Zbiorniki miażdżą opór. Jaruzelski ogłosił stan wojenny, a Polacy zaatakowali „siebie”

Każdy Polak pamięta, co zrobił rankiem w niedzielę 13 grudnia 1981 r., kiedy gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił stan wyjątkowy, a opozycyjny ruch Solidarność został zdelegalizowany. Paraliżował ziemię na półtora roku.

W ten mroźny poranek czterdzieści lat temu dzieci straciły swój ulubiony niedzielny program „Teleranek”, polski odpowiednik czeskiego programu Studio Kamarád. Zamiast tego mogli tylko oglądać przemówienie komunistycznego przywódcy generała Jaruzelskiego. Powiedział z niepokojem: „Ogłaszam, że dziś została powołana Wojskowa Rada Ratunkowa. Rada Stanu wprowadziła dziś o północy stan wojenny w całym kraju.

Moc v Polski wspierana przez grupę 23 starszych oficerów Wojska Polskiego o nazwisku WRON (Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego) w Czeskiej Wojskowej Narodowej Radzie Ratownictwa.

Policja i żołnierze wyposażeni w transportery opancerzone i czołgi pojawili się na ulicach wszystkich miast, aby zapewnić przestrzeganie długiej listy przepisów: zakaz wychodzenia między godziną dziesiątą wieczorem a szóstą rano, zakaz zgromadzeń, marszów i strajki, zakaz wszelkich wydarzeń kulturalnych, społecznych, sportowych, zakaz wychodzenia z domu bez zezwolenia, zakaz wydawania druków itp.

Uzupełnieniem nakazów była ścisła cenzura wszelkiej korespondencji czy rozmów telefonicznych oraz system atrybucji. „Policjanci i żołnierze na ulicach mieli dokładnie takie same mundury. Różnili się tylko jednym – kolorem szalika. Żołnierze nosili zielone, a policjanci niebieskie. Bernatt-Reszczyński, który we Wrocławiu przeżył stan wyjątkowy, gdzie pracował jako aktor teatralny.

Według Reszczyńskiego, obecnie pisarza, teatry grały dopiero w styczniu 1982 r., kiedy rada wojskowa obniżyła godzinę policyjną z jedenastej w nocy na piątą rano, aby robotnicy mogli przeprowadzić zmianę rano.

Koniec „Karnawału Solidarności”

Ogłoszenie stanu wyjątkowego zakończyło „Karnawał Solidarności”, podobnie jak okres po podpisaniu tzw. Układu Sierpniowego w 1980 r., w którym polscy komuniści zgodzili się na utworzenie niezależnego ruchu związkowego Solidarność.

Przez szesnaście miesięcy ukazywały się książki autorów zakazanych, dyskutowano publicznie o wcześniej zakazanych tematach, m.in. o zbrodni katyńskiej i Powstaniu Warszawskim, wystawiano sztuki teatralne bez zgody cenzury. Solidarność wydawała własny tygodnik oraz materiały informujące swoich członków o prawach obywatelskich. Polacy domagali się ich szacunku poprzez częste strajki.

Zapadała się gospodarka, kurczyły się towary w handlu, rosła popularność Solidarności. W pierwszym roku jej istnienia weszło do niego dziesięć milionów Polaków, w porównaniu z trzema milionami członków KPZR, niechętnie obserwowanych przez Sowietów, na czele z ich liderem Leonidem Breżniewem.

Solidarność była niebezpiecznym przykładem dla innych krajów socjalistycznych. Stawką była interwencja wojskowa w Polsce, podobna do tej z sierpnia 1968 r. w Czechosłowacji. Gustav Husák i przywódca NRD Erich Honecker opowiedzieli się za inwazją podczas spotkania w Moskwie 5 grudnia 1980 roku.

Czechosłowacja wyraziła chęć interwencji militarnej, wysyłając dwie dywizje czołgów na niezwykłe ćwiczenia w Karkonoszach. 6 grudnia 1980 r. wybrane jednostki armii czechosłowackiej wystrzeliły ostrą amunicję i wyruszyły oblodzonymi drogami do granicy czesko-polskiej, gdzie czekały na rozkaz inwazji na Polskę. Nie przyszedł w końcu. Sowieci pozostawili rozwiązanie polskim komunistom.

Ich interwencja w postaci stanu wyjątkowego nastąpiła po tym, jak Kreml rozwścieczył Przesłanie do robotników Europy Wschodniej, wydane 8 września 1981 r. przez delegatów na I Zjazd Solidarności. Zwrócił się do robotników z Albanii, Bułgarii, Czechosłowacji, Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Rumunii, Węgier i Związku Radzieckiego z propozycją współpracy w celu utworzenia niezależnych związków zawodowych.

Przywódca ZSRR Leonid Breżniew określił przesłanie jako niebezpieczny dokument: „Nie ma w nim wielu słów, ale wszystkie mają jeden cel. Jego autorzy chcą siać chaos w krajach socjalistycznych i zachęcać grupy różnych dysydentów”.

Solidarność jest zabroniona

Według Prokopa Tomka z Instytutu Historii Wojskowości Polska znalazła się w poważnym kryzysie. „Polscy i radzieccy przywódcy komunistyczni byli tego świadomi. Sowieci rok wcześniej zaoferowali Warszawie pomoc militarną, aby zastraszyć polską opozycję.

Generał Jaruzelski tłumaczył Polakom stan wyjątkowy jako niezbędny środek do przywrócenia ciągłej produkcji, która zapewniłaby wystarczającą ilość towarów w sklepach. W swoim przemówieniu stwierdził również, że zapobiegnie to wojnie domowej, którą według komunistów prowadzą przedstawiciele Solidarności. Ich listę przygotowała polska tajna policja i według niego rozpoczęły się aresztowania w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r.

