Relacje między Fideszem a polskim Prawem i Sprawiedliwością przechodzą poważny test.
„Polak, Węgier – dwa bratanki, ja robię szabli.” To historyczne powiedzenie, które istnieje zarówno w języku polskim, jak i węgierskim, ilustruje historyczne pokrewieństwo obu narodów. Jednak jego ważność jest obecnie testowana pod kątem wojny na Ukrainie.
Zwycięzca węgierskich wyborów nie miał bliższego partnera politycznego niż rządząca w Polsce partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS). I odwrotnie.
Sojusz ten był nie tylko odzwierciedleniem tradycyjnie dobrych stosunków polsko-węgierskich, ale także bieżących interesów.
Oprócz punktu widzenia na wiele tematów kulturalnych, PiS i Fidesz zgadzają się także w swojej krytyce niektórych programów brukselskich, takich jak podporządkowanie wykorzystania funduszy europejskich kryteriom politycznym. Od jakiegoś czasu próbują stworzyć wspólną frakcję w Parlamencie Europejskim.
W innej sytuacji partia PiS świętowałaby suwerenne zwycięstwo wyborcze Viktora Orbána. Ale teraz w Warszawie panuje zamieszanie z powodu jej stosunku do Ukrainy. Wydaje się nawet, że sojusz ten wydaje się coraz mniej trwały po każdej nowej wypowiedzi liderów Orbána i PiS.
Zobacz, co słychać w Budapeszcie i Warszawie w ciągu ostatnich dwóch dni. Polski premier Morawiecki zaczął otwarcie nazywać reżim Putina faszystami, a lider PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że inwazję na Ukrainę należy postrzegać jako atak Rosji na cały Zachód.
Jednocześnie zupełnie inne tony słychać z Budapesztu, gdy Viktor Orbán w triumfalnym przemówieniu ogłasza wielkie zwycięstwo nad lewicą, organizacjami pozarządowymi i ukraińskim prezydentem Zełenskim. Dzień, w którym cały świat był zszokowany obrazami szaleństwa dokonanego przez wojska rosyjskie w Buču.
Z punktu widzenia PiS Zełenskij jest bohaterem, który również broni Zachodu przed rosyjską agresją. Jednak Viktor Orbán wyraźnie tego nie czuje. Mówiąc dyplomatycznie.
W tym przypadku nie chodzi o różnicę zdań w sprawie daremnej kwestii, która wkrótce zostanie zmyta przez pianę dni. To zasadnicza niezgoda w wizji wydarzeń, które będą miały wpływ na europejską politykę przez wiele lat.
To pragmatyzm może oddziaływać odśrodkowo na relacje między Fideszem a PiS. Dzielić się
Na razie przedwczesne byłoby stwierdzenie, że sojusz Fideszu z PiS się skończył. Liderzy Prawa i Sprawiedliwości są pragmatyczni i rozumieją, że niektóre wypowiedzi i działania Viktora Orbána zostały podpisane przez kampanię wyborczą.
Świadczy o tym także wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego sprzed kilku dni, kiedy powiedział, że zachowanie Viktora Orbána w związku z wojną na Ukrainie będzie analizowane przez PiS dopiero po wyborach na Węgrzech.
Nie należy jednak lekceważyć faktu, że wojna na Ukrainie zmienia wiele rzeczy. Jedną z jego konsekwencji może być też odśrodkowy wpływ pragmatyzmu na relacje Fideszu z PiS.
Jednym z powodów jest kraj. Jeśli Orbán będzie kontynuował swoją linię wobec Rosji i Ukrainy, bliskie relacje między PiS i Fideszem będą stanowić coraz silniejszą kartę polityczną dla polskiej opozycji.
Dominacja konserwatystów w polskiej polityce nie jest tak duża, jak Fideszu w polityce węgierskiej. Biorąc pod uwagę, że wybory parlamentarne w Polsce są za nieco ponad rok, PiS nie może sobie pozwolić na żadne duże błędy.
Innym powodem jest polityka zagraniczna. W polskim społeczeństwie i polityce panuje zgoda, że stosunek Zachodu do Rosji powinien być jeszcze bardziej zaostrzony. Aby wyegzekwować ten kurs, ale także poradzić sobie z jego konsekwencjami gospodarczymi, Polska będzie potrzebować wsparcia w ramach UE.
W dążeniu do tego celu politycy PiS mogą w pewnym momencie dojść do wniosku, że coraz bardziej izolowany Viktor Orbán już stanowi dla nich zbyt duży ciężar.
Między innymi PiS i Fidesz połączył silny nacisk na politykę promowania interesów narodowych. Jednak w ostatnich tygodniach premier Węgier skonfrontował swoich polskich sojuszników z nieprzyjemną rzeczywistością. Wyjaśnił im, że to, co rozumie przez węgierskie interesy, może się bardzo różnić od tego, co widzą w Polsce.
A sprawa stosunków z Rosją i Ukrainą na pewno nie jest dla Polaków sprawą łatwą.
„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.