Czeska tenisistka Karolína Muchová została pierwszą finalistką gry pojedynczej kobiet turnieju wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. W półfinale na mączce w Paryżu znokautowała wiceliderkę Białorusi Arinę Sobolenko po ponad trzygodzinnej walce w trzech setach 7:6(5), 6:7(5), 7:5 i odniosła sukces jego życia.
W decydującym secie Czechy odrobiły straty 2:5 iw ósmym meczu uniknęły meczu. W finale zmierzy się z Polką Igą Świątekovą. W drugim półfinale w Paryżu czołowa obrończyni tytułu pokonała Brazylijkę „pająk” Beatriz Haddad Maiovą 6:2, 7:6(7) o czternaste miejsce. Nawet po tym, jak szczyt sezonu na kortach ziemnych dobiegnie końca, zachowa swoje pierwsze miejsce na świecie.
Gra pojedyncza – panie – półfinały:
Karolina Muchowa (Republika Czeska) – Ariny Sobolenkowej (Biały-2) 7:6 (5), 6:7 (5), 7:5
Iga Swiateková (polski-1) – Beatriz Haddad Maiova (14 lutego) 6:2, 7:6 (7)
Sobolenkova zaczęła aktywnie iw drugiej partii miała do dyspozycji dwa break pointy. Muchová utrzymała jednak swój serwis iw dalszej części pierwszego seta lepiej prezentowała się na parkiecie. Umiejętnie zmieniała tempo gry, potrafiła znaleźć przepis na potężne uderzenia z Białorusi. W dziewiątym gemie przełamała serwis Sobolenko i serwowała na wygraną seta. Światowa dwójka wyrównała na 5:5 i doprowadziła do tie-breaka, ale Czeszka świętowała swój sukces, zmieniając drugiego seta po zdobyciu długiego bekhendu.
Muchová, której głównym trenerem jest Słowak Emil Miške, cieszy się świetnym ruchem na boisku. Na początku drugiej połowy szybko doszła do stanu 2:0, ale Sobolenko wyrównała na 2:2 i dzięki przerwie w siódmym meczu objęła prowadzenie 4:3. Jednak z powodu niewymuszonych błędów straciła później zagrywkę . Nawet w drugim secie przyszedł wreszcie czas na tie-break, w którym tym razem przewagę miał Sobolenko. W decydującym akcie obie zawodniczki traciły siły. Białoruś objęła prowadzenie 5: 2 i zdobyła punkt meczowy w ósmym meczu, ale Muchová temu zaprzeczyła, wygrała pięć meczów z rzędu w kolejnych minutach i awansowała do finału.
„Nie potrafię nawet opisać słowami tego, co się stało. Przy stanie 2:5 w trzecim secie powiedziałem sobie, że będę walczył do końca iw końcu udało mi się odwrócić sytuację. Wspaniali kibice, którzy nawet mnie dopingowali kiedy poszedłem po nowy ręcznik. To przyjemność grać przed taką publicznością. Wielkie podziękowania również dla całego mojego zespołu, to nasz wspólny sukces.” – powiedziała Muchová w pierwszym wywiadzie prosto z boiska.
Haddad walczył, to nie wystarczyło
Haddad Maiová odważnie rozpoczęła swój pierwszy półfinał Wielkiego Szlema iw otwierającym meczu pokonała czysty serwis Świąteko. Polak szybko odpowiedział jednak rebreakiem, ponownie przełamał serwis Brazylijczyka przy 3:2 i szczęśliwie zakończył pierwszego seta. Świątek potrafił wepchnąć Mai Haddada w długie wymiany i popełniał mniej niewymuszonych błędów.
Brazylijka rozegrała dwa trudne mecze w dwóch setach, ale na początku drugiej połowy doszła do siebie i pokonała Swiatekovą 3:1. Polak doprowadził jednak do stanu 4:3 io losach seta zadecydował tie-break. Haddadová Maiová nie wykorzystała w nim prowadzenia 5:3, nie zamieniła seta na 6:5, a Swiateková świętowała w końcówce swój sukces. Polak pomścił zeszłoroczną porażkę z Brazylijką w turnieju WTA w Toronto.
„Wspaniale jest być w trzecim paryskim finale od czterech lat. Granie w takim turnieju jest trudne psychicznie, już nie mogę się doczekać soboty. Wiedziałem, że będzie ciężko przeciwko Beatriz. „Jest leworęczna, może łączą topspin i flat kicki. Poza tym jest świetną wojowniczką, która nie poddaje się w żadnych okolicznościach. Naprawdę doceniam to, że przybyło tak wielu polskich fanów, byli wspaniali.” — powiedziała Swiateková w pomeczowym wywiadzie z byłym francuskim tenisistą Fabricem Santorem.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.