Wielkie powstanie migrantów zaledwie pięć godzin jazdy od Słowacji: Czy mamy się czego bać?

Wszystko wyostrzyło się na początku tygodnia, omówiliśmy sytuację z ekspertami.

Ponieważ nowa pandemia koronawirusa ogarnia świat od ponad półtora roku, Europa coraz bardziej koncentruje się na granicy polsko-białoruskiej.

Napór migrantów próbujących dostać się do Europy zaczyna się tam nasilać. Organ ochrony danych poinformował w środę (10 listopada), że dwie duże grupy migrantów najwyraźniej zdołały przekroczyć granicę między Białorusią a Polską. Część migrantów wróciła już na Białoruś, innym udało się uciec i polskie siły ich szukają.

Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenko powiedział w maju, że jego rząd nie będzie już uniemożliwiał migrantom wjazdu do UE w odpowiedzi na ostrzejsze zachodnie sankcje nałożone na Białoruś za brutalne tłumienie protestów po spornych wyborach prezydenckich.

Rozwiązanie problemu

Według Josefa Krausa z Wydziału Nauk Politycznych Uniwersytetu Masaryka w Brnie jest to sytuacja sztucznie wywołana przez reżim Łukaszenki.

„Jego reżim wyraźnie obiecuje Zachodowi wpływ, jaki Turcja miała od kilku lat. W tej chwili nie jest jasne, czy Łukaszenka próbuje osiągnąć cel polityczny w tej grze, czy po prostu chce uzyskać hojne dotacje UE na pracę z uchodźcami lub połączenie tych dwóch” – powiedział Kraus tvnoviny.sk.

Zgadza się z tym Jan Kovář z Czeskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Pradze. „Powodem tego jest celowa próba Białorusi we współpracy z Rosją stworzenia sytuacji kryzysowej w UE, destabilizacji i osłabienia jej suwerenności. Innymi słowy chodzi o instrumentalizację ludzkiego cierpienia na rzecz ich własne cele polityczne obu krajów” – wyjaśnił.

Źródło: TASR / Leonid Shcheglov / BelTA przez AP

Kraus przyznał, że rozwiązanie jest dość problematyczne. „Naprawdę kalkulacje Łukaszenki zaczynają przynosić owoce. Presja, zwłaszcza na Polskę, jest wielka, w społeczeństwie jest rozłam, a problem jest już tak duży, że nie rozwiąże go ani ograniczony azyl, ani repatriacja migrantów do kraju pochodzenia” – twierdzi.

Według Krausa będzie to bardzo ważne dla UE. „Kluczowe będzie, czy wesprze Polskę i kraje bałtyckie w ochronie ich granic (i Schengen), a także zwiększy presję na reżim Łukaszenki, czy ulegnie narastającemu zagrożeniu kryzysem ludzkim i humanitarnym oraz zacznie negocjować i przyjmować migrantów równolegle z Łukaszenką” – powiedział.

Możesz być zainteresowany: Polska zatrzymała 50 migrantów. Białoruś twierdzi, że została pobita

Według niego największą grupę osób próbujących przedostać się z Białorusi na Zachód stanowią Kurdowie, Irakijczycy i Syryjczycy. – Ale będą też Afgańczycy, Arabowie z różnych krajów i Irańczycy, którzy w odpowiedzi na tę sytuację oferowali nawet możliwość wysłania samolotu i repatriacji.

Jan Kovář zaproponował jednak również inne możliwe rozwiązanie. „W tym przypadku są sankcje, ale i presja na linie lotnicze Białorusi i innych krajów zaangażowanych w „import” ludzi na białoruskiej granicy. Tak więc najlepszym rozwiązaniem wydaje mi się przełamanie trasy „importu” i jego aspekty handlowe, aby wywierać presję na te linie lotnicze”.

To było sześć lat temu

Wielu pamięta sytuację na Białorusi w 2015 roku, kiedy Europa została dotknięta masowym napływem migrantów przez Bałkany i Morze Śródziemne.

Jednak według Krausa nie ma jeszcze powodów do paniki: „Liczby są nadal zupełnie inne. Nie oznacza to jednak, że szczególnie politycznie sytuacja nie może być równie napięta i potencjalnie wybuchowa.

Źródło: TASR / AP Photo / Mateusz Wodziński

Biorąc pod uwagę, że obecna sytuacja ma miejsce na terytorium, które nie jest tak daleko od Europy Środkowej, można się zastanawiać, czy ten kryzys migracyjny może zagrozić również terytorium Słowacji.

„Wtedy to właśnie do nas dotarło. W pierwszej kolejności dotknięte są kraje bałtyckie i Polska. w tym kierunku, więc pójście w tym kierunku byłoby nielogiczne” – powiedział Kraus.

Według niego zmiana może nastąpić tylko z jednego powodu. „Jeśli masy ludzi przeleją się w kierunku granicy białorusko-ukraińskiej, aby znaleźć alternatywną drogę na zachód” – powiedział.

Sytuacja pogorszyła się od początku tygodnia

Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Łotwą, Litwą i Polską nasilił się w poniedziałek (8 listopada).

Kilka tysięcy osób przybyło z białoruskiej strony granicy z Polską i odmawia opuszczenia obszaru przygranicznego. Część z nich próbowała dostać się do Polski zwijając lub przecinając płot z drutu kolczastego.

We wtorek 9 listopada Aleksander Łukaszenko zwrócił się do polskich władz o zezwolenie migrantom na podróżowanie do Polski. Wyjaśnił, że ci ludzie chcą osiedlić się w Niemczech, a nie w Polsce.

Państwa członkowskie UE oskarżają Mińsk o celowe zaostrzanie kryzysu i wzywają do sankcji. Z kolei Łukaszenka twierdzi, że winę za tę sytuację ponoszą same kraje zachodnie, ponieważ z powodu ich działań ludzie przed wojną uciekają z ojczyzny.

Co najmniej dziesięciu migrantów zmarło w okolicach granicy z Białorusią od lata – siedmiu z nich zginęło po polskiej stronie granicy, podaje Gazeta Wyborcza.

Od stycznia polska straż graniczna zapobiegła ponad 30 tysiącom prób i nielegalnych przekroczeń polskiej granicy z Białorusi.

Warszawa wysłała też tysiące żołnierzy do granicy, zbudowała ogrodzenie z drutu kolczastego, zatwierdziła budowę muru i wprowadziła w regionie stan wyjątkowy.

BRATYSŁAWA / Robert Durkac, TASR

Morton Nicholls

„Zagorzały miłośnik zombie. Praktyk mediów społecznościowych. Niezależny przedsiębiorca. Subtelnie czarujący organizator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *