Spotkanie w Polsce kogoś, kto wyznaje ateizm, graniczy z cudem

Weronika Gogol o stosunku do dwóch krajów.

Ustawiła magiczne lustro dla Słowacji: czasem jesteśmy tam piękni i uroczi, czasem jak karykatura.

Mówi się, że czasami widzimy swoje błędy, ale nie obrażamy się, raczej się z nich śmiejemy. A jako naród mamy duszę, w której czuć wielkie serce i szczyptę bałkańskiego wolnego życia.

Kontynuacja artykułu pod reklamą wideo

Kontynuacja artykułu pod reklamą wideo

Śmiałeś się z naszej przeszłości, ale jeszcze bardziej z polskich uprzedzeń.

W pobliżu słynnego UFO na Bratysławaczyli miejsce, które nadało tytuł książce o jego miłości do Słowacji.

Skąd pomysł na napisanie książki o Słowacji dla Polaków?

„Po moim debiucie zastanawiałem się, co dalej będę robić jako autor. Do Bratysławy przeprowadziłem się w 2015 roku, ale wcześniej mieszkałem w Preszowie i miałem poczucie niesprawiedliwości. Polacy wypowiadali się lekceważąco o Słowacji.

Za każdym razem, gdy mówiłem, że się tu przeprowadziłem, pojawiały się pytania i dlaczego? Dlaczego?

Miałem wrażenie, że w Polsce brakuje książki, która przedstawiałaby Słowację. Jeśli ktoś chce, może znaleźć tłumaczenia Liptáka i Šimečki w małych wydawnictwach akademickich, ale w mainstreamie nic nie znalazłem. O Czechach czy o Ukraina znajdziesz wiele, ale Słowacja była jak czysta karta.

Dlatego potrzebowałem „misji”. Mieszkając tutaj, daję sobie prawo do mówienia o swoich doświadczeniach.

Dało się odczuć pewien gniew z powodu niesprawiedliwości i protekcjonalności Polaków wobec Słowacji. Dlaczego dla Polaków jest to tak niezrozumiałe, że ktoś osiedla się tu dobrowolnie?

Po ukończeniu studiów mogłem szukać pracy gdziekolwiek, ale wiedziałem, że chcę jechać na Słowację. W Polsce zrozumieliby, gdybym pojechał do Norwegii, Wielkiej Brytanii, nawet na Bałkany, ale po co na Słowację?

I wtedy postanowiłem zrobić podręcznik o Słowacji dla Polaków. Spodziewałem się, że w takim podręczniku będę musiał upraszczać, bo nie jestem naukowcem, mimo że skończyłem ukrainistykę z politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.

Znam swoje ograniczenia i może dlatego chciałem stworzyć dostępną dla Polaków książkę, która otworzyłaby przed nimi temat Słowacji”.

Jednak spojrzałeś na Słowację z otwartym umysłem, książkę świetnie się czyta, bo jest zabawna, uśmiechnięta, ale też lekko ironiczna.

„To moje podejście do życia. Humor jest dla mnie czymś organicznym. Oczywiście starałem się zwrócić uwagę na szerszy kontekst historyczny.

Nie chciałem, żeby były imponującymi widokami. Zastanawiałem się, jak przedstawić Słowację zwykłemu Polakowi. Chciałem, żeby „zwykły” Polak, który ma otwarty umysł i serce, zadał sobie pytanie – co robimy w weekendy? Jedźmy na Słowację. I ma książkę, do której może się odnieść.

Dziś już wiem z portali społecznościowych, że niektórzy Polacy przyjechali na Słowację, bo przeczytali moją książkę. Jako pisarka nie chcę zamykać się w ciasnych bańkach.

Lubię próbować – czy to powieść, czy ten reportaż, chcę pisać w sposób, który spodoba się ludziom. Wychodząc z jednego gatunku i próbując innego, wiele się nauczyłem. „

Czy osobiste doświadczenia były dla ciebie ważne?

„Nie jestem imigrantem ekonomicznym, ale zdecydowałam się tu zamieszkać. Mam słowackiego męża, ale poznaliśmy się dopiero, kiedy już tu mieszkałam, więc to nie miłość mnie martwi.

Kocham Słowację. Lubię też Czechy, Ukrainę, Polskę, ale Słowacja to moja „wybrana” tożsamość.

Co do tego jesteśmy zgodni: ten kraj jest niesamowity pomimo tego, co się tam dzieje. Chyba nie mogłem się stąd wyrwać, może nawet do Portugalii…

„Masz rację, dla mnie Portugalia to kraj, który bardzo przypomina mi Słowację. Nawet dziennikarka, która prowadzi podcast o książkach w Polsce, powiedziała mi, że według tej książki Słowacja przypomina jej Portugalię”.

Wielokrotnie wracasz do tematów totalitaryzmu czy polityki lat 90. Jednocześnie – biorąc pod uwagę twój wiek, nie są to okresy, których realnie byś doświadczył. Przedstawiliście Słowację z historycznymi bliznami.

„Urodziłem się w 1988 roku. Ale to też moje wychowanie i moja rodzina. Kontekst przeszłości był z nami od zawsze, świadomość, że to, co jest dzisiaj, zawsze ma swoje korzenie w historii.

Podczas studiów politologicznych zrozumiałem, że patrząc na teraźniejszość, trzeba też patrzeć na to, co było. Trzeba widzieć kontekst, bo wiele rzeczy wynika z tego, co było wcześniej.

Patrząc na dzisiejszą Ukrainę, musimy także pamiętać o takich wydarzeniach, jak głód za panowania Stalina”.

Nawet dzisiaj sytuacja społeczna i polityczna ma tu swoje korzenie. Byłoby miło zobaczyć, jak sentyment stojący za faszystowskim państwem Słowacji w czasie wojny lub pozornie bezpiecznymi latami normalizacji w latach 70. znajduje odzwierciedlenie również w dzisiejszej polityce. Czy tak samo jest w Polsce?

„Polska ma inne doświadczenia, bardziej podobne do Węgrów. Mamy wyobrażenie o sobie, że jesteśmy wielkim narodem i mamy swoich historycznych przywódców.

helpdesk@sme.sk abyśmy mogli Ci pomóc.” data-msg-btn-logout=”Zaloguj się jako inny użytkownik” data-msg-btn-close=”Pozostań zalogowany” >

Miles Hersey

„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *