Wiele czeskich rodzin oferowało zakwaterowanie ukraińskim uchodźcom, najczęściej matkom z dziećmi. W niektórych przypadkach rodziny czeskie i ukraińskie dzielą to samo mieszkanie, ale inne oferują im również całe mieszkanie, jeśli mają taką możliwość. Zapytaliśmy kilka rodzin, jak wyglądały te czesko-ukraińskie domy.
Petra: Już pierwszego dnia wojny wiedziałam, że chcę komuś pomóc
Petra Kolerusová zwierzyła się ze swojego doświadczenia. „Już w czwartek, kiedy to się zaczęło, wiedziałam, że ludzie będą uciekać i że chcę kogoś do nas zabrać. Ale musiałam o tym porozmawiać z mężem, który był bardziej neutralny”. powiedział Błyskawica Wiadomości. Pracowali głównie razem, aby dowiedzieć się, czy i jak szybko mogą umeblować mieszkanie dla obcokrajowców.
Ale zadawali sobie również ważne pytanie, czy poradzą sobie finansowo. „Nie wiedzieliśmy, na czym polega nasza pomoc i nie było mowy o korzyściach dla pomagających. Była też potrzeba przezwyciężenia uprzedzeń i obaw przed przyprowadzeniem kogoś innego do domu.” dodał Petra. Najtrudniejsze było dla niej pokonanie lęku przed nieznanym, nie miała doświadczenia z podobną sytuacją.
W końcu jednak skontaktowali się ze znaną firmą, o której wiedzieli, że pracuje tam duża liczba Ukraińców. Zaproponowali im pomoc, jeśli kogoś znają. „Za kilka dni powiedzieli, że skorzystają z naszej oferty” dodał Petra.
W jej rodzinnym domu mieszka teraz pięć osób, dwie matki i troje dzieci. Petra i jej rodzina mieszkają na jednym piętrze, drugie zostawiają uchodźcom przed wojną. Starają się zapewnić im prywatność, widują się głównie w ogrodzie lub na wspólnych spacerach.
W końcu przy umeblowaniu mieszkania bardzo pomogli inni ludzie, którzy byli gotowi podarować kilka rzeczy Petrze i jej gościom.
Zobacz wszystko online
„Ale nie można tego porównać z tym, przez co przechodzą” – powiedziała Klara.
Klára Sezginová długo nie decydowała się na ofertę zakwaterowania dla uchodźców.„Zaoferowałem zakwaterowanie dwa tygodnie temu i ani chwili nie zdecydowałem. Wydawało mi się, że to słuszna rzecz i najlepszy sposób, aby pomóc. Początkowo chciałem wysłać pieniądze, ale powiedziałem sobie, że pomaganie konkretnej osobie jest zawsze lepsze ”. powierzone Flash News.
„Oczywiście wiedziałem, że znacznie ograniczy to komfort mój i mojego syna. Ale w porównaniu z tym, przez co przechodzą, jest to nieporównywalne”. ona dodała. Następnie napisała do grupy na Facebooku, gdzie nawiązała kontakt z organizacją charytatywną organizującą zakwaterowanie.
„Stowarzyszenie najpierw skontaktowało się z nami, aby przywieźć nam babcię z dwójką dzieci. Ale potem nikt nie odpowiedział. W międzyczasie znajomy mieszkający na Ukrainie napisał do mnie, że zauważył moją ofertę na Facebooku i że jego znajomy jedzie z córką z Kijowa i czy mamy jeszcze miejsce. W końcu mieliśmy znajomych znajomych i nie całkiem obcych ” stwierdziła.
Matka Klary (35 l.) mieszka teraz z córką Margaritą, której ojciec zginął w wypadku samochodowym. Nie wie, jak długo z nią zostaną. „Zgodziliśmy się z nimi, że możemy zapewnić zakwaterowanie jak najdłużej do końca czerwca, czyli przez trzy i pół miesiąca” – dodała Klára.
„Mieszkamy razem, dziewczyny dostały pokój syna, a ja przeniosłem syna (5 lat) do mojego pokoju. Mamy mniejsze 3KK, więc naprawdę dzielimy razem całe mieszkanie, kuchnię, łazienkę i tak dalej „ wyjaśniła.
Pożyczyła rodzinie materace, poduszki i kołdry. Kupiła też szafkę na bazarze, żeby Julia i jej córka miały gdzie położyć swoje rzeczy. „Było łatwiej, bo syn jest jeszcze młody i mieszkamy tylko razem. Teraz mamy dwie żony i dwoje dzieci. Nie muszę mieć do czynienia z tym, że mój partner spotyka obcą kobietę w łazience itp.” – powiedziała Klara.
Dzieci bawią się w ogrodzie, nie interesuje ich bariera językowa
Rodziny mieszkające z Petrą pochodzą ze Lwowa. Do tej pory rozmawiali głównie o swoim życiu, sprawach osobistych, pracy i przyzwyczajeniach. Ich goście w większości mówią po ukraińsku, trochę po czesku. „Więc komunikujemy się ze sobą w prostym języku czeskim lub po ukraińsku z Google. Czasami jest to zabawne”. powiedziała Petra.
Z ludzkiego punktu widzenia dobrze rozumie. „Są uczynni, bardzo się starają nie przeszkadzać i nie obciążać nas swoją obecnością. Nasze dzieci lubią bawić się z dziećmi w ogrodzie, nie interesują ich bariera językowa. wzbogacenie”, powiedziała Petra. Ukrainki również przestrzegają zasad prowadzenia domu i są taktowne. „To także dla nich trudna sytuacja, aby znaleźć się w takiej sytuacji” – dodała.
