– Minęły zaledwie trzy dni, a projekt umowy z Turowem z Polską jest gotowy do dyskusji przez rząd. Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział. Hubáčková napisała.
Zgodnie z projektem umowy Czechy są w sporze ze stroną polską domaga się 50 milionów euro z tytułu szkód górniczych. Polska zaoferowała 40 mln euro.
Minęły zaledwie 3 dni, a projekt umowy z Turowem z Polską jest gotowy do rządowych negocjacji. Dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział.
– Anna Hubáčková (@hubackova_anna) 22 stycznia 2022
Půta uważa, że nierozwiązane kwestie będą prawdopodobnie zależeć od porozumienia między premierami obu krajów. Propozycję skomentowali już eksperci z Ministerstwa Środowiska, Czeskiej Służby Geologicznej i regionu Libereckiego. „Uważam, że jeśli strona polska, polski rząd, chce zawrzeć umowę międzynarodową, to teraz ma na to największe szanse” powiedział ČT w Půcie.
Kopalnia Turów dostarcza węgiel do pobliskiej elektrowni, która jest znaczącym producentem energii elektrycznej na polskim rynku. Jednak gminy na pograniczu czeskim od kilku lat walczą o jego rozbudowę, a mieszkańcy obawiają się zaniku źródeł wody pitnej, narastającego hałasu i zapylenia.
Praga jest w sporze z Warszawą, ponieważ Polska pozwoliła na rozwój wydobycia w drugim roku, mimo protestów Czechów. Czechy zwróciły się zatem do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który w maju zeszłego roku nakazał Polsce wstrzymanie prac. Polacy jednak to odrzucają i kwestionują jego skutki na terytorium Czech.
Hubáčková negocjowała we wtorek z polską minister klimatu i środowiska Anną Moskową zmianę umowy z Turowa. Pani Hubáčková nie przedstawiła szczegółów kilkugodzinnej dyskusji nad dokumentem mającym na celu ustalenie odszkodowania za szkody spowodowane eksploatacją górniczą w Czechach. Moskwová powiedziała, że gdyby czeski rząd zgodził się na warunki umowy z Polską, Czechy szybko wycofałyby swój pozew przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
We wrześniu ubiegłego roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości nałożył na Warszawę karę dzienną w wysokości pół miliona euro (12,2 mln SEK), której Polska nie płaci. Rzecznik unijnej władzy wykonawczej powiedział w ostatnich dniach, że Polska nie dotrzymała pierwszego terminu. Komisja Europejska ocenia teraz, jakie fundusze wycięłyby dziesiątki milionów euro z Warszawy. Bruksela poinformuje wówczas Warszawę, która ma dziesięć dni na komentowanie. Bruksela zmniejszy wówczas kwotę.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.