Nasila się spór między rządem w Warszawie a resztą UE. Zespół szefowej komisji Ursuli von der Leyen przygotowuje się obecnie do odliczenia części polskiej wpłaty Eurofunduszu, ponieważ kraj nie zapłacił jeszcze żadnej kary za kontynuowanie wydobycia w kopalni Turów. We wrześniu zeszłego roku europejski sąd w Polsce nałożył sankcję na podstawie pomyślnego pozwu wniesionego przez Czechy.
Sąd ustalił grzywnę na pół miliona euro dziennie (12,2 miliona koron). Kwota, którą jest winien Polska do wpłacenia do budżetu europejskiego, wynosi zatem już około 64 mln euro (1,5 mld koron). Kraj nie wykorzystał czasu na rozstrzygnięcie sporu, a Bruksela odejmie od Polski kwotę blisko 367 mln koron za pierwszy miesiąc nielegalnego wydobycia.
Jedyną niewiadomą jest to, czy z koperty dla rolników, projektów społecznych czy regionów do Warszawy trafią mniej pieniędzy. Decyduje Komisja Europejska. Jednak z punktu widzenia polskiego rządu nie jest to ważne. To pieniądze, które wysłała już odbiorcom, a Bruksela powinna je teraz zwrócić.
Przy rządzie konserwatywnego Prawa i Sprawiedliwości (PiS) perspektywa niższych dochodów nie została uwzględniona w budżecie państwa. Kraj nie ma zamiaru płacić kary, jak powiedział w tym tygodniu polski minister finansów w Brukseli. Wręcz przeciwnie, PiS zaczął reagować na wcześniejsze groźby obstrukcją polityczną.
Mówiąc konkretnie, w ostatnich dniach Polska zapowiedziała odwrócenie swojego stanowiska w sprawie globalnego minimalnego podatku dla firm międzynarodowych. Zostało to uzgodnione w OECD, wszystkie 27 państw generalnie go popiera, a Polska robiła to do zeszłego tygodnia. Jego zastrzeżenia w ostatniej chwili są interpretowane jako wywieranie nacisku na pozostałe państwa członkowskie, aby uspokoiły Komisję, ponieważ transpozycja umowy podatkowej do prawa UE wymaga jednomyślności.
Ta sama logika obstrukcji podąża za kilkoma polskimi politykami w parlamencie w ostatnich dniach, ponieważ kraj ten zawetuje i zakwestionuje unijne zielone prawodawstwo znane jako Fit for 55. Znajduje się ono obecnie w centrum politycznej agendy Unii, a niektóre jej części również wymagają jednomyślność.
Polska nie chce się wycofać
Odliczenie kary dla Turowa to dopiero początek nowego rozdziału w stosunkach Warszawy z Brukselą. Podobnie Polska nie płaci sankcji za utrzymywanie swojej izby dyscyplinarnej przy życiu od sankcji wobec sędziów i prokuratorów, które Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł niezgodny z prawem. Tu mandat wynosi milion euro dziennie, a polska alokacja z budżetu europejskiego zostanie o te pieniądze pomniejszona.
Polska jest jednak w większości powstrzymywana w pakiecie stymulacyjnym do pandemii koronawirusa, który ma dwa różne rzędy wielkości i którym polscy analitycy twierdzą, że rząd jest bardzo zaniepokojony. Warszawa ma otrzymać do 36 mld euro (Czechy otrzymały dla porównania 7 mld euro). Jednak Komisja nie zatwierdziła go jeszcze dla Polski, ponieważ w kilku miejscach ma zastrzeżenia. Wszystkie dotyczą stanu praworządności w kraju.
Wyrok Europejskiego Trybunału w sprawie polskiej izby dyscyplinarnej jest w środku Brukseli. Opór Warszawy wobec uznania błędu, zlikwidowania izby i zapłacenia kary, a następnie zatwierdzenia planu, jeszcze bardziej opóźniający uwolnienie środków. „Sprawa jest prosta: jeśli Polska się nie wycofa, nie otrzyma żadnych pieniędzy” – powiedział krótko komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
W przypadku Turowa Polska ma prawdopodobnie większe szanse na zawieszenie broni. Rząd Petra Fiali (ODS) wznowił negocjacje w sprawie polsko-czeskiej umowy, która zdaniem czeskiego premiera mogłaby zostać zawarta w ciągu kilku tygodni, jeśli rozstrzygnięte zostaną główne punkty sporne – wysokość odszkodowania dla Czech i sądów. recenzja. „Jednak nawet gdyby Czechy wycofały prokuraturę, Polska musiałaby zapłacić grzywnę” – potwierdził rzecznik. TEN dla budżetu Balásza Ujvari.