Ale rozmawiają też o wojnie, o swoich opiniach na jej temat, o prezydencie, o Rosjanach. „Boją się, chcą wrócić do domu. Zostawili tam ludzi i ich życie” powiedziała Petra.
Julia i jej córka spały w kijowskim metrze. Przybył do Klary, boi się oglądać wiadomości
Rodzina, której pomogła Klara, pochodzi z Kijowa. „Podróż była dla nich bardzo trudna i po przyjeździe przespali kilka dni. Byli zachwyceni, mogąc wziąć kąpiel, zrobić kawę i kakao, odpocząć, obejrzeć bajkę w telewizji i na chwilę się wyłączyć. Mówili, że na Ukrainie spali w metrze, w autobusie, na podłodze i gdzie się dało, i było im strasznie zimno. W metrze strasznie wiało i było zimno od podłogi, bolało ich całe ciało i byli dosłownie zamarznięci do szpiku kości.” opisane przez Klarę.
Mieszkająca z córką Julia ma pięć sióstr. Część z nich też uciekła, inni są jeszcze na Ukrainie z matką. „Codziennie dzwonią i piszą. Kiedy słyszy od nich wieści o bombardowaniu io tym, co się dzieje, płacze. Nie chce oglądać wiadomości w telewizji. Oczywiście tęsknią za rodziną i przyjaciółmi”. – powiedziała Klara.
Komunikacja nie stanowi problemu dla Klary i Julii, ponieważ Ukrainka i jej córka potrafią mówić po angielsku. „Nawet z ludzkiego punktu widzenia dogadujemy się, staramy się sobie nawzajem pomagać, razem gotujemy i jemy obiad, rozmawiamy ze sobą, dzieci się bawią” ona mówi.
Na początku było gorączkowo, Klara jest bardzo zajętą kobietą. Oprócz prowadzenia sklepu internetowego Frutiko pomagała kobietom w rejestracji, wizach, ubezpieczeniu zdrowotnym, pozwoleniach na naukę i pracę. Ale kiedy mała Margarita zacznie chodzić do szkoły, Julia i ja planujemy na zmianę gotować, robić zakupy i sprzątać.
Klára: Ich cierpienie jest nasze, uważamy je za część rodziny
„Oczywiście nie jest łatwo mieć kogoś w domu od rana do wieczora, ale nie myślimy o tym w ten sposób. Wyjaśniłam mojemu synowi, że czasami trzeba robić rzeczy dobrze, nawet jeśli nie są one wygodne” – wyjaśniła Klara.
„Myślę, że dobrze jest jak najszybciej ustalić zasady, aby nie wyrwać się z codzienności. Od początku pokazuję dziewczynom wszystko, żeby były niezależne – jak włączyć zmywarkę, pralkę, gdzie mogą znaleźć w kuchni, żeby mogły gotować, jak dojechać do najbliższego sklepu i tak dalej. ”- wyjaśniła.
„Ale po tygodniu wspólnego życia dziewczynki urosły w naszych sercach, bierzemy je do rodziny, ich cierpienie jest nasze” przyznała.
„Dziewczynom trudniej jest zdecydować, co dalej robić. Nie wiedzą, czego chcą, czego mogą się teraz spodziewać po swoim życiu. Jeszcze wcześnie, mają czas, aby pomyśleć o tym w spokoju i bezpieczeństwie. Planują tu zostać, wyjechać do Niemiec lub poczekać, aż będą mogli wrócić na Ukrainę. Część ich rodziny i przyjaciół została na Ukrainie, ale poza tym nic ich tam nie zatrzymuje. Może uda im się rozpocząć nowe szczęśliwe życie zgodnie ze swoimi pomysłami, bardzo bym tego chciał ”- podsumowała Klára.
Rodziny, które opuściły całe mieszkanie
Jednak oprócz współlokatorów wielu Czechów zaoferowało uchodźcom całe swoje mieszkanie, przebywając gdzie indziej.
„Złożyłem ofertę na grupę na Facebooku, zgodziliśmy się z pierwszymi, którzy się zgłosili i następnego dnia przekazaliśmy klucze. To czteroosobowa rodzina z dwójką małych dzieci, która przyjechała nocnym pociągiem z Ukrainy. Mistrz przez jakiś czas mieszkał i pracował w Czechach, żeby mógł zapłacić za energię – powiedziała Michaela Čajková, która obecnie mieszka za granicą.
Czteroosobowa rodzina mieszka również bezterminowo z Anežką Láskovą, 21-letnią matką z Kijowa, która przyjechała z synem (3) i dziadkami. Mąż młodej matki musiał zostać na Ukrainie, ale zabrał ich na granicę słowacką, aby kobieta mogła w pierwszych dniach uciec z powodu syna.
Rodzina Anežki przeprowadziła się do domu rodzinnego i opuściła mieszkanie w Pradze, które służyły jej do pracy i szkoły, tej ukraińskiej rodzinie. Kiedy przybyli z Ukrainy, byli bardzo wyczerpani po drodze i musieli spędzać więcej godzin z zagraniczną policją. „Ale od początku byli bardzo mili i wielu znajomych od razu dało nam ubrania dla nich”, mówi Anezka Blesk
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.