Pogoda: Jak sąsiednie stany radzą sobie z deszczem, powodziami i wiatrem

Katastrofa z lat 90. powtarza się, ale Czechy są lepiej przygotowane.

Kontynuacja artykułu poniżej reklamy wideo

Kontynuacja artykułu poniżej reklamy wideo

BRNO, BRATYSŁAWA. W ostatnich dniach czeskiej wsi Troubky koło Přerova mieszkańcy nieustannie szukali worków z piaskiem i przenosili swój dobytek na wyższe piętra. Wieś położona u zbiegu rzek Morawy i Bečvy doskonale pamięta lipiec 1997 roku.

Fala powodziowa w ciągu kilku godzin zmiotła prawie dwieście domów, a dziewięć osób zginęło. Chociaż prognoza pogody Podobnie sytuacja wyglądała w ostatnich dniach, jednak wieś w dalszym ciągu nie posiada wystarczającej ochrony przeciwpowodziowej. Powodem jest nadmierna biurokracja. W niedzielny wieczór było już jasne, że sytuacja może się powtórzyć, dlatego ewakuowano wszystkich mieszkańców Troubky.

Po 27 latach znaczna część Europy Środkowej zmaga się z ogromnymi powodziami. Podnoszący się poziom rzek zalewa obecnie miasta od Pasawy w Niemczech, przez granicę polsko-czeską po deltę Dunaju pomiędzy Rumunią, Mołdawią i Ukrainą. Jak dotąd powodzie w regionie pochłonęły co najmniej siedem ofiar śmiertelnych, z czego cztery zginęły w pobliżu Dunaju w rumuńskim mieście Galati. Do niedzielnego wieczoru na północnych Morawach nadal uznawano za zaginione trzy osoby.

Pomimo ewakuacji części Opawy, budowy wałów na Dunaju i zamknięcia czeskich Jesioników władze przynajmniej częściowo wyciągnęły wnioski z tragicznych powodzi z 1997 r. Jednak sytuacja pozostaje krytyczna: Tysiące lat wody odnotowuje się w Dolnej Austrii, pod wodą znajdują się także polskie miasta. Gorzej Sytuację odczuje także Słowacja.

Morava urosła o jeden metr w ciągu 10 minut

Do niedzielnego południa 55 miast w Czechach zgłosiło trwające od stu lat powodzie, a 260 000 ludzi było pozbawionych prądu. Jednak nigdzie nie padało więcej niż w Jeseníku. W ciągu 72 godzin na górskie uzdrowisko w regionie ołomunieckim spadło 456 milimetrów deszczu, odcinając je od reszty świata niemal ze wszystkich stron.

„Nie ma sygnału, nie działa prąd. Kilka kilometrów dalej runął dom, ludzie byli w wodzie, w radiu słyszymy tylko, jak ratownicy wodni mówią, że HZS nie da się tego zrobić i próbują helikopter” – napisał. rano w sieci społecznościowej ratownik Miroslav Kučerka. Na zdjęciach widać strumienie wody przepływające ulicami miasta. Burmistrz Jeseníku potwierdził już ČT, że pierwsze domy w okolicy zaczęły się walić.

W sąsiednim mieście Hanušovice poziom rzeki Morawy, która wznosi się w tym regionie, w ciągu zaledwie kilku minut podniósł się o jeden metr. Władze wsi zakazały ewakuacji, ponieważ byłaby ona niebezpieczna dla mieszkańców i ratowników, i nalegały, aby ludzie czekali na wyższych piętrach. Samochodem do Jesioników trudno dojechać, teren jest też odcięty od strony polskiej, gdzie woda zniszczyła most w miejscowości Głuchołazy.

W niedzielę krytyczna sytuacja utrzymała się także w Opawie, gdzie od stulecia występują powodzie. Rzeka Opawa wylała na osiedlu Kateřinky, które liczy 12 000 mieszkańców, a jej szczyt osiągnął w niedzielny wieczór. Według kelnera Seznama Zprávy’ego ewakuację komplikuje niechęć mieszkańców do opuszczania osady i zalew turystyki. Zamknęli już kilka sklepów na osiedlu.

Powodzie, które miały miejsce w lipcu 1997 r., najbardziej ucierpiały w rejonie Morawsko-Śląskim i Ołomunieckim. W tym czasie wzburzone wody pochłonęły na Morawach życie 50 osób, zniszczyły 2000 domów i uszkodziły kolejne 30 000. „Sytuacja w wielu miejscach jest podobna lub gorsza niż w 1997 r., jednak dzięki przygotowaniom i organizacji skutki powodzi są mniej poważne, a nawet znacznie mniej poważne” – napisał X X wojewoda ołomuniecki Josef Suchánek. .

Sam Ołomuniec skorzystał w ostatnich latach ze środków ochrony przeciwpowodziowej wdrożonych przez ratusz i dorzecze Morawy, powiedział na konferencji prasowej minister rolnictwa Marek Výborný. Podobnie odrestaurowany wodociąg pomógł chronić Frydek-Místek.

Mimo to w regionie prawie nie kursują pociągi, a część autostrad jest również odcięta. W Ostrawie Odra zalała stację Svinov, ewakuowano także firmy w Boguminie. W nadchodzących dniach połączenie kolejowe pomiędzy Ostrawą a Pragą również może być skomplikowane.

Morawy już osiągnęły skrajność

Choć najcięższe opady ustały już w górnym biegu rzek, problematyczna sytuacja pojawi się w nadchodzących godzinach na bardziej południowych odcinkach rzeki Morawy. Czeski Instytut Hydrometeorologiczny Szacuje się, że w Strážnice, niedaleko miejsca, w którym Morawy zaczynają tworzyć granicę czesko-słowacką, szczyt poziomu rzeki osiągnie dopiero w poniedziałek.

W niedzielny wieczór poziom wody przekroczył siedem metrów, a 709 centymetrów to już granica ekstremalnych powodzi.

Na bieżąco monitorowana jest sytuacja w Hodonínie, po słowackiej stronie Morawy utworzono także tymczasową zaporę przeciwpowodziową. Problemem jest tu mniejsza rzeka Velička, która zalała piwnice kilku wsi.

W Świętojańskim słowacko-morawskim już w niedzielę o godz obiad Morawa osiągnęła 3 stopień aktywności powodziowej i pozostanie tam przez kilka następnych dni.

Choć w środkowych Czechach również w niedzielę padały deszcze, a poziom Wełtawy znacznie się podniósł, to sytuacja w porównaniu z Morawami jest stosunkowo stabilna. W Pradze jedno z wejść do metra Muzeum musiało zostać zamknięte z powodu przedostawania się wody, która w większości miejsc nie docierała do zapór przeciwpowodziowych.

Przegraliśmy tę bitwę, odbija się echem południowa Polska

Po drugiej stronie Jesioników zbocza schodzą do Kladska, polskiego miasta liczącego 25 000 mieszkańców. Od sobotniego wieczoru władze wezwały mieszkańców niektórych ulic do ewakuacji na lokalny basen lub przeniesienia się na wyższe piętra. O drugiej w nocy lokalna rzeka Kłodska Nysa płynęła już ulicami historycznego miasta i wkrótce zaczęła wlewać się do budynków i przez okna. Poziom rzeki osiągnął tutaj wysokość 6,5 metra, podobnie jak podczas niszczycielskiej powodzi z 1997 roku.

W niedzielne popołudnie w okolicy pękła również wał przeciwpowodziowy, a fala powodziowa zmiotła domy i samochody. Kladsko spodziewał się więc wieczorem jeszcze potężniejszej fali.

„Myślałem, że uda nam się obronić przed tą powodzią, jednak kiedy zobaczyłem, że straciliśmy ośrodek sportowo-rekreacyjny, w który niedawno zainwestowaliśmy kilka milionów złotych, zrozumiałem, że przegraliśmy tę bitwę. Miasto jest zalane”. – powiedział w radiu RMF FM burmistrz Kłocka Michał Piszko. Powodzie spowodowały dotychczas w Polsce dwie ofiary.

Krytyczna sytuacja w Polsce zdaniem premiera Donalda Tuska utrzymało się w niedzielę, szczególnie na Śląsku, na granicy czesko-polskiej, ale z powodu utrzymujących się opadów deszczu na powodzie przygotowują się także regiony wschodnie.

Latem 1997 r. na Śląsku nawiedziła fala powodzi, podobnie jak na Morawy. W tym czasie poziom Odry podniósł się tak bardzo, że zalała prawie połowę obszaru 600-tysięcznego Wrocławia, zabijając 56 osób i paraliżując miasto na kilka dni.

Od tego czasu polskie rządy podjęły kilka ważnych kroków. W 2020 roku Polacy na północ od Ostrawy i Bogumina ukończyli budowę Zbiornika Racibórz Dolny, który może pomieścić do 185 mln metrów sześciennych wody i znacznie kontrolować przepływ. W sobotni wieczór Przedsiębiorstwo Gospodarki Wodnej Wody Polskie poinformowało, że zbiornik zaczyna regulować przepływ wody w rzece. Większa, podobna konstrukcja ma uchronić przed powodzią oddalony o 140 km Wrocław lub bliższe Opole.

Wiedeń sparaliżowany

„Stoimy w obliczu bezprecedensowej, ekstremalnej sytuacji” – Stephan Pernkopf, zastępca gubernatora Dolnej Austrii, skomentował ulewne deszcze i powodzie, które miały miejsce w niedzielny poranek. W tym czasie rzeka Wien (Wiedeń), w centrum austriackiej metropolii, zaczynała już wylewać się z brzegów. Zlewnie są już pełne i dlatego rzeka płynie pełną parą do centrum Wiednia. Miasto ograniczyło w związku z tym funkcjonowanie metra, kilka stacji prawdopodobnie jeszcze w najbliższych dniach nie będzie działać.

W niedzielne popołudnie sparaliżowany został nawet wjazd do samego Wiednia, zachodnia autostrada A1 pomiędzy Wiedniem a St. Pölten, gdzie zanotowano największą ilość opadów w historii – w mieście w ciągu czterech dni spadło 321 milimetrów opadów. Po południu zamknięta została także autostrada A2 w kierunku Grazu.

Zalany został także wiedeński Donaukanal, blokując niektóre zjazdy z autostrad.

Koleje Austriackie zaapelowały, aby rozważyć podróżowanie po kraju do poniedziałkowego wieczora i ograniczyć się jedynie do niezbędnych połączeń.

Sytuację na Dunaju może pogorszyć także jego dopływ, rzeka Kamp. Tama Ottenstein nie ma już wystarczającej zdolności do zatrzymywania wody i w niedzielę zaczęła się przelewać. Wsie w dolinie Kampu, która uchodzi do Dunaju tuż przed Wiedniem, przygotowywały się na najgorsze w ten weekend.

Najbardziej dotknięte są obszary wokół Wiednia i Dolna Austria: jeden ratownik zginął już podczas akcji ratowniczej. Burmistrz Wiednia Michael Ludwig powiedział, że w poniedziałek spodziewana jest druga fala deszczu i podniesienie się poziomu Dunaju.

Miles Hersey

„Całkowity ekspert w dziedzinie muzyki. Badacz Twittera. Miłośnik popkultury. Fanatyk telewizji przez całe życie”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *