WARSZAWA. Polscy piłkarze spotykają się z krytyką ze strony ogólnokrajowych mediów po tym, jak przegapili bezpośrednie kwalifikacje do EURO 2024.
Po piątkowym remisie 1:1 z Czechami na pewno nie znajdą się w żadnej z dwóch barek awansowych Grupy E i będą musieli powalczyć o udział w Mistrzostwach Europy w wiosennych eliminacjach.
„Przerwę zimową spędzimy w obawie, że nasza drużyna nie będzie mogła polecieć na turniej do Niemiec, pomimo bardzo wspierającej się grupy.
To dramat sportowy, bo wydawało się, że Polska zawsze będzie grać w mistrzostwach Europy – ze względu na wielkość kraju, popularność piłki nożnej i wzrost liczby uczestników mistrzostw Europy do 24. Jednak nie ma nie ma już przeciwników. z którym nasi piłkarze nie mogli przegrać” – podała „Gazeta Wyborcza”.
Polacy płacą za absencję ważnych zawodników
Mecz w Warszawie, który obejrzało ponad 56 000 widzów, był dla Polaków ostatnim w grupie eliminacyjnej i dopiero zwycięstwo dało im szansę na awans.
Objęli prowadzenie w 38. minucie dzięki bramce Jakuba Piotrowskiego, ale cztery minuty po przerwie wyrównał Tomáš Souček. Czesi zajęli 2. miejsce, ale w poniedziałek nie mogą przegrać z czwartą obecnie Mołdawią, bo w przeciwnym razie ich przeciwnik awansuje.
Według polskiego trenera Michała Probierza za słabe wyniki odpowiedzialne są kontuzje ważnych zawodników.
„To jeden z naszych głównych problemów. W ostatnich tygodniach straciliśmy takich zawodników jak Paweł Dawidowicz, Matty Cash i Piotr Zieliński. To na pewno nie ułatwia mi pracy.
Dziś w meczu straciliśmy jeszcze dwóch: Karola Świderskiego i Pawła Bochniewicza. Ogólnie zagraliśmy dobry mecz, ale czasami brakowało nam koncentracji.
Po meczu zdawał sobie sprawę, że brak bezpośredniego awansu z wątpliwym wynikiem w wiosennych barażach zostanie odebrany przez polską publiczność jako porażkę. „Muszę przeprosić naszych fanów. Teraz poczekamy do play-offów, aby mieć kolejną szansę na zakwalifikowanie się”.
Czesi bronili największej gwiazdy
Polakom udało się zwyciężyć na murawie outsidera z Wysp Owczych jedynie w czterech meczach rozegranych na boisku swoich przeciwników. Przegrali w Czechach, Mołdawii i Albanii.
„Kwalifikacje rozpoczęliśmy fatalnym meczem w Pradze (1:3), a zakończyliśmy fatalnie w Warszawie (1:1 z Czechami). Nie możemy mówić o kwalifikacjach do Mistrzostw Europy i przy tak dobrym występie możemy trudno sobie wyobrazić, że nadal by nam się to udało”. zauważył serwis sport.pl.
W ostatnich sześciu meczach eliminacyjnych Polacy wygrali z Wyspami Owczymi tylko dwa razy. Przeciwko Czechom oddali 18 strzałów, w tym 5 celnych, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa.
„Myślę, że zagraliśmy dobry mecz. Mieliśmy kilka okazji i kilka stałych fragmentów gry. Szkoda, że straciliśmy szansę na zakwalifikowanie się, ale to jeszcze nie koniec. Teraz czekamy, co wydarzy się w fazie play-off” – zauważył skrzydłowy Nicola Zalewskiego.
Remis był pozytywnym wynikiem dla czeskiej drużyny, która postawiła ją w sytuacji, w której postęp jest w jej rękach.
Według trenera Jaroslava Šilhavégo jednym z kluczowych czynników było skupienie się na polskim napastniku Robercie Lewandowskim.
„Nadal jest wielką gwiazdą, nie ma co do tego wątpliwości. Jestem bardzo szczęśliwy, że moi gracze zagrali przeciwko niemu tak dobrze. Nie miał żadnych klarownych sytuacji, co pokazuje, że dobrze zagraliśmy w obronie”.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.