WIDEO Liga konferencyjna – Trnava – Lech, mówi Michal Gašparík

Cel kontaktowy, „magiczne” środowisko domowe i zmiana taktyki. To są główne powody wielkiego postępu Spartaka Trnavy w drodze do play-off Ligi Konferencyjnej. Trener Michal Gašparík zdradził też, że otrzymał gratulacje od niemieckiego mistrza świata z 2014 roku.

Byli w stanie obrócić rozwój podwójnej gry na swoją korzyść i przypieczętować awans do play-offów Conference League na własnym terenie. Spartak Trnawa udało się wyeliminować ulubiony polski klub Lecha Poznańco więcej, wyeliminowała ćwierćfinalistkę tych rozgrywek z poprzedniego sezonu z Europy.

Coś magicznego na stadionie Trnava

Zdaniem trenera Michał Gasparik elektryzująca atmosfera stadionu Antona Malatinskiego pozwoliła również na awans w starciu ze znacznie silniejszym przeciwnikiem na papierze. „Powiedziałem przed meczem, że jest coś magicznego w tym stadionie i jeśli ludzie mogą go sprzedać, możemy pokonać każdego” – mówił zachwycony trener, który po sukcesie wyniku nadal trząsł się z wielkich emocji.

„Bardzo się cieszę, że nam się udało. Wiem, że to dopiero 3. runda eliminacyjna, nie jesteśmy nawet w grupie, jedziemy do play-offów, ale to jest przeżycie. Kiedy ludzie przychodzą na ten etap, są dopingować, więc to wspaniałe przeżycie i ogromne emocje. Dla każdego. A jeśli jeszcze jesteś z Trnavy i mieszkasz tutaj, to bardzo się z tego cieszysz. W porównaniu do Lecha jesteśmy „mali”, ich jakość jako zawodnicy, a jednak nam się udało”, – pochwalił 41-letni trener.

Lukáš Štetina, FC Spartak Trnava, fcspartaktrnava.com

Kluczowy cel Szczecina w Poznaniu

Jednym z kluczowych elementów progresu Lecha Poznań był pierwszy mecz na polskiej ziemi, a dokładniej kontaktowa bramka na 1:2, dzięki której piłkarze Spartaka mieli duże nadzieje na wygrany wynik w rewanżu.

„Tak się gra w pucharach. Trzeba mieć dobry wynik na wyjeździe, żeby mieć szansę na grę, zapełnić stadion i przyjechać tutaj. Gdybyśmy mieli zły wynik w Poznaniu, zagralibyśmy przed ósemką lub 10 000 osób tutaj, a tak nie było teraz”. myśli Gasparik.

„Ludziom się podobało, nam też. Myślę, że to było zasłużone zwycięstwo. Czuliśmy od nas, jak powiedzieliśmy przed meczem, że nawet jeśli nie wiemy, jak to będzie, musimy czuć, że chcą wygrać. Był tam od pierwszej minuty, a chłopaki zostawili tam wszystko. To nie jest wyrażenie. Naprawdę dali z siebie wszystko. podkreślił.

Spartak Trnawa – Lech Poznań. źródło: TASR

Kolejny ważny czynnik – przeorganizowanie szkolenia

Poza bramką kontaktową w Poznaniu i ogromnym dopingiem kibiców z trybun zatłoczonej City Areny, na skalpie Lecha Poznań pojawił się jeszcze jeden decydujący fakt. Michal Gašparík przystąpił do zmiany systemu taktycznego, a zwłaszcza ustawienia w tylnych rzędach.

W obronie postawił na trzech obrońców i dwóch „skrzydłowych”, którzy nieustannie starali się interweniować w przerwach i wspierać atak. Do tego dodano inne „podejście” niż w pierwszej grze.

„W pierwszym meczu dużo broniliśmy i dużo biegaliśmy bez piłki, ale dane pokazały nam, że był to nasz najgorszy mecz pod względem biegania. Mieliśmy najniższą głośność i najniższą intensywność,” wyjaśnił Gasparík, – Naciskaliśmy na piłkarzy, żeby nie była to liga słowacka, tylko Lech Poznań. Polska liga i jeden z najlepszych zespołów. Dlatego musieliśmy zwiększyć intensywność, co widzieliśmy od 1. minuty.

„To jedyny sposób, aby odnieść sukces z takimi zespołami. Trzeba to wykonać i walczyć. Nie byliśmy w tym wcześniej, a teraz jesteśmy” Kontynuuj.

„Myślę też, że kluczowa była zmiana systemu. W pierwszym meczu byliśmy zbyt ciasni na skrzydłach i często broniliśmy się w szóstce. Teraz zastanawialiśmy się, jak to znaleźć, aby nie przeszkadzać w szóstce. ” więc zdecydowaliśmy się umieścić go w „piątce”. Boczni obrońcy byli wyżej i bliżej do napastników, co było kluczowe w przerwach. Wykorzystali sytuację, a potem obserwowali wynik, choć (Dominik) ostatecznie nas powstrzymał Taki. Jestem szczęśliwy i nie mogę się doczekać, kiedy tam będę” przyznał.

Michal Gasparík, FC Spartak Trnava, źródło: ŠPORT.sk

Włosy? Nawet nie wiem, co on tam robił

Jeśli mamy mówić o jednym konkretnym nazwisku, o którym można mówić najwięcej po udanym meczu, to jest to 32-letni stoper. Lukáš Štetina. To on jako pierwszy zapalił w Poznaniu iskierkę nadziei, a potem w rewanżu awans z Lechem przypieczętował wspaniałym kopnięciem nożycowym w 74. minucie.

Przed swoją akcją bramkową sam odebrał piłkę i tym samym zadecydował o zakończeniu polskiego faworyta w Pucharze Europy. „Taki jest futbol. Zawsze masz swoje zasady, a teraz on ma swoje. Wcześniej nie strzelił gola i nawet nie miał okazji, a teraz strzelił gola dla nas”. Gasparik wybuchnął śmiechem.

Kandydat na słynnego Ferenca Puskása?  Lukáš Štetina wyjaśnił, co go do tego skłoniło

Nie czuje się na miejscu bohatera podwójnego meczu i dziękuje kibicom za pomoc. Obrońca Lukáš Štetina, który nożyczkami wyeliminował Lecha Poznań, już nie może się doczekać ukraińskiego Dniepru i walki o fazę grupową Ligi Konferencyjnej.

„Muszę spojrzeć, bo nawet nie wiem, co on tam robił (ofensywnie). Chyba pierwszy przepchnął piłkę (w środku), poszedł dalej, a teraz trawnikowcy muszą go tam „wypiaskować”, bo po jego uderzeniu pewnie zostanie dziura. Chodzi o to, że potrzebujesz czegoś wyjątkowego, kiedy chcesz ominąć takiego przeciwnika. To był ten cel. Ale zasłużony, chwali swojego podopiecznego.

Łukasz Podolski, Górnik Zabrze, gornikzabrze.pl

Gratulacje również od niemieckiego mistrza świata

Tuż po końcowym gwizdku telefon trnawskiego sternika zaczął wypełniać się gratulacjami ze wszystkich stron. Wśród nich był mistrz świata Niemiec z 2014 roku Lukas Podolski, który w przeszłości był w kontakcie z Michalem Gašparíkiem.

„Otrzymałem też wiadomość od Podolskiego, po prostu jej jeszcze nie przeczytałem, więc jestem ciekaw, co do mnie napisał. Byli tam moi polscy koledzy, byli koledzy z drużyny i może nawet dziennikarze, bo nie wszyscy w Polsce jest fanem Lecha. Czułem od niektórych, że już przed pierwszym meczem nas dopingowali. To normalne i jest rywalizacja. Przeczytam to później na spokojnie” uśmiechnął się.

Koszyce ponownie będą pomocnikiem SC Dnipro-1 w europejskich pucharach. źródło: TASR

Dnipro-1? Nic o nich nie wiem

W najbliższą środę piłkarze Spartaka Trnava zmierzą się w „małym Rzymie” z ukraińskim klubem Dnipro-1, z którym powalczą o udział w fazie grupowej Ligi Konferencyjnej UEFA. Gašparík przyznał, że ma niewiele lub prawie zero informacji na temat tego przeciwnika. Całą energię włożył w rewanż z Lechem Poznań.

Spartak Trnava zna nazwisko przeciwnika w barażach.  Oba mecze rozegra na Słowacji

Piłkarze FC Spartak Trnava walczą o awans do fazy grupowej EKL z ukraińską drużyną Dnipro-1, która gra u siebie w Koszycach.

W ogóle ich nie oglądałem i nic o nich nie wiem. Patrzyłem na Podbrezovą, do której od jutra musimy się przygotowywać. Nie jest też idealnym przeciwnikiem przed takim meczem, ale musimy sobie z tym poradzić, ponieważ musimy nadrobić zaległości w lidze. Dniepr? Nie mam pojęcia. Nic o nich nie wiem”. powtórzył Gašparík, który jednak przyznał, że dla Trnavy może być korzystne, że Dnipro zagrają rewanż na koszyckim stadionie, na który jadą w związku z wojną na Ukrainie.

„Właściciele na pewno będą zachwyceni i zaoszczędzą na wysyłce” trener Trnavy roześmiał się i dodał: „Myślę, że będziemy mieć tam również środowisko domowe, a to zdecydowanie plus”.

Miles Hersey

„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *