Czerwone konto Igora Matoviča to bez wątpienia Smer. Bez Roberta Fico nie byłoby nawet lidera OĽaNO. Teraz wygląda na to, że chce pomóc swojemu byłemu rywalowi. Grozi mu reelekcja do Rady Narodowej.
Matovič zapowiedział, że prawdopodobnie pójdzie do wyborów w trójpartyjnej koalicji z partiami Dla Ludu i Unią Chrześcijańską. W takim przypadku OĽaNO musiałoby przekroczyć siedmioprocentowy próg. Ale w najnowszych sondażach oscyluje wokół tego limitu. Może się nie wspinać.
Spadek o około dwieście tysięcy głosów, a także kolejne sto do dodania przez mniejsze partie prawicowe, byłby darem niebios dla Roberta Ficy. Mniej partii dzieliłoby w ten sposób 150 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym Republiki Słowackiej. Dałoby to Smerowi wielką szansę na utworzenie rządu. Sam Fico pewnie kręci głową z niedowierzaniem.
A inne partie prawicowe nagrywają to dla niego. Nic nie wskazuje na to, by Demokraci Hegera przekroczyli próg 5%. Były premier stał się piorunochronem odpowiedzialnym za wszystkie nieszczęścia minionej koalicji. Pozostali członkowie koalicji przyzwyczaili się do zrzucania całej winy na niego. Jednocześnie bez Hegera wzajemne waśnie między Matovičem a Sulíkiem „rozerwałyby” rząd znacznie wcześniej, niż to ostatecznie nastąpiło.
Jednak Hegerowi nie udało się zdać sobie sprawy, że jest premierem wyłącznie dzięki łasce tych dwóch skłóconych prezydentów, a nie dlatego, że ma wszystko, czego potrzeba, by wygrać. Kiedy dwa koguty opuściły arenę, zniknęła również magia „Mediator Ed”.
Nadeszła również długo oczekiwana wyborcza „głosowanie nuklearne”: Matovič zaproponował Demokratom zgłoszenie kandydata OĽaNO. Z pewnością ma to sens. Jednak przyjmując tę pozornie racjonalną ofertę Demokraci, zwłaszcza pozostali z OĽaNO, straciliby wszelki honor i Matovič miałby ich w swoich rękach. I dobrze o tym wiedzą.
Jeśli jeszcze nie tak dawno mówiło się o tym, czy ktoś wejdzie w koalicję ze Smerem, później czy Fico mógłby stworzyć rząd, to przy następnych wyborach musimy się zastanawiać, kogo wybierze do rządu.
Pomocną dłoń Ficy wyciąga inny były premier – Mikuláš Dzurinda. Zimą wrócił do polityki, aby zjednoczyć małe partie. On robi coś przeciwnego. To tylko obniża ich odsetek i zmniejsza szanse na przekroczenie pięcioprocentowego progu. Opinia Dzurindy Modri w sondażach wynosi około jednego procenta. Nie mają większych szans na sukces. Ich lista kandydatów jest pełna nieznanych nazwisk.
Ivan Mikloš i Béla Bugár przychodzą z pomocą w południe. A akcja będzie jak zwykle na „zakurzonych” rowerach. Połączenie z Most-Híd nie zajmie. Oprócz pozostałych dwóch węgierskich partii, inne partie będą ubiegać się bezpośrednio o węgierskich wyborców, a nawet bezpośrednio po węgiersku (PS).
Partie prawicowe mogą zapomnieć o poprzednich wyborach, kiedy udało im się zdobyć tradycyjnych wyborców Smeru. Baza wyborcza ponownie dzieli się na dwa obozy. Możesz jeść tylko Common Right Cake. Sprawa Borisa Kollara z Florydy jest darem niebios dla wszystkich jego konkurentów. Nic dziwnego, że znalazł się pod ostrzałem z karabinu maszynowego. Jeśli Kollár tego nie poprze, na „rynku” znajdą się dziesiątki tysięcy „wolnych” wyborców.
Ale kiedy prawicowe partie kłócą się, a ich przywódcy poniżają się, Smer prowadzi kampanię na pełnych obrotach. Pomaganie ludziom z kredytami hipotecznymi lub walka z dużymi zyskami banków musi ciążyć na elektoracie, który jest zestresowany pandemią, rosnącymi cenami i niepewnością. Lot Smera, mówiąc językiem kolarskim, nie został nawet złapany przez Hlasa. Nadal jest daleko w tyle.
Jeśli jeszcze nie tak dawno mówiono, że jeśli ktoś wejdzie w koalicję ze Smerem, później, jeśli Fico będzie mógł stworzyć rząd, to przy następnych wyborach trzeba się zastanawiać, kogo wybierze do rządu.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.