WYWIAD Martin Mišiak: Poczułem wielkie szczęście z Chicago

W połowie sezonu draftu, jak sam mówi, podjął ryzyko, przenosząc się z Nové Zámky do USHL Junior. W Youngstown po adaptacji stał się pierwszym środkowym zespołu, który doszedł aż do mistrzostwa. Rok zakończył pomyślnie, zajmując drugie miejsce w drafcie NHL.

18-letni napastnik Martin Mišiak spotkał się ze swoim kolegą z reprezentacji Adamem Gajanem i znanym super talentem Connorem Bedardem w organizacji Chicago Blackhawks.

MARTIN MIŠIAK skomponował i naśladował Connora Bedarda, chce wziąć przykład z zespołu draftu NHL

Jak przeżyłeś udany dzień draftu?

„Byłem zdenerwowany, ale na szczęście dość szybko mi przeszło. Niesamowite uczucie. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak to się skończyło i z tego, że zostałem wybrany przez Chicago, organizację z pierwszej szóstki NHL. Naprawdę świetnie”.

Spodziewałeś się, że Blackhawks wybiorą ciebie?

„Powiem ci prawdę, tak. Widziałem tam prawdopodobnie największą szansę, że mnie wyłowią. Bardzo dobrze mi się z nimi rozmawiało. Miałem też mikrofon i podczas wywiadów stałem przed kamerą. Poczułem wielkie szczęście. Cieszę się, że mnie wybrali”.

Czy nie byłeś zaskoczony drugą rundą i 55. miejscem?

„Nie wiem, czy to była niespodzianka, pojechałem tam z myślą, że zobaczymy, co będzie. Bardzo się cieszę z drugiej rundy, jest super. Może liczyłem na mały sukces. wcześniej miałem określone oczekiwania, ale jestem z tego bardzo zadowolony”.

Tuż przed tobą, Chicago wybrał kolegę z drużyny narodowej juniorów, Adama Gajana. Cieszysz się, że masz w organizacji dwóch Słowaków?

„Bardzo. Więc pomyślałem o tym, że jak mnie wybiorą, to chciałbym, żeby w mojej drużynie był Słowak. Bardzo dobrze, że przede mną też wypuścili 'Gaję’. Rozmawialiśmy o tym w drodze do Chicago, to dobrze, że jest nas tu dwóch. Na pewno będzie nam łatwiej.”

Jak wyglądał obóz deweloperów po wersji roboczej? Co ciekawe, w przeciwieństwie do innych drużyn, całkowicie go wybiłeś z lodu.

„Pojechaliśmy w różne miejsca, poszliśmy na mecz baseballowy, na przedstawienie komediowe, mieliśmy dużo spotkań medialnych i mentalnych. Równolegle ćwiczyliśmy na suchym lądzie. To było wyjątkowe, chyba byliśmy jedyną drużyną, która nie było na lodzie, ale było zabawnie.

Jak myślisz, jakie są zalety takiego obozu?

– Przedstawili nam to w taki sposób, że chcą najpierw stworzyć drużynę, a potem wsadzić nas na lód. Bardziej chodziło o spójność zespołu, abyśmy wszyscy się poznali i żeby była dobra chemia w zespołu. Żeby np. nie stało się to, co stało się w Toronto, gdzie chłopcy zabijali się na lodzie… to dlatego nas tam nie było, ale zbudowano pierwsze relacje”.

Oprócz innych zajęć zorganizowaliście również konkurs kulinarny na obozie rozwojowym. Jak ci poszło?

„Moja grupa wygrała, ale nie można powiedzieć, że to dzięki mnie. Przynajmniej starałem się pomóc. Chodziło też o rywalizację, mniej więcej wszystko, co robiliśmy na obozie, było związane z rywalizacją i współzawodnictwem”.

Perspektywy Blackhawks odbiły się również podczas meczu baseballowego Chicago Cubs podczas obozu rozwojowego. Źródło: Twitter/Chicago Blackhawks

Spotkałeś także Connora Bedarda w obozie. Co to jest jednostka druku?

„Od razu dobrze się bawiliśmy w repasażu, ale też w obozie. Bardzo dobry chłopak, skromny i zdecydowany. Jest kimś, z kogo chcemy naśladować przykład, czy to na lodzie, czy poza nim, np. jeśli chodzi o jedzenie. On jest bardzo zgodny ze wszystkimi niezbędnymi rzeczami.

Po drafcie pojawiło się wideo, na którym pozowałeś przed bramką w meczu jeden po drugim na Mistrzostwach Świata Juniorów. To też rozwiązałeś?

„Przyszedł, żeby mi powiedzieć, że widział to na Instagramie, a ja rzuciłem go na podłogę tylko dlatego, że było nas dwóch na nim. Próbowałem mu wytłumaczyć, że byliśmy tam jeden na jednego i że to wszystko o sile. Więc nieźle się z tego pośmialiśmy. Przyjął to spokojnie, to normalne w hokeju.

Wracając do twojego sezonu draftu, jak ci poszło?

„Dość chaotycznie. Zostałem przeniesiony w połowie sezonu do innej ligi, stan, podjąłem ryzyko, jak mówiłem w każdym wywiadzie. To zadziałało dla mnie, myślę, że zdobycie pucharu jest zawsze dobrą rzeczą i cieszę się, że to zrobiłem to w USHL Zajęło mi trochę czasu, zanim przyzwyczaiłem się do stylu hokeja za granicą, ale kiedy już się zaaklimatyzowałem, było naprawdę fajnie i podobało mi się to wszystko”.

Co było najtrudniejsze w przyzwyczajeniu się do nowego stylu?

