Wydarzenia kryzysowe zwykle negatywnie wpływają na sytuację finansową ludzi. Koronakryzys mamy tu od początku 2020 roku, ale paradoksalnie statystyki pokazują, że wolumen przeterminowanych kredytów mieszkaniowych spadł z 1,6% do 1,14% w marcu 2021 roku. Jakie czynniki spowodowały ten spadek?
Koronakryzys przyniósł coś niezwykłego i nieoczekiwanego. Było to coś zupełnie nowego dla gospodarki. Jeśli miałbym to podsumować z perspektywy czasu, pierwszym efektem była panika. Ani banki, ani społeczeństwo, ani zwykli ludzie nie wiedzieli, co będzie dalej, jaki będzie wpływ, więc na początku strach był ogromny. Również z tego powodu istniał nacisk na szybkie podjęcie działań, które byłyby w stanie rozwiązać potencjalnie katastrofalną sytuację.
Bardzo dobry krok zrobiły banki, które zaczęły działać proaktywnie i komunikować się ze swoimi klientami oraz oferować odroczone spłaty. Ta procedura miała znaczący wpływ psychologiczny na ludzi. Sytuacja jakoś się uspokoiła, ludzie nie panikowali. Wolumen kredytów zagrożonych raczej spadł niż wzrósł.
Czy to wystarczyło, aby stłumić początkową panikę?
Skutki dla gospodarki nie były tak drastyczne, jak początkowo oczekiwano. Oczywiście niektóre branże zostały mocno dotknięte, takie jak restauracje, hotele itp. Ogólnie jednak zakres nie był aż tak przytłaczający. Jeśli jednak mówimy o zwykłych konsumentach, konsumpcja znacznie spadła w tym okresie. Ludzie wydawali mniej pod wpływem różnych ograniczeń. Ale w tym przypadku nawet ewentualna obniżka płac nie miała na nich takiego wpływu. Jest to doskonały przykład przepaści między oczekiwaniami najgorszego a tym, jaka była rzeczywistość. Często zdarza się, że przygotowując się na najgorsze, na koniec dziwimy się, że nie było tak źle.
Może ma też jakieś niepowodzenia, które jeszcze nie zostały ujawnione?
Oczywiście sytuację dotyczącą niespłaconych kredytów należy traktować całościowo. Koronakryzys płynnie przekształcił się w kolejny kryzys związany z wojną na Ukrainie, drogą energią i ekstremalnie wysoką inflacją. Tak, gospodarka nie jest jeszcze w pełni ożywiona, co również wpływa na rozwój sytuacji dzisiaj. W większości segmentów weszliśmy jednak w obecne kryzysy stosunkowo dobrze przygotowani. Jeśli weźmiemy pod uwagę sektor finansowy i bankowy, to wszedł on w ten okres mocno iw bardzo dobrej kondycji. Jest to pozytywne dla gospodarki i jak na razie wygląda na to, że dość dobrze radzimy sobie z obecną sytuacją.
Z drugiej strony, kiedy mówimy o firmach, stan, w jakim weszły w obecny kryzys, jest zasadniczo inny. Wspomnieliśmy o restauracjach i hotelach, które rok 2022 rozpoczęły stosunkowo słabo. To samo dotyczy części populacji. Osoby, które już w czasie kryzysu koronowego należały do grup o niskich dochodach lub osoby, które już miały problemy finansowe, miały znacznie większe trudności w radzeniu sobie z nadejściem wysokiej inflacji, a skutki dla nich były znacznie większe. Grupy o niższych dochodach odczuły skutki gwałtownych podwyżek cen między latem a jesienią ubiegłego roku, inne nieco później, pod koniec ubiegłego roku.
Statystyki pokazują, że udział przeterminowanych kredytów mieszkaniowych w całkowitym wolumenie nadal spadał nawet po wybuchu wojny na Ukrainie, inflacji i kryzysie energetycznym. Do marca 2023 r. udział spadł do 0,82%. Czy jesteśmy to winni temu, czego nauczył nas kryzys związany z koronawirusem?
Tak, nawet w 2022 r. stabilne minimum…
Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów.
Nadal masz 85% skończyć czytać.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.