Mąż Ladislava Dusilovej pracował jako kierowca ciężarówki. Do pracy codziennie jeździł do Polski, gdzie ładował siano i słomę. Następnie zabrał ich do spalarni w Kutnej Horze. Aby spędzić więcej czasu z rodziną, postanowił zmienić pracę. „Po Wielkanocy miał zacząć gdzie indziej, ostatnią zmianę pracował w czwartek. Nie mogłam do niego zadzwonić przez cały ranek, a wieczorem policja zapukała do moich drzwi. Zdarzył się wypadek z pracy, nigdy nie wrócił do domu, ” opisuje Raport do Ladislava Dusilová.
W czwartek skontaktowała się z polskim konsulatem w sprawie przewiezienia ciała męża. Ale powiedzieli jej, że musi poczekać do wtorku. Mówi się, że wszyscy Polacy są pobożnymi wyznawcami, świętują Wielkanoc i nikt nie chce teraz niczego rozwiązać. – Czekałam bardzo zestresowana i miałam nadzieję, że uzgodnimy datę transferu we wtorek. Ale potem konsul zadzwonił do mnie, żeby powiedzieć, że nie ma dla mnie dobrych wieści – powiedziała Dusilová. Strona polska nie zgodziła się na wyprawę i jedyną propozycją, jaką złożyli żonie, było spalenie zwłok męża. Dusil stanowczo odmówił. „Jej mąż jest ochrzczony i nie chce być kremowany” – powiedziała.
Ofertę strony polskiej traktuje jako zuchwałość. „Kazali mi przemyśleć decyzję, żebym zdał sobie sprawę, że granice mogą być zamknięte na sześć miesięcy, rok. Każdego dnia, gdy ciało leży w chłodni, kosztuje to siedemset koron. to nie działa, będę płacić. Kremacja to dla mnie najlepsza opcja” – mówi Dusilová.
Nawet gdyby strona polska zezwoliła na przewóz zwłok, rodzina musiałaby zapłacić 30 000 koron. „To niesamowita ilość, ale zgadzam się to zaakceptować tylko po to, by sprowadzić męża do domu” – powiedziała kobieta. Według niej, źródłem problemów transportowych są rygorystyczne środki graniczne z powodu koronawirusa. „Nie chcemy, aby Polacy wjeżdżali do Czech i odwrotnie. Umówiłem się z usługą pogrzebową tutaj w naszym imieniu, z Rychnova nad Kněžnou, że odbiorą ciało na granicy, przeniosą do swojego samochodu i przetransportują Nie mają z tym najmniejszego problemu – mówi Dusilová. Polska jednak odmawia.
„Wciąż nie wiem, co się stało. Nie mam karalności, aktu zgonu, nic. Wszystkie informacje czerpię z artykułów, które przekazali mi znajomi przez polskich znajomych. „Jest dużo plotek, ale nikt nawet nie dał mi znać, czy to był nieszczęśliwy wypadek, czy to była wina kogoś innego” – powiedział. „Nie zamierzam nikogo pozywać, niczego od nich nie chcę. Tylko po to, żeby przynieść do domu ciało mojego męża. Chcę tego tak, jak zniknęło ”- podsumowuje Dusilová.
We współpracy z ambasadą Dusilová zwróci się teraz do strony polskiej o wyjątek, który pozwoli jej sprowadzić ciało męża z powrotem do Czech. Kobieta nie ma pojęcia, jaka będzie odpowiedź i kiedy ją zobaczy.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.