Czy mieszanki paszowe stosowane w żywieniu drobiu w Polsce zawierały tłuszcze techniczne czy nie? Krajowa Administracja Weterynaryjna Republiki Słowackiej czekała na ten raport od tygodnia.
Warszawa powinna jasno wyjaśnić, czy afera wywołana przez polskie media miała wpływ na produkcję drobiu. W miniony piątek przedstawiciel polskiego ministerstwa zapewnił słowackich dziennikarzy, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Jednak Słowacja musi otrzymać odpowiedź, jak to mówią, czarno na białym. „Czekamy nie tylko na odpowiedź, czy do paszy nie dostały się szkodliwe substancje, ale również poprosiliśmy o tzw. listę dystrybucyjną. Zawiera ona listę podmiotów importujących pasze na Słowację. Ważne jest, aby dowiedzieć się, czy były tam zwierzęta produktów, które mogły być karmione zanieczyszczoną żywnością. To standardowa procedura. Im szybciej sprawa i podjęte działania zostaną wyjaśnione, tym szybciej sytuacja będzie uporządkowana” – Jozef Bíreš, dyrektor centralny Państwowego Lekarza Weterynarii Service and Food Administration, powiedział Prawdzie.
Ucz się więcej Minister Vlčan: Zbliża się szczyt wzrostu cen żywności, bezpieczeństwo będzie coś kosztować
Według informacji „Prawdy” słowaccy handlowcy wstrzymali się w międzyczasie z importem drobiu z Polski. Czekają tylko na oficjalne wyjaśnienie z Polski. Nawet sama Administracja Żywności Weterynaryjnej boryka się z zalewem pytań o to, jak się sprawy mają w Polsce.
Słowacja była kiedyś całkowicie samowystarczalna pod względem drobiu. Dziś własną produkcją pokrywa jedynie około 50% spożycia drobiu. W ubiegłym roku z Unii Europejskiej na Słowację sprowadzono ponad 58 tys. ton drobiu. Większość Polski, czyli za 53 mln euro, Węgry za 23 mln i Czechy za prawie 11 mln euro.
„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.