„Boisko jest mniejsze, wszystko dzieje się szybciej. Zmiany w drużynie juniorów były znacznie dłuższe, na przykład w Nové Zámky to było przeważnie 30-35 sekund, w USHL czasami byłem na lodzie przez minutę lub dwadzieścia minut. też trochę trudny pod względem kondycyjnym.Musiałem się do tego przyzwyczaić i coś dopasować, ja i moja gra.Potem było dobrze.

Jedną z rzeczy, które zauważyliśmy w twoich filmach USHL, jest to, że jesteś bardziej fizyczny i zacząłeś grać bardziej agresywnie. Czy zwróciłeś na to szczególną uwagę?

„Na małym lodowisku przychodzi to bardziej naturalnie, zmusza do wykańczania ludzi, ponieważ jest się w ciasnej przestrzeni i można to zrobić bardziej aktywnie i wydajniej. Jednak to prawda, że ​​trochę nad tym pracowałem z naszymi trenerów, ale nie skupiałem się na tym specjalnie, to też trochę samo przyszło.

W USHL uczynili cię pierwszym środkowym w Youngstown, ale w ekstralidze grałeś na skrzydle. Czy twoje ulubione miejsce jest teraz w centrum ataku?

„Kiedy tam dotarłem, umieścili mnie na skrzydle, ale nie radziłem sobie zbyt dobrze, więc po około dwóch lub trzech tygodniach umieścili mnie na środku i tam jestem. Zostałem do końca sezonu. Teraz powiedziałbym zdecydowanie moją ulubioną pozycją jest środek, ale nie mam też problemu z grą na skrzydle”.

Kultowy strzał Martina Mišiaka po zdobyciu tytułu USHL. Źródło: DUCHY YOUNGSTOWN

Kiedy wrócimy do gry w Ekstralidze, jak ocenisz półtora roku w Nové Zámky?

„Dali mi szansę dostać się do seniorskiego hokeja, gdy miałem szesnaście lat, więc myślę, że to naprawdę dobrze. Zeszłego sezonu nie można ocenić w stu procentach, nie grałem tak dużo, jak myślałem. Ale przyjmuję to pozytywna strona, dali mi szansę jako bardzo młody chłopak i jestem im bardzo wdzięczny.W dużej mierze zawdzięczają to, jak to wszystko się potoczyło.

Wspomnieliśmy o Connorze Bedardzie, który został numerem 1 w drafcie NHL, ale ostatnio naśladowałeś go w innym drafcie. Jak przebiegała komunikacja z drużyną Erie Otters, która sprawiła, że ​​zostałeś pierwszym wyborem importowanego importowanego juniora z Kanady?

„Wszystko załatwiał mój agent, w zasadzie dowiedziałem się kilka dni przed poborem, że muszę jechać do Erie i tak może się to ułożyć. Nie miałem z nimi kontaktu, dopóki nie zwerbowali. Myślę, że było zdecydowanie porozumienie. Teraz będę w drużynie z Ondro (Molnár, przyp. red.), więc mam nadzieję, że będę miał dobry sezon i udane play-offy.

Więc jesteś pewien, że będziesz w OHL w następnym sezonie?

„Miałem spotkanie w Chicago dokładnie w tej sprawie, czy zostanę w USHL, czy pójdę do OHL. Doradzili mi, abym udał się do Erie, więc ich posłuchałem.

Nie możesz się doczekać gry z Ondrejem Molnárem? Według strony klubu Otters, poszedłeś zobaczyć się z nim także na meczu OHL.

„Oczywiście jesteśmy w kontakcie z Ondro, ale nie jest pewne, czy zagramy razem w ataku, zobaczymy jak trener to wyartykułuje. Byłem też w Erie w trakcie sezonu, było to o godzinie od Youngstown i Ondro grał, więc chciałem się z nim zobaczyć. W tamtym czasie nie było żadnego transferu ani draftu.

Jakie wrażenie zrobiło na tobie OHL po twoich osobistych doświadczeniach? Czy to lepsza liga niż USHL?

„Trudno powiedzieć. Jest zdecydowanie bardziej ofensywny, są lepsze wyniki. Konkretnie w meczu, w którym brałem udział, po drugiej tercji było 7:4. Mecze USHL zwykle kończą się zbliżonymi wynikami, takimi jak 3:1, 3:2 , czasem nawet 1:0. Naoko mniej broni w Kanadzie, ale zobaczę, jak to będzie, kiedy tam zagram”.

Jakie inne rekomendacje dali ci Blackhawks na przyszłość?

„Będziemy mieli większe spotkania na obozie nowicjuszy, jak dotąd powiedzieli mi tylko na podstawie testów fizycznych, nad czym powinienem popracować. Prześlą mi też filmy z tym, co robić na lodzie. Nie podjęliśmy żadnych jeszcze wielkie rzeczy, z wyjątkiem głównego obozu pod koniec sierpnia”.

TRZECI NAJPRACOWNIEJSZY JUNIOR

Martin Mišiak odszedł do USHL w środku ekstraligi, ale pod względem rozegranych minut uplasował się na trzecim miejscu wśród juniorów. Ubiegły rok był bardzo niski pod względem obciążenia pracą młodych zawodników, z zaledwie trzema zawodnikami urodzonymi w 2004 roku, którzy wcześniej regularnie grali ponad 10 minut na mecz. Czas Mišiaka na lodzie wynosił 11:46 min na mecz, zebrał 10 punktów (1+9) w 29 meczach.

Frederick Howe

„Irytująco skromny fan Twittera. Skłonny do napadów apatii. Gracz. Certyfikowany geek muzyczny. Twórca. Zapalony odkrywca. Student-amator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *