W kilku obszarach współpracy politycznej, społecznej i gospodarczej z Turcją UE oczekiwała na wynik majowych wyborów. Mimo „większych szans z poprzednich lat” okazali się w taki sposób, że opozycja ponownie przegrała. Blok będzie zatem musiał wraz z Erdoğanem rozwiązać wyzwania, które od lat odrzuca.
Po pierwszej turze wyborów prezydenckich w Turcji szanse opozycji i jej lidera Kemala Kılıçdaroğlu na zerwanie z ponad 20-letnim rządem nad krajem obecnej głowy państwa Recepa Tayyipa Erdoğana znacznie się zmniejszyły. Nastroje wśród jego przeciwników były ciemniejsze i przegrali pęd. 28 maja Turcy ostatecznie zdecydowali, że były premier i dwukrotny prezydent pozostanie w pałacu prezydenckim jeszcze co najmniej pięć lat.
Erdoğan pokonał przeciwnika, co prawda w drugiej turze, ale z takim samym wynikiem jak w 2014 i 2018 roku – z około 52% poparciem wyborców.
W przeciwieństwie do ostatnich wyborów, które odbyły się w trudnych warunkach po ogromnej fali zwolnień, aresztowań i aresztowań po nieudanej próbie puczu, tym razem światowi przywódcy i Europejczycy rzucili się z gratulacjami. Pierwszym i zarazem ostatnim był Viktor Orbán. Ale inni poszli za nią: Charles Michel, Ursula von der Leyen, kanclerz Niemiec, prezydent Francji, premier Holandii i prezydent Słowacji Zuzana Čaputová również pogratulowali jej.
Gratulacje @RTerdogan o reelekcję na prezydenta Turcji.
Nie mogę się doczekać ponownej współpracy z Tobą w celu pogłębienia 🇪🇺-🇹🇷 relacji w nadchodzących latach.
—Charles Michel (@CharlesMichel) 28 maja 2023 r
Wszyscy oczekują „wzmocnienia stosunków”. Ale czy jest miejsce, w którym można to zrobić? EURACTIV Słowacja wyjaśnia cztery obszary, które w najbliższej przyszłości będą kluczowe dla obu stron, ale znalezienie kompromisu nie będzie łatwe.
Modernizacja unii celnej
Stosunki handlowe między Turcją a Brukselą zostały uregulowane 60-letnim układem stowarzyszeniowym, znanym jako układ z Ankary. Zapoczątkowała ona trójfazowy proces tworzenia unii celnej i ostatecznie drogę do przystąpienia do bloku.
To unia celna, która została zawarta w 1995 roku, zapewnia pięciokrotnie większy obrót niż wcześniej. Porozumienie Ankary z Brukselą reguluje również takie kwestie jak certyfikacja produktów czy liczba ciężarówek, które mogą przekraczać granicę. W ostatnich latach zmieniły się też wymagania importowe bloku dla różnych standardów dekarbonizacji, czego 28-letnia unia celna w ogóle nie odzwierciedla. Podobnie, nadal nie ma mechanizmu odwoławczego, co od lat powoduje problemy w sporach handlowych.
Zainteresowanie fundamentalną modernizacją i rozbudową pochodzi głównie ze strony Turcji, której blok jest największym partnerem handlowym. Ale UE wciąż może wygrać, w końcu kraj ten nadal znajduje się w pierwszej dziesiątce partnerów handlowych bloku. Zdaniem prelegentów potencjał jest nawet podwójny.
Jednak podobnie jak w przypadku dyskusji o członkostwie Turcji w UE, Unia utrudnia modernizację unii celnej, głównie ze względu na narastające problemy partnera z praworządnością i sprawiedliwością. Oficjalnie według raportu Komisji Europejskiej blok oczekuje, że Ankara zharmonizuje nowe przepisy z unijnym kodeksem celnym lub zniesie ograniczenia i cła importowe i eksportowe.
Turcy czują się dyskryminowani, wręcz upośledzeni, i stawiają reformę unii celnej w centrum niemal wszystkich rozmów z Brukselą.
Migracja z Turcji do UE
Jeśli od 2015 r. Unia „wymyśliła” środki, dzięki którym tysiące uchodźców, głównie z Syrii, nie napływają już do bloku, to cztery miliony migrantów to dla Turcji jeden z głównych podmiotów politycznych. W trakcie wyborów prezydenckich stało się jasne, że retoryki „wyślemy Syryjczyków do domu” używali nie tylko urzędnicy państwowi, ale także opozycja.
UE, która nawet zapłaciła Turcji (choć nie bezpośrednio rządowi) za przetrzymywanie Syryjczyków na swoim terytorium, nie zyskała wielkiego uznania za umiejętność właściwego uchwycenia i rozwiązania tego wyzwania. A jeśli Turcy zaczną deportować Syryjczyków na północ tego rozdartego wojną kraju – gdzie tureckie firmy nadal budują domy – „potępienia” Unii będą raczej bezzębne, jeśli nie wręcz obłudne.
Stopniowo będziemy monitorować zbliżenie z prezydentem Asadem, w którym pośredniczy Kreml.
Z exodusem ludności z Turcji do UE możemy jednak intensywniej rozmawiać w bezpośrednim związku z tureckimi mężczyznami i kobietami. Nie mniej niż 45% ludności kraju deklaruje obecnie w sondażach, że jest gotowa opuścić Turcję, jeśli nadarzy się okazja. U młodych osób jest to nawet 75 proc.
Obecnie Turcy mogą wjechać do UE jedynie na podstawie wiz, które stają się coraz bardziej niedostępne i drogie. Choć kraj coraz częściej rozdaje tzw. zielone paszporty urzędnikom, którzy na ich podstawie nie potrzebują wiz unijnych, to wciąż jest ich za mało.
Choć Erdoğan widzi problem, dla jego wyborców nie jest on priorytetem: „Rozwiążemy problem wizowy, który ostatnio był wykorzystywany jako polityczny szantaż, tak szybko, jak to możliwe” – powiedział weteran prezydent w jednym ze swoich pierwszych przemówień.
Unia obiecała liberalizację wizową w Ankarze właśnie w celu zarządzania kryzysem uchodźczym, ale obecnie mówi się o sześciu kryteriach, których Turcy wciąż nie są w stanie spełnić. Chodzi także o prawo antyterrorystyczne, regulacje prawne dotyczące ochrony danych osobowych czy walki z korupcją. Według bloku piłka jest po tureckiej stronie boiska.
Wejście Szwecji do NATO
Specyficznym tematem, którym Turcja posługuje się w kontekście przystąpienia Szwecji do NATO, jest prawo antyterrorystyczne. Pomimo tego, że kwestia członkostwa Szwecji nie jest rozstrzygnięta na poziomie europejskim, Sojusz, który zapewnia najistotniejszy parasol bezpieczeństwa dla bloku, może zostać fundamentalnie wzmocniony wraz z wejściem mieszkańców północy.
Ankara zażądała od Sztokholmu zmiany ustawodawstwa antyterrorystycznego w celu wyrażenia swojego poparcia. Nowy szwedzki rząd jest bardziej otwarty na zmiany, ale nawet to nie gwarantuje pozytywnego podejścia Turcji.
Oczekuje się, że Sojusz mógłby ogłosić rozszerzenie na szczycie NATO w Wilnie, ale formalnie prawdopodobnie nie będzie to możliwe. Nowy turecki parlament musi się zebrać, ratyfikacja członkostwa musi przejść przez komisje iw końcu, po zatwierdzeniu przez zgromadzenie plenarne, musi zostać podpisana przez prezydenta.
Biorąc pod uwagę, że temat terroryzmu wybrzmiał w tureckich wyborach znacznie silniej niż upadek gospodarki czy następstwa niszczycielskiego trzęsienia ziemi w lutym, niewykluczone, że Erdoğan jeszcze bardziej pogrąży zachodni świat.
A to ostatecznie może pomóc Moskwie. W przeciwieństwie do krajów zachodnich dość intensywnie zaangażowała się w turecką kampanię wyborczą. Rosyjskie wsparcie dla Erdoğana było nie tylko nieformalne, ale także poważne, formalne i finansowe. Ponieważ Turcy mieli w ostatnich miesiącach problemy finansowe, pomogło nie tylko kilka kooperacji biznesowych – w szczególności warty 20 miliardów dolarów projekt elektrowni atomowej w mieście Akkuyu, budowany przez rosyjski Rosatom, czy też odroczenie transzy 600 mln dolarów za rosyjski gaz do 2024 roku.
Możemy tylko spekulować, w jaki sposób prezydent Turcji odwdzięczy się wsparciem. Niektórzy twierdzą, że swoiste „dziękuję” mogłoby być też kontynuacją odkładania przez Szwecję członkostwa w NATO.
Rosja i sankcje
Kolejne europejskie wyzwanie w Turcji jest związane z Rosją. Tureckie firmy nadal robią interesy z Rosją, a Turcja jest wciąż otwarta na Rosjan przy zakupie nieruchomości, wczasów czy parkingu dla jachtów. W zamian były firmy tureckie gość w Rosjiwypełnić przestrzeń rynkową zwolnioną przez zachodnie firmy.
Liczba rosyjskich firm z siedzibą w Turcji wzrosła czterokrotnie w ciągu pierwszych sześciu miesięcy od inwazji Rosji na Ukrainę, przy czym eksport do Rosji wzrósł o 43%, a import z Rosji o około 125%.
Unia i wspólnota transatlantycka również oczekiwały na wyniki wyborów w tej dziedzinie. Każdy, kto kontynuuje współpracę z osobami lub firmami objętymi sankcjami i pomaga je obejść, naraża się na sankcje.
Bruksela będzie więc musiała ponownie zająć się tym tematem i docelowo przysporzyć tureckiej gospodarce nowych problemów.
Podczas gdy Erdoğan miał spotkać się z europejskimi przywódcami 1 czerwca na szczycie Europejskiej Wspólnoty Politycznej (EPC) w Mołdawii, turecki prezydent nie pojawi się na spotkaniu. EPC to nowy format, który próbuje zbudować nową, ale wciąż nieformalną architekturę polityczną w Europie, ale bez Rosji i Białorusi, które postrzega jako agresorów.
Nieuczestnictwo Erdoğana jest już przez wielu analizowane i choć Kancelaria Prezydenta nie wydała jeszcze oficjalnego uzasadnienia, niektórzy zastanawiają się, czy nie będzie to „pierwszy ruch” Moskwy.
Artykuł powstał we współpracy z
„Zagorzały miłośnik zombie. Praktyk mediów społecznościowych. Niezależny przedsiębiorca. Subtelnie czarujący organizator”.