8 kwietnia 2022 r. wszedł do historii obrony europejskiej. Może to być pierwsza wizyta przewodniczącego Komisji Europejskiej w państwie będącym w stanie wojny. Ktoś mnie poprawi, jeśli się mylę. Ursula von den Leyen jest czternastą w historii przewodniczenia Komisji Europejskiej od 1958 roku. Wraz z Leyenem przebywał w Kijowie tzw. Wysoki Przedstawiciel Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa Joseph Borrell. W tym biurze od 2009 r. zajmują tylko trzy twarze, do tego czasu tylko dwie pełniły podobną rolę od 1999 r. Również w tym przypadku byłoby ciekawie zobaczyć, czy któraś z nich odwiedziła ten kraj podczas wojny.
Faktem jest, że UE jako taka nie jest jasne, kto iw jaki sposób zarządza polityką zagraniczną, i nie jest już jasne, kto iw imieniu całej UE zajmuje się kwestiami obronnymi. Cokolwiek wydarzyło się na świecie, działania przedstawicieli Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch (będących częścią G8 i należących do mocarstw jądrowych) i być może innego państwa członkowskiego o solidnej reputacji na arenie światowej praktycznie przestrzegane. Przewodniczący Komisji Europejskiej raczej postrzegał środowisko międzynarodowe jako taki symboliczny element.
Wielka Brytania jest obecnie poza UE, Francja prowadzi ostre wybory, a Niemcy zostały przejęte przez silnego i dotychczas niewyraźnego polityka po Merkel. Włochy to najsłabsze ogniwo europejskiej G4 zmagającej się w ostatnich latach z kryzysem gospodarczym, a także odpowiedź na pytanie, dlaczego stworzono przestrzeń dla Ursuli von den Leyen. Ale jej błędem urody jest wspomniany Borrell. Swoją wizytą w Moskwie zawstydził całą UE.
Złożoność i ciężkość UE dostrzegamy także w jej pasywnej polityce obronnej. Jest on osadzony w kilku innych traktatach, zwłaszcza w Lizbonie (art. 42), gdzie NATO, obrona narodowa, odp. neutralność państwa członkowskiego jako przełożonego. Armia europejska zaczęła marzyć około 2017 roku. (Więcej informacji na temat obronności UE tutaj)
W ten sposób zaczęto tworzyć PESCO, które obecnie liczy 25 członków. Moglibyśmy uznać to za podstawę. Jedynym problemem jest to, że nie wszystkie państwa członkowskie mają takie samo zdanie na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej, m.in. Węgry. Więc trzeba będzie coś z tym zrobić.
Unia Europejska powstała w czasach pokoju i zawsze opierała się na pokoju. Obecnie rozumiem, że system S 300, który nasz premier przywiózł tam z Leyen, pomoże Ukrainie. Ale nie rozumiem, w jaki sposób członkostwo w UE pomoże Ukrainie w czasie wojny. Ma poparcie UE, nawet nie będąc członkiem. Unia Europejska musi być zjednoczona. Nie brakuje mu symbolicznych gestów. Nie przeniosą wojny nigdzie na Ukrainie.
Jak widać, podróż do Kijowa stała się sukcesem politycznym. Premier Austrii już tam jedzie. Ważniejsze od „wyzwania”, które zrobi zdjęcie w mniej formalnym stroju z Kijowem w Kijowie, będzie tak naprawdę ta wizyta. Tutaj można by uznać Hegera za najbardziej wydajnego. Szkoda, że nie mógł uniknąć niepotrzebnego statusu przed wizytą, co zaowocowało statusem Fico na S 300 od 7 kwietnia, ze zdjęciem S 300 na składzie. Sieci społecznościowe są szkodliwe dla polityki, zwłaszcza w czasie wojny! Tylko Petr Fiala nie sporządził specjalnych statutów ani prasy przed ani po wizycie w Kijowie. Wręcz przeciwnie, byli inicjatorami tego trendu. Premier Słowenii, który jest przed wyborami, oraz polski prezes PiS, a także jego premier, który musiał zatuszować swoje europejskie bunty.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.