„Od zakończenia zimnej wojny byliśmy uwikłani w kilka konfliktów, ale to pierwszy, w którym wydarzenia przebiegają w taki sposób, że Rosja może wejść na drogę użycia broni jądrowej” ludzie podejmujący decyzje dotyczące obecnej sytuacji. Sytuacja powinna być tego świadoma – powiedział O wojnie Rosji z Ukrainą Christopher Chivvis z Carnegie Association for International Peace, który do niedawna był ekspertem ds. Europy w biurze dyrektora US Secret Service.
Wydaje się, że szef Kremla Władimir Putin bardzo nie docenił woli Ukraińców do samoobrony i przywódczych cech prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Ale wydaje się, że Zachód również oczekiwał od Rosji szybszego działania militarnego. Czy oceny obrony Ukrainy ze wszystkich stron były błędne?
Z tego, co wiem, Waszyngton i jego sojusznicy byli bardzo zaskoczeni oporem Ukraińców, poczynaniami prezydenta Zełenskiego i sposobem, w jaki ukraińskie siły zbrojne zdołały spowolnić posuwanie się armii rosyjskiej. Nie wiemy dokładnie, jakie były oczekiwania Putina, ale przypuszczalnie myślał, że wojna będzie szybsza i łatwiejsza. Faktem jest, że Moskwa wciąż ma rezerwy, które może wykorzystać do zwycięstwa. Spodziewaliśmy się jednak, że siły rosyjskie będą bardziej zdolne. Wydawało się, że nie mamy stosunkowo słabej chęci do walki na Ukrainie iz problemami logistycznymi. Ale trzeba pamiętać, że Rosja nadal idzie do przodu. Jeśli wrócę na Ukrainę, jednym z powodów, dla których prawdopodobnie nie doceniono jej armii, zwłaszcza w Waszyngtonie, jest przykład Afganistanu.
W którą stronę?
Armia afgańska, wyszkolona przez Zachód, szybko uległa talibom zeszłego lata. Myślę, że na tej podstawie byliśmy trochę sceptyczni co do tego, jak wojna zostanie potraktowana przez siły ukraińskie, którym również pomogliśmy. Także dlatego, że Rosja jest znacznie gorszym przeciwnikiem niż talibowie. Oczywiście nie da się bezpośrednio porównać tego, co dzieje się w Afganistanie i na Ukrainie. Ale, jak wspomniałem, to, co stało się z talibami, sprawiło, że ludzie zwątpili w zdolność Kijowa do przeciwstawienia się rosyjskiej inwazji.
Powiedziałeś, że pomimo wszystkich problemów, siły rosyjskie posuwają się naprzód. Czy da się przewidzieć rozwój sytuacji na polu bitwy z co najmniej kilkudniowym wyprzedzeniem?
Niezwykle trudno powiedzieć, jak będzie wyglądała wojna. Prawdopodobnie potrwa to dłużej niż oczekiwano. Wydaje się, że obecnym celem Rosji jest okrążenie Kijowa. Ale najwyraźniej zajmie mu to co najmniej tydzień, może dwa, może więcej. Pytanie brzmi, co będzie dalej. Zobaczymy, czy negocjacje w sprawie zawieszenia broni jakoś posuną się naprzód, czy uda im się zapobiec temu, co wygląda na bardzo krwawe oblężenie stolicy Ukrainy.
Porównania historyczne są trudne, ale w 2003 roku, podczas wojny w Iraku, przejęcie kontroli nad Bagdadem zajęło armii amerykańskiej trzy tygodnie. Jak powiedziałem, trudno to porównać, ale czy to mówi przynajmniej coś o obecnej sytuacji na Ukrainie?
Możemy przyjąć to jako przypomnienie, że w 2003 roku nawet armia taka jak Stany Zjednoczone zajęła trzy tygodnie okupowanie Bagdadu. Amerykańskie siły zbrojne są znacznie silniejsze niż siły rosyjskie. Ale napotkali także problemy logistyczne w Iraku. Na przykład słyszałem, że żołnierze amerykańscy mieli braki żywności po trzech tygodniach. Nie znaczy to, że miało to jakikolwiek wpływ na operację, ale był to sygnał, że na wojnie każda armia ma problem. Tak jest teraz w przypadku rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie. Nie bądźmy jednak tak zaskoczeni tymi trudnościami, ani nie oznacza to, że będą się utrzymywać. To smutne, ale myślę, że Putin będzie gotowy do zacieśnienia wojny.
