Każda wspólnota ludzka działa w powadze głębszych i trwalszych kontekstów niż konteksty życia codziennego. Kieruje nami nie tylko żołądek, ale także umysł. Jest też coś na kształt społecznego DNA, definiowanego przez relacje danej społeczności z jej otoczeniem, a także sprawdzone stereotypy przetrwania. Społeczność reaguje więc na podobne impulsy – często nawet z różnicą pokoleniową – w ten sam sposób.
Od rana słyszymy o „kampanii moskiewskiej” Prigożyna. Prigożyn użył tego terminu, aby przypomnieć Rosjanom o tradycji buntu bojarów. Z pewnością miałby mniejsze poparcie dla kontekstu historycznego, który bardziej uosabia: Rasputina. Ale to oczywiste, dlatego Putin w swoim porannym przemówieniu przypomniał o groźbie zamętu w Rosji podczas I wojny światowej, której częścią był ten obłąkany mistyk.
Fakt, że tak starożytna postać pojawiła się w epicentrum ówczesnego wielkiego mocarstwa, oznaczał, że ówczesna Rosja określała się jako mocarstwo pozaeuropejskie. W tamtym czasie państwa europejskie miały za sobą wiek XIX jako wiek racjonalności i wynalazków, w pewnym sensie żyjemy w jego duchu dzisiaj. W czasach, gdy majaczący i obsceniczny prorok doradzał carowi (a tym bardziej cesarzowej) na Kremlu, świat znał już samochód (nawet elektryczny). Nawet w Rosji telefon był już w użyciu, wynaleziono farmę wiatrową, lodówkę, odkurzacz czy, powiedzmy, film dźwiękowy i coca-colę. Mimo to postać obłąkanego mistyka mogła działać w epicentrum władzy największego mocarstwa Europy, wpływając na podejmowanie decyzji (dopóki jego irracjonalność nie została zastąpiona irracjonalnością Lenina)
Rasputin skorzystał z archetypowego schematu postaci św. Jana Chrzciciela (głosu wołającego na pustyni), który jest częścią rosyjskiego chrześcijaństwa. Przez wieki rosyjskie bunty przebiegały irracjonalnie i bez nadziei na powodzenie. Rasputinowskie powstania odbywają się w tak zwanej wyższej zasadzie, której konsekwencją jest to, że ich bohaterowie kończą źle. Tak wyglądał zamach Janajewa na Gorbaczowa ostatnim razem.
Powstanie Prigožina prawdopodobnie też nie może mieć dobrego zakończenia. Wprawdzie przeciwstawił się autokracji Putina w czasie, gdy była ona mocno osłabiona, ale podobnie jak za czasów Rasputina, jeszcze nie czas na upadek. i znowu to samo: nie jest alternatywą dla Putina. To tylko głos zapowiadający koniec jego władzy. Podobnie jak Rasputin, Prigożyn jest prorokiem przegranej wojny i zwiastunem upadku imperium. Dziś – jako lokator i przywódca najbardziej brutalnych zabójców Ukraińców – twierdzi, że wojna z nimi nigdy nie powinna była się rozpocząć. Zupełnie jakby świadomie powtarzał głos Rasputina, który prorokował Rosji koniec imperium Romanowów w związku z przystąpieniem Rosji do I wojny światowej.
Czas, w którym szalony prorok Rasputin rozpoczął pracę na Kremlu, był czasem zamętu i słabości cara Mikołaja II. Zupełnie jak za czasów starzejącego się dyktatora Putina. Trudno sobie wyobrazić, by prezydent Stanów Zjednoczonych (lub jakiegokolwiek innego zachodniego kraju) znosił miesiące wrogich publicznych „kazań” niektórych zwariowanych dowódców armii. Fakt, że Putin znosił te ataki Prigopżyna przez kilka miesięcy z rzędu podczas wojny, pokazuje, jak bardzo jest niepewny siebie. Pozwolił, by to zaszło za daleko. Prigożyn wyzywa go już nie tylko na pojedynek metafizyczny i polityczny, ale militarny.
Pomimo stereotypu irracjonalnego i przegranego „buntu Rasputina”, koniec XXI wieku Rasputin pozostaje otwarty. W końcu to inny wiek i nawet wzorce tak mocne jak postać wzywającego proroka na pustyni można zmienić w kulturze rosyjskiej. Ten buntownik na pewno nie przyjmie zaproszenia na obiad ze szlachtą Kremla (gdzie zamordowano Rasputina), raczej pojedzie na Ukrainę. Tam próbuje walczyć o życie w zamian za postawienie swojej prywatnej armii rzezimieszków przeciwko Rosjanom. Z Ukrainy, której urzędnicy milczą od rana, dochodzą już głosy, że kampania Prigożyna ma być antyterrorystyczna.
Bez względu na to, jak to oceniamy, wojna na Ukrainie weszła dziś w fazę końcową. I to jest dobra wiadomość.
„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.