Jednak wrocławskiej Solidarności udało się już wcześniej. Na prośbę jego lidera Władysława Frasyniuka skarbnik Józef Pinior wypłacił z lokalnego oddziału polskiego banku 80 mln zł (wówczas ok. 200 tys. zł).

„Byłem zaskoczony przez wszystkich w Polsce” – powiedział Frasyniuk w rozmowie z Memory of the Nation. „Kiedy poznaliśmy Piniora i Piotra Bednarza po 13 grudnia i oglądaliśmy w telewizji ogłoszenie stanu wyjątkowego, zapytałem go: 'A ile pieniędzy wypłaciłeś?’ A on powiedział: „Osiemdziesiąt milionów”. Powiedziałem „Boże”, a Bednarz powiedział: „Panowie, za te 80 milionów zabiją nas, a nie Solidarność”. „

13 grudnia 1981 r. w Gdańsku odbyło się spotkanie przywódców Solidarności. Jeden z nich, Bogdan Lis, ostrzegał obecnych przed wzrostem ruchu policji i żołnierzy w regionie. Władysław Frasyniuk zdołał uciec do Wrocławia, gdzie przez kolejne dziesięć miesięcy ukrywał się przed bezpieką. Przywódca Solidarności Lech Wałęsa został aresztowany i osadzony w izolatce do listopada 1982 r.

Strajki są surowo karane

Wprowadzenie stanu wojennego nie spotkało się z masową opozycją społeczną, ale w wielu firmach w całej Polsce członkowie Solidarności rozpoczęli strajki protestacyjne pomimo zakazów. Zostały one skutecznie stłumione przez tajną policję we współpracy z jednostkami interwencyjnymi milicji. W kopalni węgla Wujek w Katowicach strajkujący górnicy starli się z tragiczną milicją, zastrzelili 9 górników i ranili 25 innych.

Zdzisław Bykowski, kierujący firmą Solidarność w kamieniołomie w Lubaniu w południowo-zachodniej Polsce, 14 grudnia ogłosił sześciogodzinny strajk. W tym dniu pojawił się na nim napis „1970”, upamiętniający rocznicę krwawych stłumionych protestów w Gdańsku w dniach 14-22 grudnia 1970 r.

„Zapalaliśmy świece i modliliśmy się za czterdzieści ofiar z lat 70. Nastąpiły aresztowania i 17 grudnia 1981 r. zostałem internowany w obozie na Kamennej Horze, wybudowanym przez nazistów w czasie wojny jako podobóz koncentracyjny Gross Rosen. był strajk i odwołanie z 1970 r. W czasie stanu wyjątkowego za takie rzeczy wymierzano surowe kary” – tłumaczył w rozmowie z „Pamięć Narodu” Zdzisław Bykowski.Pięciu jego kolegów z kamieniołomu również trafiło do obozu Kamenná Hora.

W czasie stanu wyjątkowego w 49 ośrodkach internowania w całym kraju internowano łącznie 10 000 osób. Wśród więźniów znaleźli się polscy aktorzy, którzy odmówili występów w zmilitaryzowanej telewizji polskiej. W stanie wyjątkowym wojsko interweniowało we wszystkich dziedzinach życia, a mundury telewizyjne musiały nosić mundury wojskowe.

Żołnierze nadzorowali także gospodarkę – telekomunikację, energetykę, kopalnie i porty morskie. Zarządzali także 129 najważniejszymi fabrykami.

W marcu 1982 r. ppłk Henryk Wrona został jednym z ośmiu tysięcy komisarzy wojskowych, którego nazwisko budziło wówczas zaniepokojenie ze względu na nazwę wspomnianej Rady Wojskowej WRON. „Otrzymałem zlecenie i musiałem go wykonać, nie wiedząc, na czym polega praca komisarza. Potem dowiedziałem się, że naszym zadaniem było dopilnowanie, aby firmy działały tak, jak działały, aby produkcja się nie zatrzymała” – tłumaczył Wrona dla Memory z. Naród. Prowadził fabrykę magnetofonów i radioodbiorników w Lubartowie koło Lublina.

Jednak nawet nadzór komisarzy wojskowych nie zapewniał wystarczającej ilości żywności w polskich sklepach, w których kupowano bilety. „Przyjechaliśmy do sklepu, nie było chleba, nie było kawy, nie było cukru. Tylko puste półki i kilka paczek golonek i ryżu. Mama wyjęła liście z portfela i płakała. t nawet kupić cukierka” – opisuje Krystyna Zangová, która mieszkała w Czechosłowacji i przyjechała do Polski odwiedzić rodziców.

Stan wyjątkowy w Polsce trwał półtora roku – od 13 grudnia 1981 r. do 22 lipca 1983 r. i spowodował śmierć 91 osób. Za wprowadzenie go ostro skrytykowano generała Wojciecha Jaruzelskiego. Do swojej śmierci w 2014 roku powtarzał, że zapobiegł interwencji wojskowej Związku Radzieckiego. I że polskie czołgi były lepszym rozwiązaniem niż czołgi radzieckie.

Polscy historycy o stanie wyjątkowym w Bibliotece Václava Havla

  • Kamil Dworaczek, historyk IPN, dyrektor Instytutu Polskiego w Pradze Maciej Ruczaj i inni goście przyjadą do Biblioteki Václava Havla, aby omówić polskie wydarzenia 1981 roku.
  • Słowo wstępne wygłosi Mirosław Jasiński, współtwórca Solidarności Polsko-Czechosłowackiej.
  • Debata odbędzie się w Bibliotece Václava Havla 15 grudnia o godz.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *