Nowa komisja zbada, czy politycy działali w przeszłości pod wpływami rosyjskimi. Może ich odwołać z funkcji publicznych na okres do dziesięciu lat. Politycy rządowi biorą na cel lidera opozycji Donalda Tuska, a także dziennikarzy.
Prezydent RP Andrzej Duda zapowiedział w poniedziałek, że podpisze ustawę powołującą komisję do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce. Opozycja nadała mu przydomek „Lex Tusk” i określa go jako młot do przeciwników politycznych.
Komisja składać się będzie z dziewięciu członków powoływanych przez izbę niższą parlamentu. Rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość ma większość. Jeśli uznają, że polityk znajduje się pod rosyjskimi wpływami, mogą go pozbawić funkcji publicznych na okres do dziesięciu lat.
„Te kary powinny być wyłączną domeną wymiaru sprawiedliwości. Ilekroć prawo stanowi, że takie środki karne muszą być wymierzane przez kogoś innego niż sąd, powinno to bić na alarm i należy ponownie rozważyć konstytucyjność prawa.” on myśli jest Jakub Jaraczewski, polski ekspert ds. praworządności z Democracy Reporting. Obawy głos zabrali już przedstawiciele Komisji Europejskiej i rządu Stanów Zjednoczonych.
Wybory już jesienią
Lex Tusk jest prawnikiem z rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość. Parlament zatwierdził go dopiero w piątek.
Duda mówi, że podpisze ustawę, bo o wpływie Rosji na politykę mówi się też w Stanach Zjednoczonych i innych krajach europejskich. Dodał, że podobne komisje do zbadania rosyjskich wpływów powinny powstać w innych krajach, także na poziomie Unii Europejskiej. Według Dudy Polska planuje o tym rozmawiać na kolejnym posiedzeniu Rady Europejskiej.
„Ważna jest dla mnie przejrzystość w wyjaśnianiu ważnych spraw publicznych i politycznych. Społeczeństwo powinno wyrobić sobie opinię o tym, jak jego przedstawiciele dbają o jego interesy” – powiedział prezydent RP.
Ustawa wejdzie w życie tydzień po opublikowaniu. Nowa komisja składać się będzie z dziewięciu członków powoływanych przez izbę niższą parlamentu. Zdecydują, czy badane osoby w latach 2007-2022 ulegały rosyjskim wpływom.
Będzie mógł ukarać te osoby poprzez pozbawienie ich możliwości prowadzenia działalności, w której decyzje podejmowane są ze środków publicznych. W praktyce więc nie mogli oni być aktywni w polityce przez dziesięć lat. Na przykład mogą kandydować w wyborach, ale nie mogą już zostać posłami.
Jaraczewski precyzuje, że Polacy będą mogli zaskarżyć taką decyzję do sądu. Przypomina jednak, że jesienią Polskę czekają wybory parlamentarne, więc sąd może nie mieć czasu na rozpatrzenie odwołania.
Komisja działałaby nadal, nawet gdyby jesienią nastąpiła zmiana władzy w Polsce. Prawo i Sprawiedliwość zachowałoby w ten sposób dostęp do władzy nawet po nieudanych wyborach.
Młot na opozycję (i dziennikarzy?)
Duda zapowiedział, że skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego do rozpatrzenia, który powinien rozstrzygnąć o jej zgodności z polską konstytucją. Na razie jednak obowiązywać będzie prawo.
W przeszłości Komisja Europejska wyrażała „poważne obawy” co do niezależności polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Polski rząd powołuje tam sędziów wbrew zwyczajowym zasadom. To ten sam sąd, który zakwestionował nadrzędność prawa unijnego, o co pozwała go Komisja Europejska.
„Ta komisja ma być młotem na opozycję” – powiedział o nowej ustawie Borys Budka, lider opozycyjnej Platformy Obywatelskiej.
Jak pisze AP, Prawo i Sprawiedliwość zarzuca liderowi opozycji Donaldowi Tuskowi pomoc Rosji w czasie jego rządów w latach 2007-2015. Chodzi głównie o układy z rosyjskim społeczeństwem Gazpromem.
Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że nie ma się czego bać i zapytał, dlaczego opozycja obawia się śledztwa w sprawie rosyjskich wpływów. Tuska jako cel śledztwa wyznaczony na przykład sekretarz stanu w polskim Ministerstwie Rolnictwa Janusz Kowalski.
Z kolei sekretarz stanu MON Wojciech Skurkiewicz powiedziałże komisja powinna również zbadać „kilku dziennikarzy”.
Nowe prawo grozi dalszym pogorszeniem relacji między Polską a Brukselą. Warszawa ma obecnie zablokowane pieniądze z planu naprawczego i funduszy europejskich na kwestie poszanowania praworządności i podstawowych wartości europejskich.
„Jesteśmy obecnie szczególnie zaniepokojeni sytuacją w Polsce, gdzie ustawą powołano specjalną komisję, która może pozbawić poszczególnych obywateli prawa do kandydowania na urzędy publiczne” – powiedział komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
„Będzie to możliwe w drodze decyzji administracyjnej bez jakiejkolwiek kontroli sądowej, więc jest to szczególnie niepokojące, a Komisja nie zawaha się podjąć działań, jeśli to konieczne, ponieważ nie jest możliwe uzgodnienie takiego systemu.”, Reynders powiedział jako brał udział w rozmowach ministrów UE w Brukseli.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.