Całkowicie ignorując realne życie, pokonuje Středulę Fialę, aby pojechać na zakupy do Niemiec

Dziś po południu przewodniczący Czesko-Morawskiej Konfederacji Związków Zawodowych (ČMKOS) Josef Středula spotka się z prezydentem Petrem Pavlo, liderami partii rządowych i ministrem finansów Zbyňkiem Stanjurą. Spotkanie zaplanowane jest w związku ze strajkiem związkowym, który odbędzie się w poniedziałek 27 listopada.

W rozmowie z Seznamem Zprávym powiedział, że mimo to pozostaje idealistą i wierzy, że rząd odpowie na żądania związków zawodowych i strajk nie będzie konieczny. „Rząd jest największym pracodawcą w Czechach i ma ogromny wpływ na rozwój każdego regionu kraju” – mówi.

Zaskoczyło go także to, że premier dopiero teraz zajmuje się dysproporcjami cenowymi w Czechach i za granicą. „To dziwne, że po 30 latach premier odkrywa, że ​​mamy inne ceny lub że mamy wyższe niż u sąsiadów. To pokazuje całkowite lekceważenie prawdziwego życia” – stwierdził.

Jaką politykę dzisiaj przyjmujesz? Czy będziesz z nimi negocjować, czy będziesz im groził?

Oczywiście szczególnie chciałbym spotkać się z panem Prezydentem i porozmawiać o tym, jak się czuje, jak sobie radzi, jakie ma nowe doświadczenia itp. Ale niestety nie o to chodzi. Temat jest taki, że ogłosiliśmy 27 listopada dniem protestu. Pragnę poinformować Pana Prezydenta o stanowisku związku w sprawie ustawy o budżecie państwa i planie konsolidacji, ale także o powodach, które skłaniają nas do protestu. Ciekawi mnie, jak on osobiście postrzega te rzeczy.

I oczywiście przypuszczam, że jeden z tematów będzie dotyczył ewolucji płac realnych, inflacji i rozwoju gospodarki po naszej stronie itp.

Czy zamierza pan prosić prezydenta o wsparcie pańskich wysiłków?

Chyba nie pójdę do Pana Prezydenta i nie powiem mu, że jest przeciwny naszym działaniom.

Kulminacja Waszych protestów ma nastąpić 27 listopada. Czy jest możliwe, że prezydent lub urzędnicy rządowi w jakiś sposób go od tego odwiodą?

Pozostaję idealistą.

Czego oczekujesz po drugim spotkaniu z przedstawicielami partii rządzących i Ministrem Finansów? Myślę, że tam będzie trudniej niż z prezydentem…

Nie sądzę, że którekolwiek negocjacje będą idylliczne. Mamy jasny cel negocjacji w Urzędzie Rządu, a mianowicie uzyskanie podwyżki wynagrodzeń pracowników administracji publicznej. Bo to, co dzieje się w administracji publicznej, ma oczywiście ogromny wpływ na całą gospodarkę, jeśli prawie 700 tys. pracowników nie otrzyma podwyżki, będzie to oznaczać oczekiwane pogorszenie rozwoju gospodarki.

Jedziesz z czymś innym?

Kolejnym tematem, który będziemy omawiać zarówno z Prezydentem, jak i członkami rządu, jest to, że spodziewamy się dynamicznego wzrostu płacy minimalnej. Bo jeśli w kraju takim jak Polska, mniej wydajnym gospodarczo od Czech, płaca minimalna jest powyżej poziomu 22 000 koron, a my być może czasami możemy mieć płaca minimalną na poziomie 19 500 koron, to uważam, że jest to niesprawiedliwe w stosunku do pracowników .

A jeśli wezmę pod uwagę wczorajszy film premiera, jak odwiedził Niemcy, to też mamy zasadniczą różnicę, nie tylko ceny u naszych sąsiadów są niższe od naszych, ale nasze pensje są tylko „jedną trzecią w porównaniu do Niemiec”. I dziwne, że nikt tego nie zauważa. Uważam, że jeśli chcemy mieć podobną siłę nabywczą, to musi to mieć odzwierciedlenie także w dochodach mieszkańców.

Jeśli chodzi o wynagrodzenia, czy nie powinniście zwrócić się do pracodawców, a nie do rządu?

Rząd jest największym pracodawcą w Republice Czeskiej, pani redaktor.

Ale gospodarkę napędza sektor prywatny…

Rząd jest największym pracodawcą w Republice Czeskiej i ma znaczący wpływ na rozwój różnych regionów kraju. Gdyby nie było administracji publicznej, niektóre regiony byłyby całkowicie zacofane. Dlatego dzisiaj będziemy negocjować z największym pracodawcą w Czechach.

