Słowacja jest częścią inicjatywy European Sky Shield (ESSI) od dziewięciu miesięcy. Niedawno dołączyły neutralne Austria i Szwajcaria, zwiększając liczbę państw członkowskich do 19. Ich celem jest wspólne zbudowanie możliwie najsilniejszej sieci obrony powietrznej w Europie. Jednak cały projekt jest opatrzony kilkoma znakami zapytania.
Zdjęcie: Nasza Marynarka Wojenna
Częścią ESSI mają być izraelskie pociski Arrow 3 o deklarowanym zasięgu do 2400 km.
Uzupełnianie luk w obronie
Od początku lat sześćdziesiątych zintegrowany system obrony powietrznej NATO zapewnia ochronę Europy. Działa do dziś i obejmuje stacje radarowe w krajach członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego, samoloty wczesnego ostrzegania (AWACS), pociski ziemia-powietrze i rezerwowe myśliwce. Jednak rosyjski atak na Ukrainę, aw szczególności lekkomyślne bombardowanie rakietami infrastruktury cywilnej pokazały, że Europa nie jest na to gotowa. Zintegrowany system NATO jest skierowany bardziej przeciwko samolotom niż przeciw zagrożeniu rakietowemu.
W związku z tym Niemcy uruchomiły inicjatywę ESSI w sierpniu ubiegłego roku. Jej celem nie jest konkurowanie ze Zintegrowanym Systemem NATO, ale jego uzupełnienie, a przede wszystkim wypełnienie jego luk. W tym celu państwa członkowskie chcą wspólnie jak najszybciej i jak najtaniej kupować sprzęt obrony powietrznej, tak aby obejmował on jak największy obszar, a także zapewniał obronę przed pociskami balistycznymi, dronami i pociskami ziemia-powietrze.
„Nowe aktywa, w pełni interoperacyjne i bezproblemowo zintegrowane z obroną powietrzną NATO, znacząco zwiększą zdolność Sojuszu do obrony przed zagrożeniami powietrznymi i rakietowymi” – powiedział wówczas zastępca sekretarza generalnego NATO Mircea Geoană.
Oświadczenie ESSI zostało podpisane w październiku 2022 roku przez piętnaście krajów europejskich – Belgię, Bułgarię, Czechy, Estonię, Finlandię, Holandię, Litwę, Łotwę, Węgry, Niemcy, Norwegię, Rumunię, Słowację, Słowenię i Wielką Brytanię. Wszyscy są również członkami NATO. Dania i Szwecja dołączyły w lutym, ta ostatnia wciąż czeka na przystąpienie do sojuszu. Austria i Szwajcaria również dołączyły w tym miesiącu do ESSI.
Oba państwa od dawna są neutralne. Surowo odmawiają pomocy wojskowej Ukrainie, Szwajcaria wielokrotnie blokowała reeksport amunicji, której pilnie potrzebuje Ukraina w stanie wojny. Jednak twierdzą, że dołączając do ESSI, w żaden sposób nie kwestionuje to ich neutralności. „Razem z Austrią z wyprzedzeniem zarejestrowaliśmy nasze zastrzeżenia dotyczące neutralności w dodatkowej specjalnej deklaracji o wykluczeniu z góry jakiegokolwiek udziału w międzynarodowym konflikcie zbrojnym” – powiedziała Viola Amherd, członek Szwajcarskiej Rady Federalnej odpowiedzialna za obronę.
Dzielenie się zasobami obrony powietrznej jest korzystne zarówno strategicznie, jak i finansowo dla małych krajów. „Jestem przekonany, że ten projekt jest niezbędną europejską odpowiedzią na ochronę naszej przestrzeni powietrznej” – powiedziała austriacka minister obrony Klaudia Tanner. Jednak na szwajcarskiej scenie politycznej słychać krytyczne głosy. Co się stanie, jeśli dojdzie do sytuacji, w której rakieta przeleci nad Szwajcarią do innego kraju członkowskiego ESSI? Czy szwajcarska obrona zestrzeli go, nawet jeśli kraj nie jest zaangażowany w konflikt? To są pytania, na które nikt jeszcze nie odpowiedział. Najprawdopodobniej wszyscy po cichu mają nadzieję, że taka sytuacja nigdy się nie wydarzy.
System wielowarstwowy
System ESSI powinien być wielowarstwowy. Obronę średniego zasięgu zapewniałby niemiecki system IRIS-T o zasięgu 35 km. Amerykański system Patriot o zasięgu około 100 km sprawdziłby się na dużym dystansie. A na bardzo duże odległości przeznaczony byłby izraelski system Arrow 3, o zasięgu do 2400 km. Pierwsze dwa systemy są już dostępne dla Niemiec, a w zeszłym roku Bundestag przeznaczył blisko 4 mld euro na zakup izraelskich pocisków rakietowych Arrow 3. Dla systemów IRIS-T przeznaczonych dla ESSI niemiecka firma Hensoldt AG produkuje już 30 TRML-4D radary.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wyraził życzenie, aby system powstał w ciągu pięciu lat. Jego realizacja z pewnością zajmie więcej czasu. Na przykład Słowacja jest dziś chroniona przez sojuszników z NATO, ale nasze Ministerstwo Obrony nie chce polegać wyłącznie na nich. Słowacja chce stopniowo zdobywać zdolności obrony powietrznej i przeciwrakietowej w czterech etapach. Ministerstwo Obrony pracuje obecnie nad pierwszym etapem. Obejmie zakup zestawu mobilnych rakiet przeciwlotniczych średniego zasięgu z nośnikiem oraz 12 zestawów przenośnych rakiet przeciwlotniczych o wartości do 200 mln. euro Realizacja przewidziana jest na 2035 rok. W tej sprawie MON zwróciło się w tej sprawie do 11 krajów dysponujących potencjałem produkcyjnym wymaganych systemów, oczekując odpowiedzi z ofertami do końca tego miesiąca.
Ucz się więcej Czy Kijów spowolni ofensywę? Zachodowi kończy się amunicja dla Ukrainy, jej produkcja jest zablokowana
Jednak kilka głównych krajów europejskich nie przystąpiło jeszcze do projektu. W szczególności dotyczy to Francji, Polski, Hiszpanii i Włoch. W szczególności Paryż był od początku bardzo krytyczny. Nie podoba mu się niemiecka dominacja w ESSI. Wybrane systemy obrony powietrznej to dokładnie te, które Niemcy produkują lub już zakupiły za granicą. Jednak największe oburzenie wywołało pominięcie w inicjatywie francusko-włoskiego systemu SAMP-T: Paryż proponuje więc własne alternatywy i wzywa inne państwa do ich rozważenia.
Jednak zaangażowanie neutralnej Szwajcarii i Austrii w ESSI, które nawet niemiecki minister obrony Boris Pistorius nazwał przełomem w bezpieczeństwie europejskim, zniweczyło wysiłki Francji. Skutkiem może być jeszcze sytuacja, w której w Europie powstanie kilka odrębnych systemów obrony powietrznej. Byłoby to jednak rozwiązaniem bardziej akceptowalnym niż brak parasola ochronnego dla firmy transportowej.
„Subtelnie czarujący fan mediów społecznościowych. Introwertyk. Skłonny do napadów apatii. Przyjazny rozwiązywacz problemów. Nieuleczalny wichrzyciel”.