Kobieta z Nowego Targu zmarła na sepsę.
WARSZAWA. W przypadku śmierci ciężarnej kobiety w Nowym Targu na sepsę doszło do naruszenia jej praw. Stwierdził to w poniedziałek rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec, według którego szpital naruszył prawa pacjenta.
Ryzykowali jego życiem
Dorota Lalik, lat 33, zmarła 24 maja w szpitalu Jana Pawła II. w Nowym Targu. Trafiła do szpitala po wycieku płynu owodniowego w piątym miesiącu ciąży. Tam kazano mu się położyć z nogami do góry. Trzy dni później zmarła na sepsę.
Ukarała polską działaczkę za pomoc ofiarom przemocy, sędzia awansowała tego dnia Kontynuuj czytanie
Adwokat rodziny zmarłej Jolanta Budzowska powiedziała w poniedziałek telewizji TVN24, że kobieta nie została poinformowana, że jej szanse na utrzymanie ciąży są nikłe i że ryzykuje życiem, nie przerywając ciąży. Jej zdaniem jest to zaniedbanie opieki medycznej.
Prawo zagrażające życiu
Śmierć Nowego Targu to najnowszy przypadek kobiety w ciąży, która zmarła w szpitalu, gdzie z powodu bicia serca płodu próbowała dotrzymać ciążę do momentu, w którym nie można było jej już pomóc. We wrześniu w szpitalu w Pszczynie zmarła w ten sposób kobieta. Przypadki te wywołały pytania o to, czy lekarze boją się przeprowadzać aborcje, aby ratować kobiety ze skomplikowanymi ciążami.
Polski konserwatywny rząd dwa lata temu poważnie ograniczył dostęp do aborcji, ale prawo zezwala na aborcję, jeśli zdrowie lub życie kobiety jest zagrożone. Jednak zdaniem parlamentarzystów opozycji kobiety martwią się o swoje zdrowie w związku z surowym prawem.
Minister zdrowia Adam Niedzielski podkreślił w poniedziałek, że każda kobieta, której ciąża zagraża jej życiu lub zdrowiu, ma prawo do aborcji. Polityk ogłosił, że powołuje zespół do przeglądu krajowych wytycznych dotyczących przerywania ciąży, zapowiedział, że wśród jego członków znajdą się kobiety.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.