Tak, armia rosyjska może zabić więcej ludzi i zniszczyć więcej miast. Ale czy to zadziała dla Putina, jeśli ma cele polityczne na Ukrainie?
Pytanie brzmi, co Rosja chce osiągnąć. Może się okazać, że na Ukrainie powstanie promoskiewski marionetkowy rząd. Rosja technicznie będzie kontrolować Kijów, ale jest całkiem możliwe, że stanie w obliczu zbrojnego buntu, który może trwać latami. Dotknęłoby to również kraje sąsiednie, w tym Słowację. Wyobraź sobie, że wojna może trwać poza twoimi granicami, do pewnego stopnia porównywalna z tą w Syrii. Byłoby to wyzwanie dla całej Europy.
Dwa tygodnie temu opublikowałeś artykuł, w którym przywołałeś dwa scenariusze dotyczące możliwej przyszłości Ukrainy. Po pierwsze, eskalacja wojny będzie trwała aż do użycia broni jądrowej. Drugi opisałeś jako ciepły spokój, który będzie trudny do przełknięcia. Czy nadal widzisz tylko te dwa scenariusze?
Zasadniczo tak. Odkąd to napisałem, widzieliśmy eskalację wojny. Obserwujemy coraz więcej ataków na ludność cywilną, a Rosja uderzyła w ukraińską bazę w pobliżu polskiej granicy. Słyszałem nawet niepotwierdzone doniesienia, że jeden z pocisków dotarł do Polski. Ryzyko wzrasta i może wystąpić wiele innych. W ostatnich dniach toczyła się debata, że Rosja może użyć broni chemicznej na Ukrainie. Jeśli tak się stanie, mogę sobie wyobrazić, że Stany Zjednoczone zaatakują wojska rosyjskie. W Waszyngtonie dużo się mówi o stworzeniu strefy zakazu lotów nad Ukrainą, ale to byłaby kolejna znacząca eskalacja konfliktu. Oczywiście znalezienie rozwiązania dyplomatycznego również jest bardzo trudne. W pewnym momencie Stany Zjednoczone i Unia Europejska powinny prawdopodobnie znieść sankcje wobec Rosji. Moskwa wycofałaby za to wojska. I bez względu na to, jak dyplomatycznie zakończy wojnę, Ukraina będzie znacznie gorsza niż przed konfliktem.
Jak bardzo martwisz się, że wojna może trwać aż do użycia broni jądrowej?
Naprawdę mam nadzieję, że tak się nie skończy. Jednak od zakończenia zimnej wojny byliśmy uwikłani w kilka konfliktów, ale jest to pierwszy, w którym dochodzi do takich wydarzeń, że Rosja może wejść na ścieżkę użycia broni jądrowej. Wszystkie osoby podejmujące decyzje dotyczące bieżących wydarzeń muszą być tego świadome. Cóż, nie mówię, że to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Nigdy. Nie chodzi mi nawet o to, że użycie broni jądrowej nieuchronnie doprowadzi do globalnej wojny termojądrowej.
Więc co może się stać? Czy Rosja mogłaby użyć bomby atomowej na Ukrainie? A może wystrzeliłby taktyczną broń nuklearną gdzieś na terytorium NATO lub nad nim?
Jeśli Putin uważa, że wojna na Ukrainie zagraża istnieniu jego reżimu, może sięgnąć po broń jądrową. Wspomniałeś o scenariuszach, o których mówimy. Po pierwsze, Rosja zdetonowałaby gdzieś na Ukrainie taktyczną bombę atomową. Moskwa mogłaby też zdecydować się na próbę atomową na swoim terytorium, która byłaby sygnałem. I tak, możliwe, że Rosja zdetonuje bombę atomową nad europejskim miastem. Wyładowania elektromagnetyczne powodowałyby wtedy odpadanie urządzeń elektronicznych i powodowałyby inne problemy. Ludzie prawdopodobnie zginęliby, ale nie z powodu bezpośredniego trafienia bombą atomową. To postawiłoby NATO przed wielkimi dylematami.
Zasadniczo byłoby to, czy sytuacja uległa eskalacji, czy nie, prawda?
Dokładnie tak. Pytanie brzmi, czy w sojuszu można by znaleźć jedność, jak odpowiedzieć na taki atak.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.