Prawie 200 polskich naukowców miało w wątpliwy sposób uzyskać na Słowacji wysokie stopnie naukowe. Aferę rozpoczęły polskie media, które otwarcie mówią o kupowaniu katedr czy profesorów. Zainteresowany słowacki uniwersytet, do którego ma się zwrócić, odrzuca te podejrzenia.
Jednocześnie polscy naukowcy mieliby trudności z rozpoznaniem słowackich procedur odprawy celnej. Obydwa kraje przygotowują porozumienie, które będzie dotyczyć uznawania dyplomów. Nie jest jednak jasne, czy dotyczy to także nauczycieli i profesorów.
Polski tygodnik „Wprost” twierdzi, że uzyskał listę osób o wątpliwych tytułach. Nazwał ją listą wstydu dla polskiej nauki. Prawie 200 osób ubiegałoby się w kraju o uzyskanie dyplomów uzyskanych na Słowacji. Za tak zwaną „turystyką wzmacniającą” widzi zakup dyplomów. Zainteresowani musieli zapłacić za taki dyplom od dwóch do ośmiu tysięcy euro. Część płatności miała natomiast przejść kanałem nieoficjalnym.
Ponieważ uzyskanie tytułu profesora nadzwyczajnego na Słowacji wydaje się łatwiejsze niż tytułu doktora dyplomowanego w Polsce, wielu polskich naukowców zdecydowało się skorzystać z możliwości uzyskania słowackiego tytułu.
Polskie Ministerstwo Edukacji
„Wystarczyło mieć 2 tysiące euro. Ale to nie była cała kwota. Okazało się, że resztę trzeba było dopłacić pod stołem. Dziś Słowacja staje się fabryką „akredytacji, a nawet krzeseł, do szybkiego zdobywania dyplomów dla pieniędzy” – pisze tygodnik. Naukowcy powinni mieć trudności z ich rozpoznaniem. Powodem byłoby odmienne postrzeganie tytułów.
Naukowcy, zwani w środowisku naukowym „Słowakami”, są członkami kilku odpowiedzialnych organów, z których część wchodzi także w skład Komisji Akredytacyjnej. „Zagrożona jest wiarygodność kilku dziedzin polskiej nauki. W przypadku pedagogiki co czwarta akredytacja w tej dyscyplinie stoi pod znakiem zapytania” – stwierdza w swoim artykule „Wprost”.
Polskie Ministerstwo Edukacji pod przewodnictwem minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej przyznało „Prawdzie”, że wielu Polaków wybrało zamiast tego Słowację.
„Ponieważ uzyskanie tytułu profesora nadzwyczajnego na Słowacji wydaje się łatwiejsze niż tytułu doktora dyplomowanego w Polsce, wielu polskich naukowców zdecydowało się skorzystać z możliwości uzyskania słowackiego tytułu i jego automatycznego uznania w Polsce w ramach nowych przepisów porozumienia” – odpowiedziało w swoim komunikacie Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Zdaniem Departamentu Polskiego jest to głównie obszar edukacyjny. Potwierdził także dziennikowi „Prawda”, że pracownicy naukowi ukończyli studia na Katolickim Uniwersytecie w Rużomberku. Ministerstwo nie odpowiedziało, ilu dokładnie było zaangażowanych i czy studiowali także na innej słowackiej uczelni.
Uniwersytet Katolicki kategorycznie zaprzecza jakimkolwiek podejrzeniom. Twierdzenia tygodnika „Wprost” określiła jako fałszywe. Według niej przyznawanie tych tytułów składa się z kilku części i każda jest rygorystycznie oceniana.
„Odrzucamy zarzuty dotyczące nabywania papierów wartościowych. Wszelkie procedury akredytacyjne i inauguracyjne na Uniwersytecie Katolickim przeprowadzane są zgodnie z obowiązującymi przepisami. Wszelkie opłaty związane z procedurami pobierane są w sposób przejrzysty” – powiedział František Trstenský, prorektor ds. Katolicki Uniwersytet w Rużomberku.
Według Trstenskiego ich szkoła przyznała także tytuły docenta i profesora kilku kandydatom z zagranicy. Nie podał numeru. Dodał, że do nich trafia najwięcej wniosków z Polski. Jednak od 2008 roku zainteresowanie to zmalało. Uniwersytet w Rużombersku twierdzi także, że w 2014 r. odbyła się w nim kontrola Komisji Akredytacyjnej, która nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości. Podkreśliła także trafność kryteriów określonych w procedurach wydawania zezwoleń i inauguracji.
Zdaniem prorektora, dyrekcja szkoły rozważa także możliwość obrony przed fałszywymi i wprowadzającymi w błąd zarzutami. „Jednocześnie jednak wierzy, że zapewnienie wysokiej jakości kształcenia i realizacja działalności naukowej prowadzonej na uczelni przyczyni się do szerzenia dobrej reputacji uczelni” – dodał Trstenský.
Dziennik „Prawda” nie wiedział, jakie jest zdanie naszego ministerstwa w tej sprawie. Nawet Komisja Akredytacyjna nie odpowiedziała w terminie na pytania. Słowackie Ministerstwo Edukacji przypomniało jedynie o negocjacjach ze stroną polską.
„Możemy potwierdzić, że odbyło się spotkanie ekspertów między Słowacją a Polską, podczas którego eksperci zgodzili się na zmianę obowiązującej umowy o uznawaniu i wyjaśnienie celu uznawania do celów akademickich” – napisał.
Zdaniem polskiego ministerstwa w ramach porozumienia powinny zostać uznane wszystkie tytuły uzyskane przez polskich naukowców na Słowacji. Nasi jednak poinformowali, że umowa nie będzie dotyczyła tytułów docenta i profesora.
„Jeśli chodzi o tytuły profesora i docenta, to w ogóle nie są one przedmiotem umowy. Wszelkie różnice wynikają obecnie z różnych kontekstów systemów kariery akademickiej. Dlatego eksperci doszli do wniosku, że umowa powinna obejmować jedynie uznawanie kwalifikacji akademickich, a nie nauczycieli i profesorów” – powiedziała Beata Dupaľová Ksenzsighová, rzeczniczka Ministerstwa Edukacji.
Dupaľová Ksenzsighová twierdzi, że umowa będzie skupiać się głównie na celach związanych z uznaniem tytułu. Mogą być dwa. Student może ubiegać się o uznanie dyplomu, ponieważ pragnie kontynuować naukę w innym państwie lub jeżeli ukończył studia i pragnie podjąć pracę w państwie sąsiednim. Podobne kontrakty mamy z Niemcami i Czechami.
Tytuły uniwersyteckie na Słowacji i w Polsce
Docent to stopień naukowy i edukacyjny wydany na Słowacji. Warunkiem jego uzyskania jest pomyślna autoryzacja. Rektor to przyznaje. Profesor to najwyższa ranga naukowa i pedagogiczna. Na Słowacji profesorem może zostać kandydat, który uzyskał już tytuł profesora nadzwyczajnego. Warunkiem jest pomyślne przejście procedury nominacyjnej na podstawie decyzji komisji inauguracyjnej i rady akademickiej uczelni.
W Polsce tytuł profesora nadzwyczajnego należy do stopnia doktora habilitowanego, tytuł profesora jest taki sam. Doktor habilitowany jest tytułem naukowym, po jego uzyskaniu, podobnie jak w przypadku tytułu docenta, można ubiegać się również o stopień profesora. Proces akredytacji jest w Polsce z reguły dłuższy niż na Słowacji i trwa ponad dziesięć lat. Poza tym jest też bardziej wymagający.
„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.