Polacy kochają UE za pieniądze
Polskie społeczeństwo jest podzielone pod względem kar dla Turowa. Według ankieta opublikowana w środę 45% firmy odmawia wycofania pieniędzy z dotacji z powodu kontynuowania wydobycia, 28% zgadza się (mniej więcej tyle samo nie ma zdania w tej sprawie). „Polska jest klasycznym przykładem kraju o silnie proeuropejskim społeczeństwie, ale nigdy nie przyjęła euro i tam się o tym nie mówi. Nastroje proeuropejskie są tutaj bardzo pragmatyczne” – powiedział Michal Lebduška, analityk praski. Stowarzyszenie Spraw Międzynarodowych Polska Wrocław.
Według niego popularność związku w polskim społeczeństwie polega na tym, że duża część pieniędzy pochodzi z budżetu europejskiego – w dłuższej perspektywie największy udział otrzymuje od 27 państw członkowskich. Teraz powinno to być dziesiątki milionów euro mniej.
– To jeden z powodów, dla których polska opozycja bardzo upiera się przy temacie Turowa – dodał analityk. On sam nie uważa za prawdopodobne, że rząd Warszawy zapłaci karę. Dlatego w najbliższych miesiącach Komisja Europejska będzie prawdopodobnie stopniowo wycofywać pełną kwotę składek pierwotnie przeznaczonych na pokrycie polskich dotacji. „Myślę, że suma przepadnie. To głównie kwestia symboliczna”, mówi Lebduška.
Radykalne Głosy
Według Michala Lebduški eskalacja sporu czesko-polskiego, która ostatecznie doprowadziła do wycofania pieniędzy dla Polski, była spowodowana głównie zaangażowaniem niektórych radykalnych polskich polityków. Wspomina m.in. europosłankę Annę Zalewską (Prawo i Sprawiedliwość). – Pochodzi z okolic Turowa. Ostatnio to ona pośredniczyła w spotkaniu z ambasadorem w Pradze Mirosławem Jasińskim – opisuje Lebduška. Jasiński pełnił funkcję ambasadora tylko przez 17 dni, premier Mateusz Morawiecki zwolnił go na początku stycznia po tym, jak ambasador skrytykował państwową PGE, operatora kopalni i sąsiada elektrowni o tej samej nazwie, w czesko-polskim sporze o Turów.
Lebduška przywołuje też wypowiedzi wiceprzewodniczącej zarządu ELP i byłej wiceminister jednego z resortów kierowanych przez Prawo i Sprawiedliwość Wandy Bukovej. To w ramach turowskich rokowań”. oskarżył Czechyże eksploatuje kopalnię węgla ČSM w regionie Karwiny bez odpowiednich zezwoleń. Władze czeskie temu zaprzeczyły. Polskie media informowały w przeszłości, że choć premier Morawiecki jest gotów zakończyć negocjacje w sprawie umowy o warunkach kontynuacji wydobycia, to jego zamiarem zatrzymany Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości ultrakonserwatywny, eurosceptyczny i nacjonalista koalicyjnej partii Polska Solidarność.
„Przez te radykalne głosy w konflikt wkraczają rzeczy zupełnie niezwykłe, które również przeradzają się w spiski w tym sensie, że Unia Europejska, a zwłaszcza Niemcy, chcą zniszczyć polską gospodarkę, energię i zamienić się w zasób siły roboczej” – dodał analityk Michał. Lebduška.
Wideo: Temelín to wymarzone miejsce, według naukowca nuklearnego
We wrześniu rozpocznę dwuletni kurs szkoleniowy, a potem obejmę stanowisko operatora obwodu wtórnego bezpośrednio w zakładzie – precyzuje Adéla Chalupová. | Wideo: Daniela Drtinová
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.