Rosja będzie w stanie utrzymać produkcję ropy naftowej na poziomie sprzed wybuchu wojny na Ukrainie, zakłada amerykański bank JP Morgan. Jest to możliwe dzięki wciąż wysokiemu popytowi ze strony Chin i Indii. Kontynuuj czytanie
Jednocześnie zwróciła jednak uwagę, że Moskwa może mieć trudności z przekierowaniem części produktów naftowych z Europy do innych krajów.
„Jesteśmy przekonani, że Rosja będzie w stanie utrzymać produkcję na przedwojennym poziomie 10,8 mln baryłek dziennie (1 baryłka = 159 litrów), ale będzie miała problemy z przywróceniem produkcji do wielkości sprzed rozpoczęcia powieści pandemii koronawirusa, podczas gdy Rosja produkowała około 11,3 miliona baryłek dziennie” – podał bank.
JP Morgan szacuje, że popyt na rosyjską ropę z Chin i Indii może wzrosnąć (łącznie) o 1 milion baryłek dziennie w tym roku.
Kraje te wykorzystują sankcjonowaną Rosję, która oferuje swoją ropę po bardzo obniżonych cenach. Dzięki zwiększonemu zainteresowaniu Moskwie udało się przekierować część produkcji z Europy do Chin, Indii i Turcji.
Amerykański bank szacuje, że chiński import rosyjskiej ropy tankowcami może osiągnąć rekordowy poziom w marcu, a znaczny wzrost importu spodziewany jest również z Indii.
Z drugiej strony bank przewiduje spadek eksportu rosyjskich produktów naftowych o ok. 300 tys. baryłek dziennie do „minimów osiągniętych przez Rosję w maju ub.r.”.
Nie wyklucza też, że w drugiej połowie br. Moskwa może spotkać się ze wzmożoną konkurencją ze strony koncernów rafineryjnych z krajów Bliskiego Wschodu. (TASR)
„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.