Luksemburg ostatnio doświadczył takich manewrów pięć lat temu. Setki niezadowolonych rolników przybyły do metropolii pół miliona krajów, wylewały nawóz przed budynkiem rządowym, waliły w bębny, gwizdały, hałasowały. Policja ustawiła blokady na drogach, otoczyła je żyletkami i poprosiła o posiłki z sąsiedniej Belgii. Ten sam scenariusz powtórzył się w piątek. I trochę z powodu Czechów.
Od naszego reportera – W stronę stolicy Luksemburg przybyli demonstrować przed siedzibą Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości Polski górnicy przeciwko orzeczeniu unijnego sądu w sprawie kopalni Turów. Czechy tej wiosny wystąpiły do sądu, ponieważ górnictwo pobiera wodę z gmin regionu Libereckiego i zanieczyszcza powietrze. Polska od dawna nie chce się do tego przyznać, w maju unijny trybunał stanął po stronie Czechów i nakazał „natychmiastowe wstrzymanie wydobycia” do czasu znalezienia rozwiązania.
Polska odrzuciła werdykt i wydobycie węgla trwa, a polski rząd określa tę decyzję jako ucisk Polski w UE. Setki polskich górników przywiozła do Luksemburga centrala polskiego związku zawodowego Solidarité. Z tego powodu wysłała pięćdziesiąt autobusów z całej Polski. Ich sztab najpierw wykrzykiwał przed gmachem sądu, a potem przed ambasadą Republiki Czeskiej hasła „Ręce precz od Turowa” i „Polska nie zginie”.
Ciężkie ubrania strzegą Ambasady Republiki Czeskiej w Luksemburgu. | Zdjęcie: Kateřina Šafaríkova
„Nic się tu normalnie nie dzieje, to dla nas wydarzenie” – mówi ze śmiechem dziennikarka Monique, obserwując ciężko ubranych Luksemburczyków, którzy towarzyszyli polskiemu tłumowi pędzącemu do spokojnego i zamożnego miasta, blokującego budynek ambasady. Miało zostać rozmieszczonych blisko 900 strażników, w tym stu z Belgii. Przybyli górnicy w liczbie od 1000 do 1500. Tłum liczący od pięciu do siedmiuset osób maszerował w kierunku ambasady czeskiej.
„Dlaczego tu jestem? Z powodu tych europejskich dziwek! przeklina wysokiego mężczyznę po sześćdziesiątce, górnika z Turowa, który przedstawia się jako Wojtek. Macha flagą Solidarności i zaznacza wulgarność trybunału UE. ” O czym oni rozmawiają ? Czy polskie rodziny chcą głodować i wszędzie wychodzić? kontynuuje rozpatrywanie decyzji sądu o wstrzymaniu prac w kopalni, która zaopatruje polską elektrownię.
Ale Wojtek nie czeka na odpowiedź i wkłada gwizdek do ust. „Mój ojciec tam siedział, był antykomunistą i uważam, że moim obowiązkiem jest walka z nowoczesną dyktaturą w Brukseli” – wystarczy powiedzieć, zanim bębny i gwizdki zawładną dookoła.
„Kto wie jak było”
Niedaleko od niego spokojniej mówi Leszek Ordon, nauczyciel historii w liceum. Powiedział, że chciałby, aby Polacy i Czesi rozstrzygnęli spór między nimi i „nie angażowali Europy”. Kręcił się po Luksemburgu z Katowic przez szesnaście godzin w autobusie, a szesnaście czekało na niego w drodze do domu.
Wyraźnie widzi, co to znaczy nie angażować Europy: „Czesi powinni wycofać swój pozew przeciwko Turowowi do europejskiego sądu. Jesteśmy sąsiadami, możemy się bez tego obejść” – deklaruje kantor i związkowiec.
Demonstracja polskich górników w Luksemburgu. | Zdjęcie: Kateřina Šafaríkova
Machnął ręką na zarzut, że Czechy próbowały to zrobić, ale bezskutecznie. „Kto wie, jak było” – wzrusza ramionami. Osobiście nawet nie wierzą, że prawdziwym powodem czeskiego pozwu był zbliżający się brak wody dla potencjalnie trzydziestu tysięcy mieszkańców regionu libereckiego. „Niedawno sprawdzałem Mapy Google i prawie każdy dom na granicy ma basen. Więc nie mów mi, że podczas budowy basenów może zabraknąć wody” – mówi.
Kochamy Cię
Leszek Ordon tłumaczy więc czesko-polski spór o Turów jako „nadrzędne interesy polityczne i finansowe”. Ale też nie ma czasu na wyjaśnienia. Tłum już teraz stoi przed kordonem ciężko ubranych ludzi chroniących ambasadę czeską. Przemawia przywódca Solidarności Piotr Duda, a demonstranci symbolicznie zrzucają na drogę przed ambasadą kilka kawałków węgla z Turowa.
Polscy górnicy przekazują petycję ambasadorowi Czech w Luksemburgu Vladimírowi Bärtlowi. | Zdjęcie: Kateřina Šafaríkova
W końcu ciężko ubrani ludzie nie byli potrzebni. Pomimo początkowych obaw policji luksemburskiej, nic się nie wydarzyło w sprawie możliwych zamieszek. Petycja, którą górnicy przekazali ambasadorowi Czech w Luksemburgu Vladimírowi Bärtlowi, ale odzwierciedlała przekonania Leszka Ordona i innych o ucisku Polski.
Tekst „naszych czeskich sąsiadów” wskazuje, że aferę Turowa sprowokowały „niemieckie interesy” oraz „niektórzy czescy oligarchowie i politycy”. Według dokumentu celem jest osłabienie Czwórki Wyszehradzkiej.
– To naprawdę dla naszych czeskich przyjaciół. Kochamy cię – powtórzył przedstawiciel polskiego związku, wręczając go ambasadorowi Bärtlowi. – Przekażę go Ministerstwu Spraw Zagranicznych – dodał krótko ambasador Czech.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.