Węgierski rząd kontynuuje rozpoczęty trend i kupuje zabytkowe budynki na Słowacji za pośrednictwem powiązanych fundacji. Błąd polega na tym, że państwo, które ma prawo pierwokupu zdewastowanych zabytków, nie korzysta z niego. Jeśli jednak po cichu będziemy tolerować takie podejście, przejdzie nam to nad głowami. Choć jest to trudne, bo kupna nieruchomości nie można nikomu wprost zabronić, Słowacja powinna odpowiednio zareagować, tak jak to zrobiła w innych przypadkach.
Zdjęcie: TASR, Władysław Walach
premier Węgier Viktor Orbán
Gdy dwa lata temu do opinii publicznej wyciekła informacja, że rząd Viktora Orbána zamierza kupić grunty orne w sąsiednich krajach, na które przeznaczył duże pieniądze, słowackie MSZ zareagowało natychmiast.
Ówczesny szef dyplomacji Ivan Korčok zapytał swojego węgierskiego kolegę Pétera Szijjártó, że Węgry „wykonują swoje programy rządowe, które mają wpływ na Słowację lub są realizowane na naszym terytorium, po obopólnym porozumieniu i akceptacji”.
Budapeszt, okazując niezadowolenie Bratysławie, wycofał się (przynajmniej na razie) ze swoich ekspansjonistycznych planów. To oczywiście tylko kwestia czasu, zanim spróbuje zrobić to ponownie z kolejną garstką, ponieważ cel jest jasny: stworzyć tło, które przy odpowiedniej okazji pomogłoby węgierskim intencjom irredentystycznym.
Z kilku dotychczasowych kroków i oświadczeń wynika, że Węgry tak naprawdę nigdy nie porzuciły swojej rewizjonistycznej polityki.
Z wielu dotychczasowych działań i oświadczeń wynika, że Węgry faktycznie nigdy nie wyrzekły się swojej rewizjonistycznej polityki. Szalik Orbána z mapą większych Węgier należy do kategorii drobnych prowokacji, ale jego niedawna deklaracja Słowacji jako „terytorium separatystycznego” jest już na tyle mocna, że słowacka dyplomacja musiała zareagować.
Dobrze, że wezwała ambasadora Węgier i wyjaśniła mu, że nie będziemy tolerować kwestionowania integralności terytorialnej czy suwerenności Słowacji. W tej kwestii, nawet 100 lat po upadku monarchii habsburskiej, trzeba ciągle powtarzać, że Czechosłowacja (lub Słowacja) jest następcą Austro-Węgier, podobnie jak Węgry czy Austria. Dlatego nie może być mowy o „terytorium separatystycznym”.
Nieoczekiwana wizyta László Kövéra w Šamorínie również nie przyczyniła się do dobrych stosunków słowacko-węgierskich. W sierpniu 2021 r. marszałek parlamentu Węgier odsłonił pomnik mieszkańców deportowanych w okresie powojennym. W tym czasie Kövér mówił o krzywdach wyrządzonych Węgrom i zażądał przeprosin od Słowacji. Na szczęście słowackie Ministerstwo Spraw Zagranicznych dało mu do zrozumienia, że nie mamy zamiaru tolerować czegoś takiego.
Z obecnego przypadku zakupu nieruchomości można również wywnioskować, że jeśli nie zajmiemy się wystarczająco tym, co Węgry nam robią, nie będziemy mieli innego wyjścia, jak tylko zadać sobie pytanie, dlaczego Węgry tak bardzo się nami interesują.
Pamiętajmy, że licząca ponad trzy dekady deklaracja węgierskiego premiera Józsefa Antalla, że chciałby zostać premierem 15 mln Węgrów, jest niewątpliwie bardzo bliska Orbánowi (choć nigdy nie mówi tego głośno).
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.