Jeśli chodzi o sektor prywatny, żądamy podwyżki wynagrodzeń o osiem do dziesięciu procent do 2024 roku. Niedawno ukazał się raport o tym, jak w ciągu pierwszych ośmiu pierwszych miesięcy Czechy wyjechała ogromna ilość dywidend. Jest rzeczą oczywistą, że obecne tu firmy, głównie cudzoziemskie, generują niespotykane dotychczas rezultaty gospodarcze. I oczywiście będziemy o tym rozmawiać, bo nie ma powodu, aby w przypadku wzrostu zysków przedsiębiorstw nie wzrosły także realne dochody pracowników.

Na początku rozmowy wspomniałaś, że nadal pozostajesz idealistką. Co powinni dziś obiecać urzędnicy rządowi, aby odwołać datę 27 listopada?

Myślę, że przede wszystkim powinni wykazać się dużą kreatywnością, ponieważ stawiamy swoje żądania w perspektywie długoterminowej. A jeśli wybiorę kilka, to oczywiście wszystkie związane z planem konsolidacji, wzrostem wynagrodzeń, wzrostem płacy minimalnej, emeryturami, wcześniejszymi emeryturami dla trudnych zawodów itp. – to cała szeroka gama długów. jakie podjął obecny rząd.

Związki chcą podwyżek płac w przyszłym roku

Do 10-procentowej podwyżki wynagrodzeń w 2024 roku. Według szefa ČMKOS Josefa Středuli takie będzie żądanie związków zawodowych podczas kolejnych negocjacji zbiorowych.

Prawdopodobnie nie można założyć, że odpowiedzą na wszystkie Twoje prośby. Liczmy więc na to, że zakład z 27 listopada będzie ważny…

Pozostaję idealistą…

Tak, już to powiedziałeś, ale czy możesz skomentować, jak planujesz swój zakład? Czy będzie to symboliczne, czy też będziecie chcieli zablokować republikę lub gdzieś w Pradze?

Kwestie te są omawiane w związkach zawodowych, ale oczywiście mówiliśmy, że będzie strajk. Publikowaliśmy też, że na pewno strajkują cztery związki zawodowe – na przykład Związek Kovo czy Związek Drzewny, Leśny, Wodny, a także obwody Związku Władz Państwowych, np. Związek Czesko-Morawski Związek Zawodów Pracownicy Edukacji. Na pewno inni nas wesprą, niektórzy nie mogą stawiać, bo zabrania tego prawo, ale w każdym razie wsparcie jest świetne.

Planujemy zorganizowanie protestu, gdyż spotkamy się o 12:30 na placu Jana Palacha w Pradze i przemaszerujemy do Małostrańskiego náměstí, gdzie o 13:00 odbędzie się protest.

Ilu osób spodziewasz się w Pradze? Malostranské náměstí nie jest zbyt duże…

Myślę, że gniew w Czechach sięga znacznie dalej niż 50 procent populacji czynnej zawodowo. Myślę, że to oczywiste i znajduje odzwierciedlenie w sondażach i popularności partii politycznych w Czechach. Tych naprawdę niezadowolonych jest bardzo dużo i są to nie tylko pracownicy, ale także emeryci i przedsiębiorcy. Myślę więc, że wsparcie będzie świetne.

Czy zamierzacie Państwo przynajmniej symbolicznie zablokować siedzibę rządu, Izbę Reprezentantów, część Pragi?

Przykro mi, że musimy demonstrować, żeby pokazać, że nie jesteśmy zadowoleni z rozwoju Republiki Czeskiej. I jak już mówiłem, dziwne jest, że po 30 latach premier odkrywa, że ​​mamy inne ceny lub że mamy wyższe ceny niż nasi sąsiedzi. Świadczy to o całkowitym lekceważeniu prawdziwego życia. (Słownik na ten temat można przeczytać tutaj.)

Chciałbym więc być, i jeszcze raz wrócę do tego słowa, idealistą, politykiem, który wie, jak wygląda życie w Czechach, jak żyją ludzie. Niestety, na początku roku zdarzają się okresy, gdy czynsze gwałtownie rosną z powodu inflacyjnych klauzul w umowach najmu, a także cen energii. Myślę, że luty przyszłego roku otworzy oczy absolutnie każdemu i będziemy wiedzieć, jak bardzo rząd płata figle obywatelom tego kraju.

Takie widoczne wydarzenia przyciągają także polityków opozycji. Czy zobaczymy Cię jeszcze na scenie z Andrejem Babišem, Tomie Okamurą, Kateřiną Konečná? A może poprosiłeś ich, aby zostawili to tylko w twoim kierunku?

To jest demonstracja związkowa i tak pozostanie.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *