Piłkarze Slovan Bratysława zremisowali z luksemburskim FC Swift Hesperange dopiero w pierwszej rundzie wstępnej Ligi Mistrzów (1:1). Dla mnie osobiście było to rozczarowujące nie tylko z punktu widzenia wyniku.
Po czterech zwycięstwach Madrytu w ramach przygotowań nie mogłem się doczekać tego meczu z wielką niecierpliwością. Niestety od pierwszych minut zostałem niemile zaskoczony. Slawiści byli bierni, stali w bloku i nie próbowali atakować przeciwnika. Goście wychodzili z każdego meczu, a zawodnikom naszego mistrza brakowało woli do sprintu, zdobywania piłki na połowie Swifta i stwarzania okazji. Kurs mnie znudził, nie zaliczyłem.
Trener Słowacji Vladimír Weiss senior. wspominał już przed meczem, że przeciwnik jest zamknięty i zespołowi realizacyjnemu trudno jest znaleźć informacje. Rozumiem, że Swift miał okazję lepiej rozpoznać swojego przeciwnika, ale według mnie Slovanowi brakowało chęci do gry piłką. Nie widziałem, co nasz mistrz chciał zrobić, żeby zaskoczyć dobrze grającego przeciwnika, gdzie chce atakować… Chodziło po prostu o kopanie długich piłek i odrabianie zbiórek, a więc w dużej mierze futbol przez przypadek .
Jednocześnie nasz mistrz ma zawodnika wysokiej jakości i spodziewałem się, że narzuci przeciwnikowi swój własny styl gry. W zeszłym sezonie Żylina i Podbrezová sprawiały Slovanowi problem w naszej lidze, czyli w zespołach, które podobnie jak Swift grają w ustawieniu 3-4-3. Nie chodzi tu jednak przede wszystkim o system, ale bardziej o to, że te drużyny starają się grać w piłkę od tyłu.
Luksemburski przeciwnik, podobnie jak te drużyny, postanowił nie walczyć ze Slovanem, ale odnieść sukces poprzez piłkę nożną. To podejście do białych działa również dlatego, że najlepsi gracze nie są tak chętni do pracy w przód i w tył. Ze wszystkich wymieniłbym Barseghjana. Ani razu nie widziałem, żeby się cofał lub atakował podanie przeciwnika. Ułatwiło to zawodnikom mistrza Luksemburga ustalanie ataków i kierowanie nimi.
Swift wszedł do meczu aktywnie, zdobył bramkę z rzutu karnego przed przerwą, a kapitan Vladimír Weiss Jr. obronił remis piękną bramką z rzutu bezpośredniego. Ogólnie jednak Slovan grał bardzo nerwowo, zwłaszcza w pierwszej połowie. Myślę, że wynika to także z tego, że nie spodziewali się takiego przebiegu, a raczej myśleli, że będą dominować.
Nerwowość była widoczna zarówno na boisku, jak i na ławce rezerwowych, czego efektem były czerwone kartki dla Juraja Kuckiej i trenera fitness Romana Švantnera. Oczywiście Kuco nie powinien był ugryźć przeciwnika, ale zdarzało się to nawet większemu zawodnikowi. On sam wie, co zrobił i już za to przeprosił. Choć teraz będzie obiektem kpin, jestem pewien, że odwdzięczy się drużynie. Na pewno bym go nie ukamienował, futbol to także emocje.
Paradoksalnie Slovan poprawił się w drugiej połowie, grając z liczebną przewagą. Zawodnicy zaczęli więcej biegać, na boisko wszedł odpowiedni chłopak Čavrič, który gra w defensywie i wie, jak wykorzystać przestrzeń. Zespół pokazał większą wolę i będziemy musieli się od tego odbić w zemście.
Trener Władimir Weiss senior. po spotkaniu powiedział, że Slovan ma lepszy zespół i pójdzie dalej. Nie musimy rozmawiać o jakości, Slovan naprawdę ma co najmniej wyższy poziom zawodników niż Swift, ale zespół musi pracować przez 90 minut. Gdyby Słowianie nie odpowiedzieli na sto procent, mogliby to wykorzystać i wtedy trudno byłoby odwrócić sytuację. Mimo, że w zeszłym sezonie robili to już kilka razy.
Na koniec kilka słów o wzmocnieniach. Milan Borjan dostał miejsce w bramce. Nie miał wiele do zrobienia i rozwiązał to, co miał do rozwiązania. Spodziewałem się po nim lepszej pracy nóg. Myślałem, że tak doświadczony bramkarz będzie miał lepszą postawę i znajdzie kolegów z drużyny długimi podaniami.
Kenan Bajrič z tyłu odegrał swoją rolę bramkarza, Slovan nie miał problemów w defensywie. Brakowało mi Marko Toliča, który po wejściu na boisko utrzymywał wiele trudnych piłek i wychodził z trudnych sytuacji w piłkarskim stylu. Jest mobilna jak na swoją figurę, na pewno się przyda. Kyriakos Savvidis pokazał poziom, jaki pokazał w Trnawie. To było dobre z jego strony.
Autor jest byłym piłkarzem Slovany Bratysława (2009 – 2015), obecnie pracuje jako asystent trenera w FK Pohronie.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.