Urojenia Viktora Orbána a idea Kotliny Karpackiej – Analizy i obserwacje – Opinie

Viktor Orbán wywołał sensację w europejskiej opinii publicznej: w rozmowie z niemieckim magazynem Bild bardzo otwarcie mówił o Rosji, Ukrainie i możliwościach zakończenia wojny. Istotą jego przesłania było to, że Ukraina nie może wygrać wojny, ponieważ jest mniejszym krajem niż Rosja; ponadto ujawnił nam, że Ukraina nie istnieje już jako suwerenne państwo, ponieważ nie ma ani zasobów wojskowych, ani ekonomicznych do swojego istnienia. Kiedy więc Ukraina nie jest suwerennym państwem, o pokoju mogą decydować tylko Amerykanie. Prosty schemat.




07.07.2023 12:00

Kiedy jednak redaktor zapytał go, czy po ustępstwach wobec Rosji nie boi się, że w którymś momencie Rosja ukradkiem sięgnie do innych krajów, w tym do Węgier, dzielny Orbán powiedział, że odsłonił swoje karty – nie, to nie może się zdarzyć , bo Rosja jest słaba w stosunku do NATO. Jeśli chodzi więc o suwerenność Węgier, zdaniem Orbána, jest ona w dobrych rękach, w rękach Sojuszu Północnoatlantyckiego. A Rosja nie odważy się tego zrobić.

Parasol NATO jako przywilej

Prosta logika. Brakuje tylko jednego drobnego szczegółu: dlaczego inny kraj również nie mógłby ubiegać się o mur ochronny NATO? Czy Węgry miałyby szczególne przywileje? Węgry zostały również przyjęte do NATO na podstawie solidarności, jaką inne państwa okazują węgierskiemu bezpieczeństwu. Gdyby nie czuł się zagrożony (i przez kogo innego jak nie przez Rosję…), nie forsowałby NATO. Dziś Orbán odmawia Ukrainie tego samego prawa do ochrony swojej suwerenności. I nie tylko ona robi niesamowite sztuczki wokół ratyfikacji wejścia Szwecji do sojuszu.

Oczywiście motywy Orbána nie budzą wątpliwości. Uważa Putina za jedynego przywódcę zdeterminowanego, by zmienić granice Europy, więc oczywiście nawet Węgry, rozdarte traumą Trianon, mogą czerpać korzyści z tych zmian geopolitycznych. A jeśli to możliwe, weź coś z Ukrainy, gdzie jest liczna mniejszość węgierska.

W zasadzie Orbánowi przeszkadza polityka Unii Europejskiej, która neutralizuje niedostateczne ambicje przywódców pragnących stać się bohaterami narodowymi poprzez jakieś słynne podboje. Doświadczeni politycy nie mogą uciec przed faktem, że w tle toczy się nieustanna węgierska polityka rewizjonistyczna, czasem w „miękkiej” formie, a innym razem w „twardej”. Wystarczy przypomnieć dość jasne i niedyplomatyczne wypowiedzi byłego ministra spraw zagranicznych Rastislava Káčera skierowane do węgierskiego orędzia (omówiłem je też szczegółowo w „Prawdzie”).

Jednak najlepszym świadectwem myśli Orbána, a więc i całej niezłomnej partii rządzącej, Fideszu, jest jego przemówienie, które wygłosił z okazji stulecia traktatu z Trianon (który właśnie definitywnie otworzył przestrzeń dla emancypacji państwa słowackiego wobec dominacji węgierskiej).

Wielkie węgierskie delirium

Przemówienie Orbána było prawdziwie retorycznym modelem wielkiego węgierskiego nacjonalizmu, zwracającego się do węgierskiego elektoratu z romantyczną ideologią węgierskiego heroizmu, wiecznej chwały, narodu Bożego, chlubiącego się misją cywilizowania Węgier i obecną misją ratowania Europy, jej chrześcijańskiej istoty, od zagrożenia i zło gnijących sił liberalnych.

Orbán wzywa do uwięzienia Słowaków, Słoweńców, Chorwatów, Serbów i Węgrów, zarówno przeciwko Zachodowi, jak i Wschodowi, ponieważ rodzą się nowe zagrożenia i nowy porządek. Chce uczynić z Kotliny Karpackiej wielkie prawo i tylko z tymi państwami.

Ze skargi Orbána jasno wynika wysiłek historycznego uzasadnienia i przyszłe dążenie do hegemonii kulturowej i gospodarczej poprzez przywrócenie idei Kotliny Karpackiej. Orbán wzywa do uwięzienia Słowaków, Słoweńców, Chorwatów, Serbów i Węgrów, zarówno przeciwko Zachodowi, jak i Wschodowi, ponieważ rodzą się nowe zagrożenia i nowy porządek. Celowo pomija Czechów i Polaków, społeczności węgierskie tam nie mieszkają. Chce uczynić z Kotliny Karpackiej wielkie prawo i tylko z tymi państwami.

Jest to niewątpliwie nowa strategia geopolityczna partii Fidesz. I tutaj Orbán chciałby hegemonii, jak twierdzi, nawet się tym chlubi, bo uważa, że ​​za jego rządów siła grawitacji Węgier (kulturalna, gospodarcza, intelektualna) wzrasta. A do tego – by być wiarygodnym partnerem – potrzebuje też potęgi militarnej.

Zapowiada rozkwit Węgier. To wezwanie do nowego ładu, który powinien obejmować także przegrupowanie Kotliny Karpackiej. Nie wymieni ani zbyt wysuniętych na zachód Czech, ani Polski, bo byłaby to niewątpliwie konkurencja dla węgierskiej hegemonii. Oś jest południowa, kopiując Węgry, a Węgrzy mogliby w ten sposób nadać nowemu sojuszowi karpackiemu siłę i legitymizację historii oraz odnowionej tradycji chrześcijańskiej.

delirium i rzeczywistość

Orbán stracił tradycyjnego niemieckiego sojusznika, nie tylko jako państwo, ale także niemieckich chadeków; przegrał i obrócił przeciwko niemu zarówno Kongres USA, jak i Biały Dom – więc może tylko mieć nadzieję na zwycięstwo Trumpa. Został pozostawiony sam sobie, krytykowany przez instytucje europejskie i wyśmiewany przez europejskich polityków. Odrzucony przez własne, siostrzane partie polityczne, które również uprzejmie wyrzuciły go z konserwatywnej frakcji w Parlamencie Europejskim. I ten urojony przywódca otrzymał nową nadzieję od agresji Putina, że ​​prawdopodobnie uda mu się uchwycić niewielką część dezintegracji Ukrainy.

Słowaccy admiratorzy Orbána, paradoksalnie wywodzący się z szeregów „nacjonalistów”, nie mają nawet najmniejszej świadomości, że mógł on za chwilę pochwalić się nieistnieniem słowackiego państwa. Z chęcią złapania kawałka, jak to już wiele razy się zdarzało.

Andrea Paul

„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *