Czy postrzegasz to jako dużą zmianę?
Kiedy przeniesiono mnie do Białegostoku mało kto oglądał polską ligę. Wtedy wszyscy zastanawiali się, dlaczego wybrałem Polskę. Jednak nawet wtedy czułem, że futbol tutaj bardzo się rozwija i byłem przekonany, że to dobry kierunek. A dzisiaj gram mój piąty sezon. Kiedy przyjechałem, prawie żadnego z czeskich graczy tam nie było. Pamiętam Michała Papadopulosa, który wyrobił sobie sławę tutaj iw Legionie Adama Hlouška.
Ale teraz masz siedemnaście lat.
Dziś jak ktoś nie jeździ do Slavii czy Sparty to chciałby pojechać do Polski, tak słyszę. Od dwóch lat jest to bardzo atrakcyjny adres dla czeskich graczy. Ale styl polskiej Ekstraklasy nie jest dla każdego. W naszym kraju jest to również wymagające fizycznie i nie jest łatwo się tu narzucić.
Czy polskie ligi pomogły w europejskich turniejach w 2012 i 2017 roku?
Sto procent. Kiedy rozmawiałem o tym z chłopakami, nie było tu wcześniej takich stadionów. Lub było kilka, podobnych do naszego. Ale po EURO w 2012 to się zmieniło. W rzeczywistości prawie trzy lub cztery kluby mają bardzo duży stadion. A najważniejsze jest to, że ludzie naprawdę do niego chodzą. Piłka nożna się tu porusza, a ludzie mogą stworzyć dobrą atmosferę, w której dobrze grają.
Czy Ekstraklasa stanie się również ciekawym kierunkiem na kolejny transfer?
Myślę, że tak. Liga jest bacznie obserwowana. Wielu graczy wyjeżdża do Niemiec lub Włoch. Tych transferów jest coraz więcej. A przede wszystkim większość klubów ma duże budżety i stać na przyjęcie hiszpańskich piłkarzy, jest tu sporo Hiszpanów. Z tego co wiem, wielu chłopaków z Czech chciałoby pojechać do Polski, ale to nie takie proste, nie czekają na nich tutaj. Musisz najpierw wybić się w przeciętnym klubie w Czechach, żeby kogoś zainteresować.
Półtora roku temu chciałeś opuścić Jagiellończyka, ale w styczniu przedłużyłeś umowę do 2024 roku. Czy to cię nie powstrzymuje?
To mnie zabrało. Nie będę ukrywał swojej myśli na ten temat. Sześć miesięcy przed końcem starego kontraktu otrzymałem też wiele ofert z Turcji i Rosji. Ale nadeszła pandemia i trochę się bałem. Nie wiedziałem, co zrobię i nie chciałem ryzykować. Wtedy dostałem ofertę z klubu na nowy kontrakt na warunkach, które ustaliłem i na które nie za bardzo się przyglądali na starcie. Ale w końcu zdali sobie sprawę, że zasłużyłem na to przez lata i zgodziliśmy się. Wtedy nie było nic i postanowiłem zostać tutaj. Oczywiście w piłce nożnej nigdy nie wiadomo, nawet jeśli masz kontrakt. Nie jestem jeszcze najstarszy, a jeśli wyjdzie coś ciekawego, to kto wie. Ale teraz mam tu długi kontrakt, koncentruję się na pracy w Jagellonium i nie myślę o wyjeździe.
Czy pewnego dnia zostaniesz najstarszym zawodnikiem Białegostoku?
Prawdopodobnie nie. Nasz kapitan wciąż tu jest i nigdy go nie złapię, bo jest tu od ośmiu lat. Ale ostatnio pobiłem rekord, stając się obcokrajowcem z największą liczbą meczów w historii Jagiellonów. I wciąż brakuje mi około pięćdziesięciu meczów na Míša Papadopulos, aby być Czechem z największą liczbą meczów w Ekstraklasie. Wtedy zobaczymy, czy uda mi się go pokonać.
Twój przyjaciel Martin Doležal również po ośmiu latach przeniósł się do Lubina w Jabloncu. Czy pasują mu mistrzostwa Polski?
Myślę, że może. To typ walki, doskonały do gry od tyłu do drzwi. Tacy napastnicy zawsze się tu przydadzą. I powiedziałbym, że nie ma tu wielu. Powiedziałem mu nawet, że szkoda, że nie przyszedł, bo też nas kocha. Oczywiście zależy to od tego, jak zagra cała drużyna, jaką obsłużą. Kiedy otrzymuje piłki, kilka razy pokazał, że jeśli jest w dobrej formie, może posyłać piłki do bramki. Poza naszym wspólnym meczem życzę mu powodzenia i strzelenia jak największej liczby bramek, aby wyrobić sobie tutaj sławę. Cieszę się, że po takim pobycie w Jabloncu próbują czegoś innego. Osiem lat w klubie to dużo, każdy piłkarz potrzebuje zmian, nowego rozpędu i motywacji. Myślę, że tak samo było w przypadku Doly’ego, który nabrał nowego smaku i ponownie zaczął strzelać bramki.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.