Kilka organizacji pozarządowych zorganizowało w sobotę udawane referendum w sprawie „aneksy” ambasady rosyjskiej w Warszawie. Chcieli zrobić żartobliwy protest przeciwko rosyjskiej inwazji na Ukrainę, donosi AFP.
Zdjęcie: SITA/PA, Czarek Sokołowski
Zlot w centrum Warszawy na rzecz Ukrainy w lutym 2022 r.
„O tej porze roku aneksje są wściekłością. Rosjanie „zaanektowali” okupowane terytoria na Ukrainie” – podały organizacje w oświadczeniu. „Postanowiliśmy też pójść tą drogą i zorganizować referendum w sprawie aneksji ambasady rosyjskiej… w Warszawie” – wskazuje tekst. Lilia.
Recesjoniści stwierdzili, że zainspirowały ich także wirusowe dowcipy o włączeniu Obwodu Kaliningradzkiego do Czech. Pomysł, że Czechy powinny zająć Obwód Kaliningradzki, prawdopodobnie wziął się z historii. Stolicę regionu, dzisiejszy Kaliningrad, po czesku Královec, założyli w XIII wieku krzyżowcy na cześć króla czeskiego Przemysła Ottokara II. Według zwolenników pomysłu członkostwo w Czechach jest zatem uzasadnione.
Akcja zawieszenia w sprawie aneksji ambasady rosyjskiej do Polski i czeski żart były reakcją na niedawne nieuznawane międzynarodowo głosowanie w częściach Ukrainy kontrolowanych lub okupowanych przez Rosję. Po ogłoszeniu wyników „referendum” Moskwa dokonała aneksji terytorium.
Uczestnicy imprezy nieśli ukraińskie flagi i nosili transparenty z hasłami „Ręce precz od Ukrainy” i „Stop temu złu”. Jak podają organizatorzy, w warszawskim wydarzeniu wzięło udział około 3000 osób. Kolejka „wyborców” ciągnęła się do ulicy, przy której znajduje się ambasada rosyjska, przed którą ustawiono urnę wyborczą. Pytanie brzmiało, czy Polska powinna zaanektować ambasadę rosyjską. Były trzy możliwe odpowiedzi – wszystkie „tak”.
„To znacznie bardziej demokratyczny pomysł niż referendum na terytorium Ukrainy, które odbyło się wśród wybuchów artylerii i rakiet” – powiedział 33-letni ukraiński prawnik mieszkający w stolicy Polski.
Organizatorzy „referendum” zaproponowali, aby budynek ambasady został wykorzystany na pobyt uchodźców, przekształcenie go w dom kultury, ogród zoologiczny, a nawet toaletę publiczną.
Rosjanin, który w sierpniu wyjechał z Moskwy, wziął udział w demonstracji, ponieważ „potępia wojnę prowadzoną przez (prezydenta Rosji Władimira) Putina” i chce pokazać, że „nie wszyscy Rosjanie ją popierają”.
64-latek przeniósł się do Warszawy, ponieważ czuł się współwinny wojny, pozostając w Rosji. „To dobry pomysł (…). Myślę, że nigdy nie należy tracić poczucia humoru. Bo bardzo, bardzo poważni ludzie zaczynają wojny” – powiedział.
Organizatorzy wydarzenia zapowiedzieli, że wyślą list otwarty do polskich urzędników z prośbą o wydalenie ambasadora Rosji.
„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.