Polska mini-inwazja króla Miroslava

Nie zamieniaj komara w wielbłąda, ale…

To trochę jak scena z dumnej księżniczki przekraczającej granicę i śpiewającej do krainy króla Miroslava. Ale to nie był szewc, ale polski patrol wojskowy. Zamiast śpiewać, poszła strzec polskiej granicy… po stronie czeskiej.

Wojsko polskie w ciągu ostatnich 100 lat arbitralnie wkroczyło na terytorium Czech trzykrotnie. 82 lata temu był Cieszyn, a 52 lata temu Akcja Dunaj. Na szczęście w tym roku tylko jedna kaplica w na wpół zapomnianym zakątku Osoblažska.

Około 30 metrów w głąb Czech został „przejęty” przez polskich żołnierzy uzbrojonych w broń automatyczną. Czy wydaje ci się to dziwnym incydentem? Masz rację. Ale to wszystko jest zabawne, dopóki nie przeczytasz zeznań w regionalnej gazecie Dziennik o tym, jak obcy żołnierze na ziemiach czeskich przeganiali z kaplicy turystów, przechodniów i fotografów.

Najprostszym wyjaśnieniem jest to, że patrol wojskowy oczyścił drogę na terytorium Czech w cieniu pod drzewami, rozpalił tam ognisko třeby i na przykład pieczone burrito . Żołnierze wypędzili wtedy Czechów z kaplicy, bo oczywiście nie chcieli być fotografowani przed kominkiem.

Dwie minuty

Regularne glosariusze autorów osobowości Lista wiadomości.

Opinie, uwagi, komentarze. W dwie minuty, tekstem i dźwiękiem, każdego dnia tygodnia.

Archiwa wszystkich glos można znaleźć tutaj, podcasty i inne aktualności audio tutaj.

Nie powinniśmy zamieniać komara w wielbłąda, ale nawet jeśli zignorujemy sam paradoks, że uzbrojeni żołnierze strzegli granicy polsko-czeskiej w 2020 roku, polski punkt kontrolny po prostu nie miał interesów w Czechach. Wie o tym również czeska dyplomacja, która wszystkich zaskoczyła, ale podeszła do tego ze zrozumieniem.

Wyobraźcie sobie coś przeciwnego: czeski żołnierz lub, co gorsza, niemiecki lub rosyjski żołnierz z Kaliningradu odbije się, by „zająć” kaplicę w Polsce. Pamięć historyczna zadziała natychmiast i na świecie wybuchnie międzynarodowy skandal, z mocnymi wypowiedziami i, nie daj Boże.

W przypadku „miniinwazji na Osoblažsko” nie mamy się czym trząść, lepiej uśmiechać się po czesku. I kontynuując ten uśmiech, reakcje resortów obrony i spraw zagranicznych RP, które pisały do ​​nas o tym, jak dzielnie bronią granic przed koronawirusem, nie dawały wymówki dla dziwnego nieporozumienia na temat suwerenności państwa.

Uśmiech trochę zamiera, nawet myśląc o niezwykłej relacji z końca kwietnia o strzelaninie na granicy czesko-polskiej. W tym czasie polski pogranicznik wystrzelił w powietrze, aby aresztować obywatela Niemiec, który próbował przedostać się z Czech do Polski.

Na szczęście ten tydzień przyniósł dobre wieści dla polskich żołnierzy i czeskiej dyplomacji. Ponownie otwierają się granice z naszymi północno-wschodnimi sąsiadami.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *