w swoich artykułach.

Przypadki z obu szkół noszą znamiona systemowych niepowodzeń i podobny modus operandi. Niektóre z nich opiszemy szczegółowo.

Pierwszy znak – drapieżny nabór uczniów do szkoły

Nie ma nic za darmo i nawet pozornie darmowa edukacja bez pieniędzy nie jest możliwa. Wkłady finansowe ze źródeł publicznych, zwane standardami, są niezbędne dla naszych szkół i ich funkcjonowania. Są one przyznawane założycielom szkół przede wszystkim na podstawie liczby uczniów zapisanych do szkół. Im więcej uczniów ma szkoła, tym więcej pieniędzy otrzymuje z budżetu państwa na oświatę.

Aby zapewnić wystarczającą liczbę uczniów i wynikające z tego standardy, szkoła powstanie w pobliżu romskiego obozu lub getta. Na pierwszy rzut oka wydaje się to pożyteczną działalnością, edukacja jako usługa w rzeczywistości jest bliższa tym, dla których jest przeznaczona. Jeżeli jednak państwo to zezwala na utworzenie szkoły w pobliżu osiedli romskich, to działa wbrew duchowi swojego zaangażowania wobec Komisji Europejskiej, ponieważ zwiększa ryzyko segregacji edukacyjnej, o którą obecnie toczymy proces w Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Aby założenie szkoły odbyło się jak najszybciej w naszym zbiurokratyzowanym systemie oświaty, idealnie do tego celu zostanie wykorzystane przydzielone miejsce pracy już istniejącej szkoły. Wyobraź sobie to jako antenę szkoły, która powstanie gdzie indziej, spokojnie, w innej wiosce, powiecie lub regionie.

Aby mieć wystarczającą liczbę uczniów i wynikające z nich standardy, szkoła stara się przyjąć jak najwięcej dusz. W tym wysiłku można posunąć się nawet do przypadku „zdelokalizowanej” szkoły w Sečovcach, gdzie również musieli nauczyć się obsługi maszyn do szycia. niedowidzące szwy. Albo można posunąć się w tym wysiłku tak daleko, jak w przypadku „zdelokalizowanej” szkoły w Trebišovie, która powstała w miejscowości, w której od wielu lat działają inne szkoły zawodowe, a nowo powstałe zdelokalizowane zakłady pracy zaczęły dbać o studenci. w sposób wręcz drapieżny. Szkoła powstała tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego, ale od razu była już jedną z największych w powiecie pod względem liczby uczniów..

Oprócz faktu, że kilku uczniów zostało poszkodowanych przez rozbudowę szkoły o wątpliwej jakości nauczania, takiej jak wskazała Inspekcja szkół publicznych również została uszkodzona

Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów Denník N.

Czy jesteś abonentem?

Miles Hersey

„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *